" Piękne istoty " 27
Cześć! Kolejny rozdział :). Chcę tylko poprosić, abyście włączyły piosenki z linków, które są w opowiadaniu, jeśli chcecie poczuć ten klimat. Czytając, same zrozumiecie.
***
Dziewczyna weszła na górę i skierowała się do łazienki. Wzięła tam gorący prysznic, który trochę ją rozgrzał, bo nadal było jej strasznie zimno. Ubrała się w dresy i ciepłą bluzkę. Wyszła z toalety z bluzą Louisa w rękach, a jej wzrok padł na chłopaka siedzącego na jej łóżku.
- Lou? – zaczęła niepewnie. Anioł posłał jej miły uśmiech i zachęcił, aby usiadła obok niego. Zrobiła to o co prosił i spojrzała na niego pytająco.
- Po pierwsze, chce wiedzieć, dlaczego spałaś na dworze.
Spuściła wzrok na podłogę i zaczęła bawić się palcami.
- No po prostu, chciałam trochę poczytać na świeżym powietrzu, a potem zasnęłam – odparła cicho.
- Co ci strzeliło do głowy, aby wychodzić na dwór, kiedy noc była taka zimna – nie umiał tego zrozumieć.
Już maiła coś odpowiedzieć, kiedy kichnęła. I potem jeszcze raz.
- Na zdrowie – powiedział grzecznie.
- Dziękuję. A tak w ogóle, to przypadkowo wczoraj wzięłam twoją bluzę – chciała mu ją oddać, jednak on tylko rzekł:
- Jest dość chłodno, a ty i tak się trzęsiesz – wyjął z jej rąk ubranie i zarzucił na jej ramiona. Popatrzyła mu prosto w oczy i się zarumieniła. Na ten widok uśmiechnął się pod nosem. Wstał z łóżka i wyciągnął rękę w jej stronę. Zawahała się, ale w ostateczności, podała dłoń i razem wyszli z pokoju. Zeszli po schodach i udali się do kuchni, gdzie wszyscy jedli śniadanie. Dopiero wchodząc do pomieszczenia, puścił rękę nastolatki.
- Czekaliśmy nas was – odezwał się radośnie Niall, który siedział z chłopakami po jednej stronie stołu, a dziewczyny po drugiej. Lou zajął miejsce obok Zayna, a Łakotka obok Livi. Wszystkie pary siedziały naprzeciwko siebie i posyłały sobie zabójcze spojrzenia. Przybyli, nałożyli sobie jedzenie na talerze. Atmosfera była dosyć napięta, ponieważ panowała grobowa cisza, przerywana jedynie kichnięciami niebieskookiej.
- Co dzisiaj robicie? – zapytał Liam z udawaną obojętnością, parząc na anielice.
- Wybieramy się na miasto – odparła równie bezinteresownie Danielle.
- Łakotka idziesz z nami? – spytała Darcy.
- Ta… - zaczęła, jednak Louis i Marcela krzyknęli w tym samym momencie:
- Nie!
- Żelku, zostań w domu. Jesteś przeziębiona – namawiała przyjaciółka.
- Wcale ni.. Apsik! – przerwało jej kichnięcie i pociągnięcie nosem.
- Właśnie widzę. – szepnęła blondyna – A wy co dzisiaj zamierzacie? – dodała spoglądając na chłopaków.
- No nie wiem – odpowiedział jej Niall.
- Cóż dobrze by było, gdybyście zostali w domu. Nie powinna być sama – oznajmiła Danielle.
- Co?! – oburzyła się Collins – Nie potrzebuje niańki.
- Dziewczyny mają racje. Dobra to wy idziecie na miasto, a my z nią zostaniemy – zadecydował Harry.
- Protestuje! – krzyknęła Łakotka, a raczej chciała krzyknąć, lecz jej głos załamał się i strasznie zachrypiała.
- Bez protestów. Marsz do łóżka - rozkazał Zayn, pokazując jej wyjście z kuchni. Naburmuszona zeskoczyła z krzesła i powlekła się na górę. Nie ściągając bluzy Tomlinsona, wskoczyła pod kołdrę i wyciągnęła telefon. W końcu musiała się czymś zająć. Po jakimś czasie zaczęła czuć się coraz gorzej. Bolało ją gardło, a z nosa ciekło jej niemiłosiernie. I na dodatek to kichanie. Czytała właśnie artykuł na temat zbliżających się koncertów, kiedy nagle do jej pokoju wparowała piątka chłopaków. Spojrzała na nich pytająco, a oni uśmiechali się od ucha do ucha. Lou podszedł do niej bliżej i powiedział:
- Ty powinnaś spać, a nie przeglądać internet – wyrwał komórkę z jej rąk, zablokował ją i schował do kieszeni swoich dżinsów.
- Kiedy nie jestem śpiąca – burknęła.
- Przyniosłem ci dodatkowe chusteczki – odezwał się Niall, kładąc opakowanie na szafce obok łóżka. Posłała mu ciepły uśmiech, który odwzajemnił.
- Dziewczyny już poszły?
- Tak – odparł Liam.
- Mam pomysł! – krzyknął Harry – Skoro nie chce ci się spać, to może coś pośpiewamy.
- Moje gardło mówi stanowcze nie – zachrypiała.
- No to my ci coś zaśpiewamy. – zaproponował. Koledzy spojrzeli na niego, jak na jakiegoś wariata – No co się tak gapicie. Do roboty. Co śpiewamy? – gadał entuzjastycznie.
- No to może „ She not afraid” – podrzucił pomysł Liam. Reszta przytaknęła, a Zayn wyciągnął swojego IPhona i coś w nim szukał. Po kilku chwilach dało się słyszeć podkład muzyczny. Aniołowie ustawili się w rzędzie, twarzą do niej i zaczął się muzykal.
Włącz - https://www.youtube.com/watch?v=7AawFPECT04.
Śpiewali świetnie. Podczas występu Collins, nie mogła przestać się uśmiechać i śmiać. Kiedy skończyli, zaczęła bić im głośne brawa.
- Jejciu. Śpiewacie nieziemsko – zachwalała – Sami napisaliście tą piosenkę?
- Tak – przyznał od razu loczek, o którym nie można powiedzieć, że jest skromny.
- Jest wspaniała – przyznała – Macie jeszcze jakieś kawałki?
- Tak, mamy ich dosyć sporo – orzekł blondyn.
- Zaśpiewacie mi coś jeszcze? – zrobiła oczy jak kot ze Shreka.
- Ok – Zayn znowu zapuścił jakąś nutę i zaczęli śpiewać. Potem po namowach dziewczyny, zaśpiewali jej jeszcze trzy piosenki. Była wniebowzięta i doskonale o tym wiedzieli.
- To było piękne. – zaszkliły jej się oczy, po wolnym utworze – Wiecie co? Wiem jak możecie przeprosić dziewczyny.
- A niby dlaczego, to my je mamy przepraszać? – oburzył się Hazza – Wiedziałem, stoisz po ich stronie – zarzucił jej.
- Nie stoję po niczyjej stronie. – mruknęła – Po prostu mam już dość tych ciągłych kłótni, zabójczych spojrzeń, podniesionych głosów i obwiniania wszystkich na każdym kroku – dodała na jednym wydechu.
- No dobrze. – powiedział spokojnie Liam – Co proponujesz?
- No cóż, śpiewacie obłędnie i dlatego możemy to wykorzystać.
- Niby w jaki sposób? – Niall podrapał się po głowie.
- A no w taki, że zaśpiewacie im kilka swoich piosenek.
- I tyle? – zadziwił się Zayn.
- Resztą zajmę się ja – odparła tajemniczo, wyszła z łóżka i skierowała się do drzwi.
- Dokąd idziesz?
- Idziemy na dół, przyszykować salon. – oznajmiła – Pośpieszcie się, bo dziewczyny będą tu za parę godzin.
Zeszła po schodach, a za nią skrzydlaci. Stanęła na środku holu i rozejrzała się dookoła.
- Ktoś musi wybrać się na zakupy – ogłosiła.
- Co mamy kupić – Liam i Zayn popatrzyli na nią.
- Zaraz sporządzę listę. Poczekajcie – rzuciła i zniknęła w jednym z pokoi na parterze. Kiedy wróciła, wręczyła im dość sporą kartkę z różnymi rzeczami.
- Na kolacje zrobimy grillowanego kurczaka po tajsku, a na deser będą lody – rzekła - Wszystko macie tu zapisane – wskazała na listę. Chłopaki tylko kiwnęli głowami i wyszli z domu. Pozostali ogarniali chatę. Kiedy zakupy dotarły do kuchni, wzięli się za przygotowywanie jedzenia. W międzyczasie przydekorowali salon i sypialnie. Łakotka napisała do Marceli, aby zanim przyjadą z powrotem, przebrały się w elegancie sukienki, ponieważ mają nalot rodziców.
Oczami Marceliny:
Trochę zdziwiłam się, że rodzice do nas wpadli, chociaż było to do przewidzenia. Dobrze, ze żelek mi napisała, że są i kazała nam się ładnie ubrać. Kiedy wszystkie byłyśmy już gotowe, postanowiłyśmy wrócić do domu. Danielle zaparkowała na podjedzie. Zaskoczył nas fakt, że w posiadłości nie palą się żadne światła, jednak nie zastanawiałyśmy się nad tym, tylko wkroczyłyśmy do domu. Widok jaki tam zastaliśmy, był zniewalający. W holu, już od progu na podłodze, leżały czerwone płatki róż. Wszędzie stały świece, dające idealną poświatę. W tle leciała cicha, uspokajająca muzyka, a po całym domu unosił się wyśmienity zapach kurczaka. Żadna z nas nic nie mówiła, bo po prostu nas zatkało. Skierowałyśmy się do kuchni i niepewnie wkroczyłyśmy do pomieszczenia. Naszym oczom ukazała się szóstka przyjaciół, którzy wyglądali cudownie. Zwłaszcza nasi ukochani.
- Gdzie są rodzice? – zapytałam w końcu, kiedy wróciła mi umiejętność mówienia.
- Yyy… - odezwała się zakłopotana niebieskooka – Musieli wyjść wcześniej.
- Aha – moja psiapsiółka nie umiała kłamać, ale już nie poruszałam tego tematu.
- Usiądźcie – Niall wskazał na nakryty stół, na którym roiło się od przysmaków. Zrobiłyśmy tak jak kazał. Siedzieliśmy tak jak rano, tylko teraz był milszy nastrój i nikt nie był wkurzony. Można by było rzec, że bardziej zestresowany.
Narracja w 3 osobie:
Posiłek ubiegł im w dość luźnej atmosferze. Rozmawiali ze sobą, a nawet śmiali. Wszystko szło tak jak powinno. Potem chłopcy zaprosili dziewczęta do salonu, który jak cała reszta domu, był przyozdobiony w róże i świece. Wszystkie kobiety, oprócz Łakotki rozsiadły się wygodnie na kanapie, a niebieskooka poszła na górę. Po kilku minutach wróciła z płytą w rękach, którą umieściła w odtwarzaczu DVD i włączyła telewizor. Chłopaki ustawili się obok telewizora. Collins podała gitarę Niallowi i puściła prezentację, którą przyszykowała, składającą się ze zdjęć zakochanych par. Aniołowie poczęli śpiewać: https://www.youtube.com/watch?v=GMSXbYNfQ7A . Dziewczyny z zapartym tchem, słuchały i oglądały niespodziankę. Następnie zaśpiewali im: https://www.youtube.com/watch?v=xGPeNN9S0Fg i jeszcze kilka swoich utworów. Po jakichś dwóch piosenkach Livi nie wytrzymała. Podbiegła do Zayna, przytuliła się mocno do niego, zaczęła płakać i przepraszać. W jej ślady poszły jej koleżanki i po chwili aby Louis nie stał w uścisku. Niebieskooka spojrzała na niego nieśmiało się uśmiechając. Bardzo się cieszyła, że jej przyjaciele się pogodzili. Kiedy emocje troszkę już ostygły i anielice odkleiły się od swoich ukochanych, Liam zaprosił Łakotkę bliżej i mocno ją przytulił, szepcząc jej do ucha szczere:
- Dziękuję.
Ona uśmiechnęła się ciepło. Gdy uwolniła się już z uścisku, Marcela przycisnęła ją do siebie i powiedziała:
- Dziękuję żelku. Za wszystko.
Collins spojrzała na nią pytająco.
- Znam cię za dobrze, aby uwierzyć, że to nie ty to wymyśliłaś.
Blondynka posłała jej tylko niewinny uśmieszek, który przerodził się w grymas kiedy kichnęła. Szczerze powiedziawszy, było jej strasznie gorąco, a jej ciało przeszywały dreszcze.
***
Od autora: Dodałam to opowiadanie, ponieważ kochana Planeta mnie o to prosiła. Nie chciałam abyś czekała dłużej i mam nadzieję, że mi też nie pozwolisz długo czekać na swoje cudeńka. Ogólnie pomysł z ich pogodzeniem mi się podoba, jednak przepraszam Was bo totalnie to zawaliłam. No nie wiem, po prostu czuję, że mi to nie wyszło i jest masakra. Nie bójcie się zostawiać mi negatywnych komentarzy, bo wtedy wiem co mam poprawić i do czego macie jakieś zarzucenia. Z drugiej strony bardzo dziękuję moim wiernym czytelniczkom: Szalokapel, której mam nadzieję, że nowe opowiadanko niedługo przeczytam, oczywiście ObcejPlanecie, która wyczekiwała tego rozdziału, Kajamoko, która zawsze zostawia motywujące komentarze, Afraid13 i wielu innym, które czytają moje kiczowate opowiadania. Dziękuję Wam wszystkim z całego serca <3 :D.
Komentarze (51)
Protestuje! - Ę
Na początku dziękuję za wyróżnienie, jest mi bardzo miło. Opowiadanie powinno pojawić się jeszcze w tym tygodniu. Przechodząc do tematu dnia dzisiejszego, rozdział boski... Puściłam tylko jedną piosenkę, gdyż nie słucham takich. Ogólnie bardzo fajnie opisane, szkoda, że Łakotka nie przytuliła Lou. Świetny pomysł na przeprosiny.
BTW. Nigdy więcej nie nazywaj swoich opowiadań "kiczowatymi"
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania