" Piękne istoty " 4
- Ała! Luis to boli ! – wydarła się dziewczyna, kiedy anioł wepchnął ją do samochodu. Lądując na miękkim siedzeniu, upadła na plecy a jej głowa spoczęła na kolanach Nailla. Za nią, szybko wślizgnął się sprawca całego zdarzenia. Samochód ruszył z piskiem opon.
- Co wy wyrabiacie?! Wypuśćcie mnie! – krzyczała. Szybko podniosła się i chciała dotrzeć rękami do drzwi, ale mocny uścisk Luisa skutecznie jej w tym przeszkadzał. Chłopak posadził ją prosto na siedzeniu, siadając jej na kolanach okrakiem, nadal ściskając jej nadgarstki i wbijając ją swoim ciałem w tapicerkę. Nachylił się nad nią i szepnął jej do ucha.
- I co teraz, Sweety? – uśmiechnął się uwodzicielsko. Otoczył ją zapach jego perfum, które tak nieziemsko jej się podobały. Zrobiło jej się gorąco. Nie wiedziała co myśleć. Nie miała pojęcia, gdzie te świry ją zabierają, ale sądząc po drodze to nie do jej domu. Była trochę przestraszona. Kiedy ostatnio wyrwała się tak, z innymi chłopakami, to nie było zbyt ciekawie. Spojrzała w jego oczy i rzekła.
- Złaź ze mnie! NATYCHMIAST!
On tylko się zaśmiał i poprawił się na jej kolanach.
- Jak powiesz co Ci się stało, to zejdę – oznajmił.
- Przecież Ci już powiedziałam – rozejrzała się po samochodzie. Harry, prowadził samochód, w kierunku chyba tylko jemu znanym. Liam patrzył na drogę, siedząc na przednim siedzeniu. Naill, coś tam przeżuwał i nucił pod nosem. Zayn natomiast znowu grzebał w telefonie. Standard. Nie było osoby, która mogłaby ochronić ją, przed natrętnym aniołem, który w chwili obecnej zrobił z niej sobie swoje siedzenie. Co jak co, ale nie należał do najlżejszych.
- Wtedy skłamałaś, zresztą tak samo jak teraz – powiedział wkurzonym głosem.
- To co mam Ci powiedzieć!? – nie wytrzymała.
- Prawdę! – mówiąc to, wbił jej palce w żebra. Zabolało. I to bardzo. Skuliła się i zawyła z bólu. Luis, jak oparzony błyskawicznie z niej zszedł. Harry momentalnie zatrzymał samochód. Liam, który już prawie spał podskoczył na siedzeniu. Naill o mało nie zadławił się swoim chrupkiem, a Zaynowi upadł telefon. Wszyscy spojrzeli na nią wystraszonym wzrokiem.
- Co wy tam robicie, do cholery? – wydarł się Harry spoglądając w lusterko.
- Łakotka, wszystko Ok.? – zapytał z przejęciem Lu. Nie mogła odpowiedzieć. Zabrakło jej tchu. Poczuła się tak jakby, ktoś zabrał jej cały tlen z płuc.
- Hej, co Ci jest? – pytając o to Naill położył rękę na jej ramieniu. Kiedy w końcu, po dłuższej chwili, mogła nabrać powietrza, zaciągnęła się nim a potem ze świstem wypuściła.
- Nic mi nie jest – powiedział cicho. Sądząc po minach chłopaków nie uwierzyli jej. Żebra bardzo ją bolały. Prawie zapomniała, o tym co się działo, dwa tygodnie temu, ale ten ból wszystko jej przypomniał.
- Łakotka, czy ty chociaż raz możesz powiedzieć prawdę? – oburzył się Tomillson. Wiedziała, że tym razem nie odpuści i zmusi ją do odpowiedzi. Dlatego ciężko westchnęła i zaczęła mówić.
- Dwa tygodnie temu, kiedy jeszcze chodziłam do starej szkoły, miałam wypadek. Wszystko zaczęło się od tego, że jakaś dziewczyna wymyśliła grę. Polegała ona na tym, że osoba wylosowana przez tę anielicę, miała dać jakieś zadanie, osobie wybranej przez siebie. Na początku były to jakieś proste i głupie zadania, takie jak: powiedz komuś że go kochasz – zamyśliła się na chwilę – jednak potem każdy wymyślał coraz to trudniejsze i niebezpieczniejsze. Nauczyciele nic o tym nie wiedzieli, a była w to zaangażowana cała szkoła. Miałam parę prostych zadań. Czasami była przy tym kupa zabawy – uśmiechnęła się mimowolnie – ale kiedyś pewien chłopak dał mi zadanie, abym wystartowała w wyścigu samochodowym. Na początku nie brałam tego na poważnie, lecz kiedy powiedział, że jeśli nie wystartuje, to skrzywdzi kogoś ważnego dla mnie, to zaczęłam się zastanawiać jak bardzo głupim trzeba być, aby coś takiego zrobić. Powiedziałam mu kilka razy, że nie wystartuje. Wtedy naprawdę się wkurzał. Pewnego dnia do mnie podszedł i powiedział, że mam wystartować, bo jak nie to stanie się coś złego. Odmówiłam mu. Wtedy on uderzył mojego przyjaciela, który koło mnie stał. Nie chciałam, aby zrobił mu krzywdę więc się zgodziłam – przerwała i zamknęła oczy, po czym znów zaczęła mówić – następnego dnia miał odbyć się nielegalny wyścig. Trasa była poprowadzona autostradą. Umiem prowadzić, bo tata mnie kiedyś uczył, jednak nigdy wcześniej się nie ścigałam. Bałam się. Ale wzięłam udział. Cała szkoła przyszła na to popatrzeć. Na początku jechałam wolno, lecz potem przyśpieszyłam. Wymijałam kolejne samochody. Byłam już prawię na mecie, kiedy jakiś kierowca stracił panowanie nad swoim autem i wpadł we mnie. Dachowałam. Nic poważnego mi się nie stało. Złamałam tylko cztery żebra. Jednak ja mam takiego pecha, że o tym wszystkim dowiedziała się szkoła i w ogóle rodzice. Po dwóch dniach dowiedziałam się, że zostałam wydalona ze szkoły. Tłumaczyli się że nie mogą tolerować takich wybryków. I cały czas powtarzali, że jestem aniołem, i że nie mogę robić takich głupich rzeczy, bo powinnam być odpowiedzialna. A to nawet przecież nie była moja wina – zaskamlała. Chłopaki, patrzyli na nią jakby im właśnie powiedziała, że jest kosmitą. – To dlatego, tak zareagowałam kiedy dotknąłeś moich żeber. Nadal się nie zrosły.
- Łakotka, ja przepraszam, nie wiedziałem – powiedział skruszonym głosem Luis.
- Nic się nie stało, naprawdę – rzekła.
- Cicha woda brzegi rwie – zaśpiewał Zayn – nigdy wcześniej nie powiedziałbym, że się ścigałaś. Wyglądasz na taką małą, grzeczną dziewczynkę, która słucha się rodziców i nie sprawia kłopotów. A tu proszę , takie rzeczy.
- Uwierz mi Zayn, ja nie chce sprawiać kłopotów, ale ci co się ze mną zadają, zawsze mają kłopoty, ale też kupę śmiechu ze mnie – zaśmiała się - ja mam takiego pecha, że to cud że jeszcze żyjecie.
- To ty masz pecha, nie my – oznajmił Liam.
- Tak, ale on jest zaraźliwy –posłała mu ciepły uśmiech.
- Ha ha, tylko spróbuj mnie zarazić swoim pechem, a nie żyjesz – zażartował Harry.
- Postaram się nie – odparła z uśmiechem – a wracając do tematu siniaka – pokazała na swój policzek – moje nie szczęście nie zna granic i dlatego wpadłam na te drzwi.
- Cóż, po tym jak opowiedziałaś o tym, jakoś łatwiej mi w to uwierzyć – rzekł Luis. Tak, tak, tak – pomyślała szczęśliwa dziewczyna – uwierzył. Nie będę mu musiała mówić co się tak naprawdę stało. Harry odpalił samochód i zaczął znowu dokądś jechać.
- Dokąd jedziemy? – zapytała zaciekawiona.
- Zobaczysz – rzekł z uśmiechem na twarzy Styles.
Hej! Jak się podoba? Nie za nudny? Proszę zostawcie jakieś komentarze, o tym czy wam się podoba czy nie.
Komentarze (23)
Dałam 5 i czekam na następne ^^
Kiedy wstawisz następne?
"Lądując na miękkim siedzeniu, upadła na plecy a jej głowa spoczęła na kolanach Nailla. Za nią, szybko wślizgnął się sprawca całego zdarzenia. Samochód ruszył z piskiem opon." Za dużo przecinków, zdecydowanie, za dużo. Nie jestem pewien, ale co do tego Nailla, to jego imię to chyba Niall. Ale mówię - pewien nie jestem, bo nigdy nie zagłębiałem się bardziej w fanfiki o 1D. Zdania są tu moim zdaniem ewidentnie za krótkie. Zamiast używać zdań pojedynczych, użyj ich jako zdania składowe w zdaniu złożonym (3xZ!).
"Dotrzeć rękami do drzwi" nie brzmi zbyt... No nie wiem, naturalnie? Czytaj na głos zdania, których używasz, a będzie to przyjemniejsze i dla oka, i dla ucha. "Posadził & siadając & siedzeniu" perfidnie wbite powtórzenia. Napisałaś wcześniej, że ją trzymał, ale nie za co łapał. A potem piszesz, że nadal ściskał jej nadgarstki. Pewnie się czepiam,ale to dla mnie zwyczajnie mało logiczne. No i po tym jak napisane zostało, że szepnął jej do ucha, powinien być postawiony dwukropek.
"Jej, jej, ją, jej" strasznie dużo tego. Jejeje, ale to nie reggae, ani obiad.
"Harry, prowadził samochód, w kierunku chyba tylko jemu znanym. " - prowadzenie samochodu nie jest wtrąceniem, a czynnością wykonywaną przez podmiot. Nie musi być okraszone przecinkami.
"- Łakotka, wszystko Ok.?" - po co ta kropka po "ok"? I dlaczego z wielkiej litery?
"(...)pytając o to Naill położył rękę na jej ramieniu." A tu już zabrakło przecinka. Jak i w wielu miejscach, których, de facto, nie chce mi się już wymieniać.
Wiem, że fanfiction nie jest jakąś wyżyną literacką, ale to nie oznacza, że nie może być dobrze napisane. Nie zrozum mnie źle, ale Twoje opowiadanie nie należy do najlepszych, niestety, ale taka jest prawda. Pełno powtórzeń, błędów interpunkcyjnych i stylistycznych, a także językowych. No i główna bohaterka, Mary Sue. Nic więcej nie chcę dodawać, bo po prostu szkoda mi tego pisać.
Szkoda mówić mi o reszcie.
tl;dr
Moja rada na przyszłość: poducz się. Najlepiej czytaj opowiadania innych, czytaj ich dużo. Bardzo, bardzo dużo. Nie bój się pytać o rady. A przede wszystkim: sprawdzaj swoje teksty. I zastanów się kilka razy nad tym, czy są warte publikowania na portalach literackich.
A, nie ma za co, to dla mnie trochę frajdy, czuję się wtedy jak trv hvman.
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania