" Piękne istoty " 45

- To jest twój dom?! – wydarł się Harry, kiedy stanął przed budynkiem.

- No tak – Łakotka nie wiedziała, o co chodzi.

- To jest pałac, a nie dom – powiedział Niall.

- Może zewnątrz wygląda staroświecko, bo jest w mojej rodzinie od pokoleń, ale w środku jest bardzo nowoczesny – wyjaśniła.

- W to nie wątpię – odezwała się Livi, która z zachwytem patrzyła na gmach.

- Będziemy tu tak stać, czy wejdziemy do środka? Wiecie, impreza sama się nie przyszykuję – zaśmiała się Collins i podążyła ku drzwiom, a za nią reszta ekipy. Otworzyła je i wkroczyła do środka, zapraszając przyjaciół. Oddaliła się od nich, aby zdjąć kod antywłamaniowy.

- Ta chata jest ogromna i przepiękna – skomentowała Danielle.

- Haha. Dzięki. Dbam o ten dom, jak mogę najlepiej.

- Ile ten telewizor ma cali? – zainteresował się Zayn, patrząc na ogromną plazmę wiszącą na ścianie w holu.

- Siedemdziesiąt, a co? – zapytała – Jak tego, to w każdym pokoju są osiemdziesięcio calowe telewizory z trybem 3D.

- Madre Mia, to raj – pisnął Niall.

- Nie, to po prostu dom Łakotki Dragonesty – skwitował Liam, oglądając wszystko dokładnie.

- Przestańcie się tak patrzeć. Bierzmy się do roboty. Najpierw muszę znieść wszystkie szklane i kosztowne rzeczy do piwnicy, aby nikt mi niczego nie zepsuł – obwieściła niebieskooka.

- Dobra, my w tym czasie zajmiemy się jedzeniem i wystrojem – zarządziła Marcela.

Łakotce długo się zeszło, zanim wszystkie kosztowności, pamiątki i tak dalej schowała w piwnicy. Kiedy w końcu wróciła do kolegów, siedzieli na kapanie z talerzami pełnymi jedzenia. Salon był ładnie przyozdobiony. W kącie stał duży głośnik i przeróżne urządzenia potrzebne do zrealizowania dobrej imprezy.

- No nareszcie. Myśleliśmy, że się gdzieś zgubiłaś – zaśmiał się Harry.

- Nawet nie wyobrażacie sobie jak dużo mam tu różnych dupereli. Boże, muszę to komuś poddawać, bo aby miejsce mi zajmuje – wydyszała, opadając na sofę obok Louisa, który automatycznie objął ją ramieniem.

- Haha. Nadal masz tą bandżo strunę? – wyjąkała Marcelina przez śmiech.

- Oj tak, haha. Nigdy tego nie zapomnę – blondynce udzieliła się głupawka jej przyjaciółki.

- O czym wy mówicie? – Darcy, patrzyła na nie jak na kosmitów.

- Nie ważne. Skoro już jest wszystko gotowe, to jedzmy do domów się przygotować – zaproponowała Stark.

Po tym, jak wszyscy dojechali do domów i się przyszykowali do Łakotki zadzwonił Harry i Zayn, proponując jej podwózkę. Bez większego namysłu się zgodziła, ponieważ nie miała jeszcze prawka, a jej opiekunowie nie pozwalają jej prowadzić, mimo że wiedzą o jej umiejętnościach.

- Hejka! – przywitała się wesoło, wsiadając do czarnej Hondy Zayna.

- Hej! – odezwali się chłopcy.

- Zabieramy jeszcze kogoś? – zapytała.

- Nie – odparł Hazza.

W tym momencie telefon Collins powiadomił o nowej wiadomości. Wyciągnęła urządzenie, a jej oczom ukazał się tekst:

„Love, jestem pod Twoim domem”.

Trochę ją to zdziwiło i zawstydziło, bo teraz musi mu napisać, że jej tam nie ma.

„Przepraszam Cię Lou, ale ja pojechałam z Zaynem i Harrym”.

Odpowiedz przyszła natychmiastowo:

„Ok”.

Dobrze, że teraz nie widzę jego miny – pomyślała.

Louis był zły. Nawet bardzo. Myślał, że jego dziewczyna pojedzie razem z nim, ale jak widać, ktoś go ubiegł. Nie zastanawiał się nad tym dłużej i ruszył do rezydencji Dragonesty. Kiedy tam dojechał, jego przyjaciele już byli. Zaczęli się schodzić pierwsi goście.

- To twoja chata? – spytał wysoki brunet, patrząc na Łakotkę.

- Tak – odpowiedziała.

- Jest piękna – zachwaliła jedna ze znajomych.

- Dzięki – posłała grupce kolegów miły uśmiech i podeszła do swoich przyjaciół, którzy rozmawiali na balkonie.

- Przywitałaś już wszystkich? – zaczęła Marcela.

- Tak. Nawet nie spodziewałam się takich tłumów – przyznała.

- Co myślisz o muzyce? – zadał pytanie Zayn, który przygotował listę utworów na dzisiejszy wieczór.

- Rewelacja – upiła łyk swojego soku pomarańczowego.

Nagle w kieszeni jej szortów, zawibrował telefon.

- Przepraszam – powiedziała i odeszła na bok.

- Tak Jack – zaczęła po naciśnięciu zielonej słuchawki.

- Łakotka, jeden z twoich koni ma kolkę. Przyjedź jak najszybciej – właściciel stajni był zdenerwowany.

- Co? Który?

- Kryspina.

- Będę za dziesięć minut – szybko się rozłączyła i wróciła do ekipy.

- Lou, daj mi kluczyki – rzuciła, wyciągając rękę w jego stronę.

- Coś się stało? – zaniepokoiła się Livi.

- Jeden z moich koni ma kolkę. Muszę jechać do stajni.

- Jadę z tobą – powiedział stanowczo Louis.

- Nie, daj mi swój samochód. Wy zostańcie.

- Ale… - zaczął szatyn.

- Louis, nie ma żadnego „ale”. Dawaj mi te kluczyki.

Chłopka zdziwiła jej stanowczość, ale posłusznie wyciągnął klucze z kieszeni i je podał.

- Dzięki. Kiedy wrócę, dom ma jeszcze stać – krzyknęła, wybiegając z domu. Spojrzeli z góry na podjazd i zauważyli tam blondynkę. Z prędkością światła wsiadła do czarnego BMW, zapaliła silnik i wyjechała na ulice.

- Powinienem się martwić o auto? – zapytał Tomlinson patrząc na Marcelinę.

- Nie. Ona jest świetnym kierowcą. Ej, zostaw to! – wydarła się na jakiegoś chłopka, który ściągnął drogi obraz ze ściany – Musimy pilnować tych dzikusów – zaśmiała się – Bo Żelek nie będzie miał gdzie mieszkać.

Kiedy Collun dojechała na miejsce, zaparkowała maszynę i wbiegła do stajni. Przy boksie swojej klaczy dostrzegła Jacka i weterynarza.

- Dobry wieczór – przywitała się.

- Dobry wieczór – odpowiedzieli.

- I co z nią – weszła do boksu i kucnęła, przy gniadym koniu, który leżał.

- Bardzo mi przykro Łakotka, ale nie mogę nic zrobić – odezwał się lekarz.

- Jak to? – do jej oczu napłynęły łzy.

- Jej układ pokarmowy, został przeciążony. A ponadto sama wiesz, że ona nie jest młoda. Ma swoje lata i myślę, że na nią już czas. – przykląkł obok niej, kładąc jej rękę na ramieniu – Podałem jej silne leki przeciwbólowe, więc nic nie czuję. Jeśli chcesz, mogę zrobić zastrz…

- Nie. Skoro nic nie czuję, chce, aby odeszła sama, a nie została uśpiona – wydukała przez łzy.

- Jak sobie życzysz. – wstał na równe nogi – Naprawdę bardzo mi przykro, ale taka jest kolej rzeczy.

- Wiem. Dziękuję – szepnęła tak, aby ją usłyszeli.

Weterynarz spojrzał z politowaniem na zapłakaną dziewczynę, skinął właścicielowi i opuścił budynek.

- Sweety… - mężczyzna nie wiedział co powiedzieć, więc po prostu ją przytulił. Wiedział, jaki to ból stracić konia. Kiedy się od niej odsunął, blondynka powiedziała, że zostanie z nią do końca. Doskonale rozumiał więź pomiędzy jeźdźcem a jego wierzchowcem, więc zostawił ją samą. Anielica bezwładnie opadła na kolana, przy zwierzęciu i objęła jego kark. Przytuliła się do niej mocno i głośno płacząc trwała tak, czekając na upragnioną błogość dla konia. Było około szóstej nad ranem, kiedy jej ukochana klacz odeszła w objęcia śmierci. W ciągu nocy nie miała siły płakać, ale kiedy zauważyła, że zwierze zmarło, dopadł ją histeryczny szloch, który rozchodził się po całej stajni. Posiedziała jeszcze godzinę przy już martwym koniu, przypominając sobie wszystkie chwile spędzone z tą klaczą. Dochodziła już ósma, gdy opuściła budynek. Gdyby nie rozpoczęcie roku szkolnego, dalej by tam siedziała. Wyczerpana, zapłakana i oszołomiona wsiadła do samochodu. Odruchowo chwyciła za telefon, który został w aucie. Multum nieodebranych połączeń i nieprzeczytanych wiadomości. Głównie od Louisa. Wyłączyła komórkę i rzuciła ją na siedzenie obok.

Kiedy dojechała do domu opiekunów, którzy byli już w pracy, wzięła błyskawiczny prysznic i przebrała się w czarną, elegancką sukienkę. Akurat pasuje – pomyślała.

Z powrotem udała się do samochodu i ruszyła do szkoły. Była spóźniona i to bardzo. Nie zdążyła na przemówienie dyrektora, więc udała się do klasy. Zapukała cicho i kiedy usłyszała głos swojego wychowawcy, niepewnie wkroczyła do sali. Spojrzenia wszystkich spoczęły na niej. Obok Marceliny siedziała jakaś dziewczyna więc niebieskooka zajęła wolną ławkę. Po otrzymaniu planu lekcji, kiedy już wszyscy wyszli, musiała wytłumaczyć swoje spóźnienie. Skłamała, że zaspała i opuściła klasę. Wyszła na parking, gdzie czekali jej przyjaciele.

- Łakotka, do cholery co się z tobą działo – krzyknął zbulwersowany Louis – Nawet nie wyobrażasz sobie, jak się o ciebie martwiliśmy.

- Przepraszam – szepnęła i chciała odejść, jednak zielonooki ją zatrzymał.

- Przepraszam? Tylko tyle? Twój dom jest cały i widzę, że mój samochód też. Love co się stało? – mówił już spokojnie, zbliżając się do niej.

- Odeszła. – załkała, przytulając się do niego – Kryspina zdechła – wydukała.

 

* * *

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic nowego, ale zbliża się szkoła i mam na domiar złego bardzo dużo pracy. Kolejny nudny rozdział, za który bardzo przepraszam, no ale cóż..

Serdecznie dziękuję wszystkim czytającym ❤

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (20)

  • Zagubiona 30.08.2016
    Oj kochana, kochana. Twoje rozdziały są boskie, a nie nudne. <33 Ojej tak mi przykro, że ta Kryspina odeszła. Choć może brakowało mi opisania jakiś wspomnian z nią, coś takiego. Ogólnie wszystko bardzo, bardzo, bardzo, bardzo ładne - wręcz świetne <333 Myślę, że Luis ją utuli i jakoś pocieszy :c Błędów nie widziałam, czytało się rewelacyjnie. Ode mnie leci zasłużona piąteczkaa :* Pozdrawiam słońce :*
  • lea07 30.08.2016
    Ojej bardzo dziękuję Ci kochana :*. Wspomnień nie opisywałam, bo rozdział i tak jest bardzo długi, a wiem, że nie fajnie się czyta takie ogromne opowiadania. :D. Ślicznie Ci dziękuję słońce, również pozdrawiam :D :*
  • Zagubiona 30.08.2016
    lea07 Ja bym mogła czytać ogromne opowiadania, twojego autorstwa :* :D
  • lea07 30.08.2016
    Zagubiona Haha, bardzo dziękuję, za miłe słowa :D.:*. To samo tyczy się Ciebie kochana :***
  • Zagubiona 30.08.2016
    lea07 U mnie brak weny w pisaniu opowiadań :/
  • lea07 30.08.2016
    Zagubiona Oj, przykro mi, ale wena na pewno wróci :). Musi wrócić!
  • Afraid13 30.08.2016
    Oj... smutno. Szkoda mi tego konia. Rozdział wspaniały. 5
  • lea07 30.08.2016
    Ojej, dziękuję Ci serdecznie :)
  • Afraid13 30.08.2016
    lea07. Kiedy następny?
  • lea07 30.08.2016
    Afraid13 Jeszcze nie wiem :(
  • Tina12 30.08.2016
    Biedna Łakotka znowu straciła tak jakby bliską osobę.
    5 bo 6 sie nie da.
  • lea07 30.08.2016
    Oj tak :(. Dziękuję Ci pięknie :*
  • zamyślona 30.08.2016
    super rozdział, już czekam na następny <3 daję 5 :*
  • lea07 30.08.2016
    Dziękuję Ci ślicznie :)
  • Zozole 30.08.2016
    Kryspina XD Szkoda konia. Tak długo czekałam, ale rozumiem Cię. Sama nic nie dodaję, ani nie piszę. 5 i czekam ;) ;D
  • lea07 30.08.2016
    Dziękuję Ci bardzo, że czytasz. Właśnie czekam na kolejną twoją publikację :)
  • Zozole 30.08.2016
    To sobie poczekasz ;D
  • lea07 30.08.2016
    Zozole Eh :(
  • Zozole 30.08.2016
    ; (
  • Teska 31.08.2016
    Ooo :o

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania