" Piękne istoty " 37
Oczami Louisa:
Dojechaliśmy do domu. Każdy był wyczerpany, dlatego bez większych ceregieli udaliśmy się do swoich pokoi. Kiedy się przebrałem w dresy i koszulkę, położyłem się na łóżku. W głowie cały czas miałem słowa Łakotki, jej zapłakane oczy, zadrapania i rany. Od tych wspomnień znowu zachciało mi się płakać, lecz nie miałem już na to siły. Przymknąłem oczęta, które tak strasznie piekły, przypominając sobie wszystkie sceny z wczorajszego dnia i dzisiejszej nocy. I jeszcze ta pomyłka doktora. To było dla mnie za wiele. Tak bardzo chciałbym teraz przytulić się do tej drobnej, małej blondynki, zatonąć w błękicie jej oczu i poczuć jej zapach. Na szczęście to ostatnie było do spełnienia, bo na fotelu siedział Polarek. Zwlokłem się z łóżka, wziąłem pluszaka i znów się położyłem. Wtuliłem się w miękkie futerko i zaciągnąłem się zapachem Collins, który w tej chwili tak bardzo mnie odprężył. Po paru minutach odpłynąłem do krainy Morfeusza.
Otworzyłem mozolnie oczy i spojrzałem na zegarek. Z przerażeniem przyznałem, że jest już szósta wieczorem. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i zbiegłem na dół. Wszyscy już tam byli i jedli kanapki.
- Dlaczego mnie nie obudziliście? – zapytałem z wyrzutem.
- Bo należał ci się odpoczynek. – odparła Marcela – A teraz siadaj i coś zjedz.
- Nie dzięki, jadę do Łakotki.
- Nigdzie nie pojedziesz, dopóki czegoś nie zjesz – powiedział Harry, odgradzając mi drogę do wyjścia.
- Nie chce mi się. Weź mnie przepuść – próbowałem go wyminąć, ale na daremno.
- Stary ty od jakichś dwudziestu czterech godzin nic nie miałeś w ustach. Musisz coś zjeść. Łakotka ma się dobrze. Dzwoniliśmy do niej. A poza tym są u niej rodzice – tłumaczył loczek.
- Ugh, dobra – usiadłem przy stole i zacząłem jeść kanapkę.
- Słuchajcie, my to mamy szczęście – zaczął Zayn – mojemu tacie przydzielono nowy projekt i dlatego, przyjadą tutaj dopiero za kilka dni. Do tego czasu możemy tu zostać i odwiedzać Sweete w szpitalu.
- Właściwie to ona jurto wychodzi. Lekarz powiedział, że jej życiu nic nie zagraża i że może odpoczywać w domu – oznajmiła Marcelina.
- To może ona wróci z rodzicami do swojego domu – rzuciła Danielle.
- Tego nie wiem.
Jadłem i wsłuchiwałem się w ich rozmowy. Nagle zauważyłem, że kogoś brakuje.
- A gdzie jest rodzeństwo? – zapytałem.
- Cóż, oni dzisiaj wyjechali, tak jak było to ustalone – zawiadomił Malik.
Ucieszyłem się z tego faktu. Ten cały Michael nie będzie mi więcej grał na nerwach. Kiedy się już posililiśmy, wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do szpitala. Gdy byliśmy już pod salą, uzyskaliśmy informacje, że możemy do niej wejść. Powoli wkroczyliśmy do pomieszczenia. Kiedy blondynka nas zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko.
- Cześć wam – przywitała się wesoło.
- Hej, jak się czujesz? Rodziców już nie ma? – zaczęła Marcelina.
- Dobrze, dziękuję. – nagle posmutniała — Musieli wracać, bo coś im wypadło.
- Podobno jutro mają cię wypisać, tak? – zaciekawił się Harry.
- Tak – odparła i popatrzyła na mnie. Uniosła kąciki ust w uśmiechu i powiedziała:
- Widzę, że nie pozwolili ci pospać – jej głosy był taki melodyjny, piękny. Mógłbym go słuchać w nieskończoność.
- Haha, to on nas pośpieszał. – zaczął rozbawiony Zayn – Musieliśmy go zmusić, aby coś zjadł, bo po przebudzeniu od razu chciał jechać tutaj.
- Oj, Loulou – pokręciła głową – brak słów.
Zaśmialiśmy się na to, a ona z nami. Lubiłem, jak mnie tak nazywa. Nikt inny tak nie wołał.
Porozsiadaliśmy się wygodnie w tym białym pokoju i rozmawialiśmy. Dowiedzieliśmy się, że byli u niej policjanci i ją przesłuchali. Było nam bardzo wesoło. Łakotka przy nas jadła kolacje, którą przyniosła pielęgniarka. Marcela chciała ją nawet karmić. Było kupę zabawy.
Dochodziła już jedenasta w nocy, kiedy przyjaciele postanowili się zbierać. Ja jednak nie miałem ochoty jeszcze wracać. W zasadzie to chciałem z nią pobyć sam na sam. Nie chciałem jej zostawiać, dlatego powiedziałem:
- Wiecie co, ja tu chce jeszcze zostać. Danielle, zostawisz mi swój samochód?
Dziewczyna kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Wszyscy się pożegnali i wyszli.
- Dlaczego chciałeś zostać? – spytała.
- Cóż w domu i tak bym się nudził, a tobie mogę, chociaż dotrzymać towarzystwa.
- No dobra, ale musisz coś zrobić, bo jak nie to poproszę kogoś, aby cię wyprosił.
- Haha. Nawet jeśli to zrobisz to i tak nie pójdę – uśmiechnąłem się cwaniacko – A teraz mów co mam uczynić.
Zdziwiła mnie swoim zachowaniem. Zawsze to ja stawiałem jej warunki. Jestem ciekaw, co wymyśliła.
- Idź sobie kupić cos do jedzenia – rozkazała.
- Co? – no tak. Mogłem się tego spodziewać. Jak zwykle troszczy się o wszystkich tylko nie o siebie.
- To, co słyszałeś.
- Ale ja nie jestem głodny. I nawet nie próbuj mnie wyrzucać, bo i tak nie pójdę.
- Taki cwany jesteś? – zapytała z chytrym uśmieszkiem. Nagle stanęła na równe nogi. Trochę się przestraszyłem, gdy to zrobiła, bo pomyślałem, że może upaść. Jak oparzony zerwałem się z krzesła i zacząłem ją asekurować.
- Co ty robisz? – zapytała zdezorientowana.
- Nie chce, abyś upadła – wytłumaczyłem.
- Jezu Louis nie jestem małym dzieckiem, a teraz chodź – chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi. Byłem tak zaskoczony, że nie stawiałem żadnego oporu. Wyszliśmy na korytarz, który był całkowicie pusty. Niebieskooka była boso więc mogłem zobaczyć, jej malutkie stópki, na których było kilka zadrapań i siniaków. Nadal ciągnęła mnie za rękę przed siebie i raczej nie zamierzała puścić. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Napawałem się tą chwilą.
- Gdzie ty mnie prowadzisz? – zadałem pytanie.
Ona jedynie odwróciła głowę w moją stronę i posłała mi figlarny uśmiech. Tak to była moja Łakotka. Zabawna, słodka, szalona i martwiąca się o wszystkich. Zatrzymaliśmy się przed dużym, czerwonym automatem z jedzeniem.
- Wyskakuj z pieniędzy. – zaśmiała się, najwidoczniej rozbawiając sama siebie tym komentarzem. Jej zaraźliwy śmiech opanował też mnie – Ja nic przy sobie nie mam – dodała.
- Wybacz, ale nie wziąłem ze sobą portfela – rzekłem, nie przestając się śmiać.
- Taa, jasne – nawet nie zauważyłem, kiedy sięgnęła do tylnej kieszeni moich dżinsów i wyciągnęła skurzaną, czarną portmonetkę. Skubana.
- Ej, skąd widziałaś, że tutaj go noszę? – zapytałem, ponieważ prawie nikt tego nie wiedział, bo nie było to zbyt widoczne.
- Jestem spostrzegawcza – znowu ten nieziemski uśmiech, od którego serce mi przyśpiesza.
Wyciągnęła kilka drobniaków i włożyła je do maszyny. Wybrała jakieś produkty i już po chwili wręczyła mi małą, czystą wodę i jakąś kanapkę. Resztę pieniędzy wrzuciła do portfela. Zamknęła go i oddała.
- Teraz możesz zostać – obwieściła z uśmiechem, który odwzajemniłem. Wróciliśmy do jej sali. Musiałem zjeść kanapkę, pod jej czujnym okiem. Naprawdę mnie rozbawiła swoim zachowaniem. Była taka opiekuńcza. Rozmawialiśmy jeszcze dość długo, aż w końcu zmorzył nas sen.
Oczami Łakotki:
Obudziła mnie jakaś piosenka. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sali. Mój wzrok przykuł Louis, który spał na krześle z głową opartą o moje łóżko. Najbardziej zdziwił mnie fakt, że trzymaliśmy się za ręce. Wolną dłonią chwyciłam telefon Tomlinsona, który leżał na stoliku i popatrzyłam na wyświetlacz.
„Hazza”
Bez namysłu odebrałam.
- Hallo – zaczęłam cicho, aby nie obudzić szatyna.
- Łakotka? Gdzie jest Lou? – odezwał się chłopak.
- Śpi.
- Ugh. – dało się słyszeć ulgę – Myślałem, że coś się stało. Przyjedziemy do was za jakieś dwie godziny, ok?
- Jasne. To do zobaczenia.
- Pa – rozłączył się. Kliknęłam ekran główny i mnie zamurowało. Otóż tapetą w komórce pana Tomlinsona okazało się moje zdjęcie, kiedy spałam przytulona do Polarka. No właśnie Polarek. Tak dawno go nie widziałam. Odkąd Louis mi go zabrał, nie miałam go w rękach. Ciężko westchnęłam i odłożyłam telefon. Popatrzyłam na mojego towarzysza i z przerażeniem uznałam, że cały się trzęsie. Kiedy próbowałam wyjąć dłoń z jego uścisku, aby go okryć kołdrą, on się niespodziewanie obudził. Spojrzał na mnie zdezorientowany. Jego oczy były zaszklone i nagle… kichnął. O nie, to mogło oznaczać tylko jedno. Przyłożyłam mu rękę do czoła.
- Masz gorączkę – oznajmiłam.
- Haha najpierw ty, teraz ja.
- Lou, to nie jest zabawne.
Komentarze (43)
5 czekam na cd.
Kocham te opowiadania!! ;*
Ale raczej powinien pojawić się wieczorem♡♡
Mam nadzieję, że zajrzysz ;D
Przyszłą wojowniczkę dodałam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania