" Piękne istoty " 46

Oczami Louisa:

Kiedy Łakotka pojechała, nie było już takiej zabawy. Ja i reszta przyjaciół mieliśmy cały czas nadzieję, że przyjedzie. Było już grubo po północy, a my zaczęliśmy się poważnie o nią martwić. Cały czas do niej dzwoniłem, tak samo, jak chłopaki, jednak za każdym razem ta sama odpowiedz: lecące sygnały, a potem poczta głosowa. Bałem się o nią i to bardzo. Zabrałem siłą kluczyki Zaynowi i chciałem do niej jechać, jednak oczywiście ci idioci mnie powstrzymali. I co z tego, że miałem sporo procentów we krwi, i co z tego, że rozmazywała mi się droga i kręciło mi się w głowie, i co z tego, że nie umiałem zachować równowagi, i szedłem jak pijany – chwila, byłem pijany – no ale cholera, to jest Łakotka Dragonesty, moja dziewczyna.

Około trzeciej skończyła się impreza, bo przecież rano do szkoły. Wszyscy byliśmy spici albo po prostu wstawieni, więc kiedy już ostatni goście opuścili dom, zostaliśmy w willi Sweety, pozajmowaliśmy pokoje i tam zdrzemnęliśmy się, aby choć troszkę otrzeźwieć.

Było około siódmej, kiedy się obudziłem, miałem strasznego kaca, ale nie zwracałem na to uwagi. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było chwycenie za telefon i wybranie numeru. Znowu bark odpowiedzi. Westchnąłem zrezygnowany i zwlokłem się z łóżka, dopiero teraz orientując się, że to jest pokój mojego Słodziaka. Czarne i miętowe ściany. U niej to standard. Szklane biurko i obrotowe krzesło. Ogromny regał z książkami. Szafa i komoda, na której były zdjęcia. To do nich się skierowałem. Były poustawiane w rzędzie. Na pierwszym z nich, była mała Łakotka, tuląca się do ładnej kobiety, o falowanych blond włosach i pięknym uśmiechu i równie przystojnego mężczyzny, o postawnej budowie ciała, ciemnych włosach i błękitnych oczach. Oczka ma po ojcu – pomyślałem. Odstawiłem szklaną ramkę i sięgnąłem po drugą fotografię. Ukazywała ona małą dziewczynkę o pięknych blond włoskach i chłopca, szatyna. Kolor oczu miał taki jak jego towarzyszka. To pewnie jej brat – podpowiedziała mi podświadomość. Na kolejnym zdjęciu, była ich cała rodzina w pełnej okazałości. Para dorosłych i para dzieci. Wszyscy bardzo szczęśliwi i kochający. Następna pamiątka to jak Łakotka stała wśród stada koni. Olbrzymich koni, które ją otaczały. Blask w jej oczach i szeroki uśmiech zdradzały, że była w swoim żywiole. Moją uwagę przykuło ostatnie zdjęcie. Była na nim moja dziewczyna, w wieku jakichś dziewięciu lat. Za nią stał gniady, przepiękny koń, który głowę miał przełożoną przez jej ramię. Obejmowała jego kark jedną ręką. To było cudowne. Wyglądała, tak jakby ta chwila miała nigdy nie minąć. Dziewczyna zamknięta w swoim świecie z czterokopytnymi przyjaciółmi, z wielkim uśmiechem na ustach i tajemniczym błyskiem w oczkach. Tak bym chciał widzieć ją taką codziennie. Instynktownie, odwróciłem ramkę, a na tyle zdjęcia ujrzałem krótkie zdanie:

„Najwspanialszy koń na świecie – Kryspina”

Pismo należało raczej do dziecka, więc to musiała napisać Łakotka.

- Kryspina – szepnąłem i uśmiechnąłem się. Podobało mi się to imię, a w koniu się po prostu zakochałem. Odstawiłem fotografię i skierowałem się do drzwi. Chwyciłem za klamkę i ostatni raz omiotłem, pamiątki Collins. Wyszedłem z pokoju i zauważyłem, że nikt jeszcze nie wstał. Postanowiłem być okrutny i chamski, więc zbiegłem na dół do kuchni. Capnąłem patelnie i jakąś metalową chochlę i wróciłem na górę. Wparowałem do jednej z sypialń, w której Marcela i Niall spali smacznie przytuleni do siebie. Bez namysłu zacząłem walić łyżką o patelnie, wywołując przeraźliwie głośny jazgot.

- Wstawać! – wydarłem się – Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego! – chciałem ich totalnie dobić.

- Już nie żyjesz – krzyknął zaspany Niall, rzucając we mnie poduszką. Zgrabnie się uchyliłem i wypadłem z pokoju. Taką samą pobudkę, zafundowałem reszcie paczki. Kiedy już każdy był na nogach, mocno na mnie wkurzony, wybiła ósma. Szybko zapakowaliśmy się do samochodów, zastawiając totalny chlew w domu niebieskookiej.

- „Później się to sprzątnie” – to były słowa Marceliny.

Kiedy wysiadłem przed swoim domem, znowu zadzwoniłem do Collins i znowu, żadnej odpowiedzi. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w białą koszulę i czarne rurki, zadzwoniłem do Harrego, aby mnie zgarnął. Co prawda mam jeszcze swoje dwa samochody, ale kiedy Łakotka odda mi BMW, nie będę miał drugiego kierowcy.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, przyjaciele na nas czekali. Wszyscy wyglądaliśmy dosyć marnie i byliśmy skacowani. Rozejrzałem się po parkingu w poszukiwaniu mojego auta, jednak go nie znalazłem. Weszliśmy do szkoły. Uroczystość się zaczęła, potem porozchodziliśmy się do klas, aby odebrać pan lekcji. Po skończonym rozpoczęciu udaliśmy się znowu na parking. Tym razem dostrzegłem swój samochód, na drugim końcu parkingu. To znaczy, że Łakotka jest w szkole. Bardzo ucieszył mnie ten fakt, bo prawdopodobnie nic jej nie jest. Podszedłem do czarnej maszyny i obszedłem ją dokoła. Wszystko było jak w najlepszym porządku, więc skierowałem się do chłopków, którzy teraz stali ze swoimi dziewczynami.

- Cześć! – przywitałem się z anielicami – Jest Łakotka? – chciałem się upewnić, patrząc na Marcele.

- Tak, tylko nie przestraszcie się, jak ją zobaczycie.

Już miałem się pytać dlaczego, ale w tym momencie z budynku wyszła blondynka. Wyglądała jak… martwa. Tak to jest dobre określenie. Blada skóra, zaczerwienione, podpuchnięte oczy, tępe spojrzenie i jeszcze ta czarna sukienka, która spoczywała na tej wychudzonej dziewczynie.

- Łakotka, do cholery co się z tobą działo – krzyknąłem zbulwersowany, bo po prostu już nie mogłem wytrzymać – Nawet nie wyobrażasz sobie, jak się o ciebie martwiliśmy.

- Przepraszam – szepnęła, przez co zrobiło mi się jej jeszcze bardziej żal.

- Przepraszam? Tylko tyle? Twój dom jest cały i widzę, że mój samochód też. Love co się stało? – mówiłem już spokojnie, zbliżając się do niej.

- Odeszła. – załkała, przytulając się do mnie – Kryspina zdechła – wydukała.

Nagle w mojej głowie pojawiło się zdjęcie konia i mojej dziewczyny. Przecież ta klacz miała na imię Kryspina. Objąłem ją mocno i zacząłem głaskać uspokajająco po plecach. Pocałowałem ją w czoło, a z moich oczu poleciało kilka łez. Byłem dość empatyczny, zwłaszcza jeśli chodziło o bliskie i ważne mi osoby.

- Bardzo mi przykro – szepnąłem.

Ona jeszcze bardziej się rozpłakała. Spazmy rozpaczy trzęsły jej ciałem. Przechodzące osoby gapiły się na nas jak na kosmitów. No ciekawe jak oni by się zachowywali, gdyby ich ukochane zwierze zdechło. Teraz nie mam najmniejszej wątpliwości, że ta drobna blondynka ma największego pecha pod słońcem.

Kiedy się już trochę uspokoiła, przyjęła kondolencje od reszty paczki. Cały czas ją obejmowałem.

- Odwiozę cię – zaproponowałem.

Ona jedynie pokiwała głową. To było dla mnie coś nowego, ponieważ, zawsze starała się udawać, że jest samodzielna. Skoro bez żadnych protestów i namów się zgodziła, to jak bardzo jest źle? Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wsiedliśmy do mojego BMW. Oczywiście ja prowadziłem. Podczas drogi w ogóle się nie odzywaliśmy. Czułem, że ona teraz potrzebuje mnie, a nie mojej gadaniny. Kiedy zaparkowałem na jej podjeździe, zauważyłem, że nie ma siły wysiąść z samochodu. Szybko znalazłem się na zewnątrz i otworzyłem drzwi od jej strony.

- Pomogę ci – powiedziałem, biorąc ją, najdelikatniej jak umiałem na ręce. Pchnąłem biodrem drzwi, aby się zamknęły i ruszyłem z moją okruszynką do budynku.

- Lou, dom jest zamknięty. – szepnęła. Naprawdę była wyczerpana – Postaw mnie. Otworze.

Niechętnie wykonałem polecenie, cały czas ją podtrzymując. Wyciągnęła z torebki, klucze, które po chwili znalazły się w zamku. Kiedy znaleźliśmy się w środku, znowu wziąłem ją na ręce, mimo jej protestów. Ooo, czyli moja Love wraca. Zaniosłem ją do jej pokoju i położyłem na łóżku.

- Zaraz wracam – oświadczyłem i wybiegłem z pokoju, zanim zdążyła zdać jakiekolwiek pytanie. Wszedłem do kuchni i wyciągnąłem szklanki. Zaparzyłem dwie herbaty, a w międzyczasie przygotowałem kanapki. Wróciłem do niej z jedzeniem i piciem. Na szczęście nie spała.

- Nie jestem głodna – oznajmiła od razu.

- Jeśli nie zjesz sama, to cię nakarmię – ona musi jeść. Jest i tak wystarczająco zagłodzona.

Dziewczyna najwyraźniej mnie zna i wie, do czego jestem zdolny, bo bez słowa chwyciła jedną z kanapek i bez żadnego entuzjazmu ugryzła troszkę. Zaczęła powoli mielić pokarm. Ja w tym czasie napiłem się herbaty i także poczęstowałem się kanapką, ponieważ zrobiłem ich więcej. Po jakichś piętnastu minutach mordowania jednej i tej samej przekąski, zjadła cudem tę kanapkę. Wypiła kubek gorącej cieczy.

- Lou, wybacz, ale ja dzisiaj w ogóle nie spałam. – powiedziała słabo – Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli teraz zasnę? – zapytała niepewnie.

- Nie, ależ skądże. Śpij kochanie. Właściwie to ja też jestem śpiący.

- Haha. – zmusiła się na śmiech – No to się rozumiemy – Wyciągnęła ręce w moją stronę i objęła mnie jak miś koala. Zrobiłem to samo. Leżeliśmy naprzeciwko. Dziewczyna zamknęła zaczerwienione oczy, które z pewnością niemiłosiernie piekły. Po chwili poczułem jak ramiona, które mnie otaczają, stają się wiotkie i tylko lekko spoczywają. Patrzyłem na jej śliczną twarz, aż do momentu, kiedy powieki same mi opadły.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • ObcaPlaneta 02.09.2016
    Świetny rozdział :) 5
  • lea07 02.09.2016
    Dziękuję Ci bardzo :)
  • Zozole 02.09.2016
    *-* *-* *-* *-* *-* *-*Cuuuuuuuuuuuuuuuudo *-* *-* *-* *-*
    Czeeeeeekam z niecierpliwością *-* :D
  • Zozole 02.09.2016
    I 5 oczywiście *-*
  • lea07 02.09.2016
    Zozole Haha dziękuję :**
  • Zagubiona 02.09.2016
    Biedna Łakotka, cieszę się, że ma przy sobie Luisa. Jest dla niej wsparciem i otuchą, którą każdy powinien mieć. Dziewczyna naprawdę ma pecha ale jest taka silna, nie poddaje się i walczy do końca - to jest piękne. Końcówka przesłodka... urocza i piękna.
    Po prostu cudownie, 5
  • lea07 02.09.2016
    O Jezu, Zagubiona, Twoje komentarze są takie cudowne <33333 . Dziękuję Ci ślicznie kochana :**
  • Tina12 02.09.2016
    Daje 5 bo 6 nie moge. Czekam na cd :)
  • Tina12 02.09.2016
    Ps zapraszam do mojego opowiadanie
  • lea07 02.09.2016
    Dzięki bardzo :)
  • Afraid13 02.09.2016
    Słodki rozdział. Rozdział bardzo romantyczny. Super 5.
  • lea07 03.09.2016
    Dziękuję Ci bardzo :*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania