" Piękne istoty " 36
Oczami Louisa:
- Bardzo mi przykro, ale nie zdołaliśmy jej wyratować… Nastąpił zgon.
Krótkie zdanie, a jakże bolesne. Czy ten człowiek właśnie powiedział, że moja Łakotka nie żyje?! Nie! To nie może być prawda! Nie zgadzam się!
Po korytarzu rozniósł się histeryczny, można by rzec, że przerażający płacz Marceli i reszty dziewczyn. Blondynka bezwładnie osunęła się na kolana, a wraz z nią Niall.
Spuściłem głowę i pozwoliłem, aby po moich policzkach płynęły łzy. Słone łzy smutku i rozpaczy. To do mnie nadal nie dotarło. Nie wierzę w to! Boże nie wierzę. Moje serce się zatrzymało. Stanęło jak zegar, którego nikt nie nakręcił. Chociaż mnie teraz też nikt nie nakręci. Moje życie nie ma sensu…
- Panie doktorze co z moją ciocią? – te słowa docierały do mnie, jakby z bardzo daleka, choć lekarz nadal stał przy mnie, a pytający obok niego.
- Jak się pan nazywa? – zapytał pracownik medyczny.
- William Huston, a moja ciocia to Ewa White – wyjaśnił nieznajomy.
Spojrzałem na niego. Był może trochę starszy ode mnie. Włosy koloru takiego jak moje. Troszkę był nawet podobny. Doktor spojrzał na moją zapłakaną twarz, potem na tego Williama i zrobił dziwny grymas zdezorientowania.
- A pan jak się nazywa i po co pan tu jest? – zwrócił się do mnie.
- Tomlinson. Moja przyjaciółka Łakotka Dragonesty miała wypadek – mój głos się łamał.
Dopiero teraz zorientowałem się, że powiedziałem jej prawdziwe nazwisko. Nie wiem dlaczego, ale bardziej mi ono do niej pasowało.
- Ojej, nastąpiła pomyłka. – zaczął facet w białym fartuchu — Bardzo mi przykro, ale nie zdołaliśmy jej wyratować… Nastąpił zgon – powiedział to samo co mi, tylko temu drugiemu chłopakowi.
Boże, ja jestem nienormalny. Ucieszył mnie fakt, że to ciotka tego mężczyzny nie żyje.
- Rozumiem – odparł tamten obojętnie i odszedł. Jego reakcja bardzo mnie zdziwiła, ale pewnie tak zareagował, bo do niego to jeszcze nie dotarło.
- Cieszy się, bo dostanie spadek. – skomentował lekarz, widząc moje zdezorientowanie – Co do Łakotki Collins – spojrzał na mnie znacząco – nadal jest nie przytomna, ale jej stan jest stabilny. Jeszcze raz bardzo przepraszam, za pomyłkę – dokończył i jak gdyby nigdy nic odszedł.
Jeszcze chyba nigdy w ciągu pięciu minut nie przeżyłem takiego smutku i radości. Stałem tak i nie mogłem nic powiedzieć. Po prostu nic do mnie nie docierało.
Narracja w trzeciej osobie:
Kiedy lekarz oznajmił, że to pomyłka przyjaciele patrzyli z niedowierzaniem, jak można pomylić ludzi i powiedzieć komuś, że ukochana osoba nie żyje, chociaż to nieprawda. Marcelina była załamana, nawet po tym wyjaśnieniu nie było z nią za dużego kontaktu. Siedziała wtulona w Nialla i cicho szlochała. Zresztą było tak samo. Harry oderwał się od Darcy i podszedł do Louisa, który nadal stał na środku korytarza wpatrzony w punk gdzieś przed sobą. Położył mu rękę na ramieniu, tym samym zwracając na siebie uwagę chłopaka. Kiedy zobaczył zapłakane oczy szatyna, zrobiło mu się jeszcze smutniej. Zauważył, że ta dziewczyna wiele dla niego znaczy. Nie pozwala, aby ktoś inny koło niej siedział, jest dla niej romantyczny, a to naprawdę rzadkość, opiekuję się nią, martwi się, czy na pewno wszystko z nią dobrze i tak dalej. Ale dzisiejszy popis był chyba najlepszy. Bez zastanowienia wskoczył w tę rwącą rzekę. Jejku, nadal jest trochę przemoczony, a na dodatek drży. Nie wiem, czy to przez zimno, czy przez płacz, który nim ogarnął – zastanawiał się Hazza, po czym w końcu się odezwał.
- Stary, nie martw się. Słyszałeś? Jej stan jest stabilny. Nic jej nie będzie – zapewniał, lecz zapłakane zielone oczy, które się zatrzymały na jego twarzy były niczym cios w serce. To przecież był jego przyjaciel.
Loczek bez zastanowienia przytulił Tomlinsona. Czuł, że to trochę mu pomoże. W końcu znają się ładnych parę lat i wiedział, że Louis należy do tych osób, które nie potrzebują słów. Potrzebują osób, które z nimi będą. Będą w zdrowiu i w chorobie, w radości i żałobie. Szatyn odwzajemnił gest i można powiedzieć, że dopiero teraz się rozkleił. Płakał jak małe dziecko, które zgubiło się wśród obcych ludzi. Jego ciałem wstrząsały spazmy rozpaczy.
- Jezu, Harry. – wydukał przez łzy – Dlaczego ona? Dlaczego?! – głos mu się załamał i jeszcze bardziej się wtulił w Stylesa, który doskonale go rozumiał. Nie mógł sobie wyobrazić, że coś tak okropnego mogłoby się przydarzyć Darcy. Gdy tylko o tym pomyślał, pokręcił energicznie głową, aby odwiać od siebie te myśli. Stali tak jeszcze jakiś czas. Potem Lou poczuł się lepiej. Zajęli swoje dawne miejsca. Mijały kolejne godziny. Anielice były tak wyczerpane, że usnęły na siedząco. Chłopaki dzielnie trwali przy Tomlinsonie, który nawet nie pomyślał o tym, by zmrużyć oko. Około szóstej nad ranem z sali wyszedł lekarz, ten od pomyłki i oznajmił, że Łakotka się obudziła. Zawiadomił także, że może ktoś do niej wejść, ale na krótko. Dziewczyny nadal spały, więc to Tommo do niej poszedł. Ostrożnie wszedł do białego pomieszczenia, w którym znajdowały się dwa łóżka. Jedno było puste. Na drugim zaś spoczywała blondynka. Spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła. Miała tyle podłączonych różnych kabelków, że nie mogła się swobodnie ruszać. Jej twarz była blada, ale oczy nie traciły swojego pięknego koloru. Podszedł bliżej i zauważył rany i zadrapania, które były większe i głębsze od jego. Westchnął cicho i usiadł na krześle obok łóżka.
- Hej! Jak się czujesz? – zapytał prawie szeptem.
- Czy ty płakałeś? – zignorowała jego troskę. Na jej buzi pojawiło się zmartwienie.
- Co? Nie, nie – odparł szybko.
- No przecież widzę. – wypuściła głośno powietrze – Tak czuję się ok. Dziękuję.
- Bardzo boli? – wskazał na rozciętą rękę.
- Nie. Prawie w ogóle. Lou słuchaj, ja chciałabym Ci podziękować. Nie wiem jakim cudem mnie znalazłeś, ale skakanie za mną do wody to było czyste szaleństwo – mówiła powoli.
- A skąd ty to wszystko wiesz?
- Masz w niektórych miejscach mokre ubrania i opatrunki, a ja żyję, chociaż nie umiem pływać – wyjaśniła.
- No tak. Sweety czy…
- Lou, proszę, nie wypytuj mnie. Nie dzisiaj. Nie teraz. – przerwała mu – Wiem zapewne jeszcze mniej od ciebie.
- Skąd ta pewność?
- Jesteś inteligentny i nawet jeśli sam tego nie zauważasz, to nie myśl, że inni tego nie widzą. Masz bystre spojrzenie, umysł, który w jednej minucie potrafi przyswoić sobie setki danych. I chociaż istnieje wiele stereotypów na temat męskiego rozumowania, że jest ono proste i jednoznaczne to nie prawda. Ty sam jesteś przykładem, który łamie to przypuszczenie.
Zatkało go. Nigdy nie rozmawiał o takich rzeczach, a już na pewno nie z dziewczyną. Lubił ucinać sobie mądre pogawędki i poznawać doświadczenie innych ludzi. Uważał, że to poprawi jego nastawienie do świata i pozwoli mu lepiej zrozumieć reguły życia. To zawsze on uważał, że Łakotka jest bardzo inteligentna i co do tego się nie pomylił.
- Nie rób takiej zdziwionej miny – zaśmiała się, jednak zaraz potem pojawił się na jej twarzy grymas bólu.
- Hej, wszystko w porządku?
- Tak, tak po prostu zabolały mnie żebra.
- Myślałem, że ten temat jest skończony.
- Słuchaj Louis, niektóre tematy nigdy nie zostaną zamknięte i chociaż byśmy bardzo tego chcieli, one powracają i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
- Czy to zdanie odnosi się tylko do twoich żeber? – zapytał, bo nie mógł jej rozgryźć. Wydała mu się bardzo tajemnicza.
- Loulou kiedyś ci wszystko wytłumaczę, obiecuje. – kontynuowała – I nie wstydź się przyznać, że płakałeś. Ludzie nie płaczą dlatego, że są słabi. Płaczą, bo byli silni zbyt długo.
W tym momencie jego oczy znów tak niemiłosiernie zapiekły. Jego policzki stały się mokre, a dolna warga zaczęła drżeć. Ona na ten widok uśmiechnęła się serdecznie i dodała:
- Łzy nie są oznaką słabości, lecz dowodem na to, że nasze serce nie wyschło.
Poszła w jego ślady. Jej piękne niebieskie oczy zaszkliły się, a po skroniach popłynęły przezroczyste kropelki.
- Widziałaś już naprawdę szczęśliwego człowieka? – zapytał – Jeśli nie, to teraz masz okazje go zobaczyć. Szczęśliwi ludzie to tacy, którzy płaczą, mając na twarzy uśmiech, gdy widzą ukochaną osobę – kiedy skończył, posłał jej szczery uśmiech. Odwzajemniła gest. Trwali tak patrząc na siebie. To była taka rozmowa tylko bez słów, a za pomocą łez i uśmiechu. Tą wyjątkową chwilę przerwała im pielęgniarka.
- Przepraszam, ale proszę kończyć. Pacjentka musi odpoczywać – obwieściła i wyszła.
- Lou, wracajcie do domu. Mogę się założyć, że jesteście tutaj wszyscy i nawet nie spaliście, a ty to już na pewno.
- Ale…
- Żadnego „ale"Louis, zbieraj ekipę i zabierajcie się stąd. Nic mi nie będzie.
Nie miał najmniejszej ochoty się z nią kłócić. Był bardzo zmęczony i choć wcześniej z powodu tych emocji tego nie odczuwał, bardzo chciało mu się spać. Mozolnie podniósł się z krzesła i przybliżył się do nastolatki. Schylił się i złożył czuły pocałunek na jej czole.
- Wrócę później – szepnął, nadal będąc bardzo blisko jej twarzy.
Powoli ruszył w kierunku drzwi. Kiedy miał już je za sobą zamknąć ostatni raz spojrzał na blondynkę i posłał jej pokrzepiający uśmiech.
- I co? – wypalił od razu Harry.
- Jest ok. Wracajmy do domu – odparł.
- Na pewno wszystko gra – upewniał się Liam.
- Tak. Poprosiła mnie, abyśmy pojechali i się przespali. Chodźcie.
Wszystkie dziewczyny oprócz Marceliny już się obudziły. Niall delikatnie wziął swoją ukochaną na ręce i przyjaciele wyszli na zewnątrz, gdzie panowało rześkie, chłodne powietrze. Zapakowali się do samochodów i ruszyli w drogę.
* * *
Od autora: Bardzo dziękuję wszystkim czytającym. Pisząc poprzedni rozdział i tamto zakończenie myślałam, że może ktoś napisze, że się cieszy ze śmierci dziewczyny i że to fajnie, że opowiadanie się kończy. Nikogo tutaj nie obrażam, po prostu uważam, że to opowiadanie jest nudne i was zanudzam, jednak Wy jesteście bardzo miłe i nie tego nie piszecie.
Nie chciałam jej uśmierć, a na pewno nie w tamtym rozdziale. Chciałam po prostu sprawdzić jak na to zareagujecie i czy moje spekulacje okażą się trafne.
Bardzo miło zaskoczyłyście mnie swoim, jeśli mogę to tak nazwać, "smutkiem" z powodu jej rzekomej śmierci. Nie umiem opisać wdzięczności, jaką kieruję do każdej z Was z osobna. Jesteście wspaniałe <3 i nigdy o tym nie zapominajcie :)
Komentarze (24)
5
I NIE JEST NUDNE!
przyszłą wojowniczkę część 9 dodałam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania