" Piękne istoty " 48
- Co? – zapytał Zayn, bo wydawało mu się, że się przesłyszał. Dziewczyna jednak nie powtórzyła, tylko spuściła głowę, a czubki jej butów stały się nagle bardzo interesujące.
- Sweete, coś ty zrobiła? – zawtórował koledze Harry.
Milczenie. Długie i krępujące, przynajmniej dla Łakotki.
- Zgłosiłam was do tego konkursu. – zaczęła niepewnie, nie mogąc znieść tej ciszy i ciężkich spojrzeń – Śpiewacie świetnie i szkoda by było, gdyby wasze talenty się zmarnowały.
- Łakotka, jak mogłaś zgłosić nas do czegoś, nie pytając nas o zgodę? – nie mógł sobie tego wyobrazić Liam.
- Ja naprawdę przepraszam, ale to był impuls. Po prostu chce wam pomóc.
- Jest tyle innych sposobów, aby nam pomagać, np. sprzątanie naszych pokoi, gotowanie nam, mycie naszych samochodów. – wymieniał Niall – A ty akurat w taki sposób chcesz nam umilić życie?
Nie wiedziała co powiedzieć. Czuła, że dalsze tłumaczenie, że zrobiła to w dobrej intencji i nie przemyślała wszystkiego na spokojnie, tylko jeszcze bardziej ją pogrąży.
- Powiesz coś jeszcze? – zapytał z kpiną i zdenerwowaniem w głosie Zayn.
- Przestań! – nagłe warknięcie Louisa, który do tej pory milczał, w stronę przyjaciela, rozniosło się po salonie – Chciała dobrze, a poza tym samo ostatnio mówiłeś, że fajnie by było, gdybyśmy mogli wystąpić na scenie. I kiedy ona nam to umożliwia, to wy jesteście wielce obrażeni – podszedł do dziewczyny i mocno ją przytulił.
- Dziękuję – szepnęła wdzięczna za obronę.
- To ja dziękuję – odszepnął.
Ich przytulanie wyglądało naprawdę słodko, ponieważ Louis zawsze musiał się sporo chlać, a Łakotka zawsze musiała stawać na palcach. Kiedy ich czułości się skończyły, chłopaki jakby zmienili podejście do całej sprawy.
- Łakotka wybacz, że tak zareagowaliśmy, jednak… - zaczął Liam.
- Nie musicie przepraszać. To ja przepraszam, że zrobiłam to za waszymi plecami.
- No to kiedy jest to przesłuchanie? – zainteresował się Niall.
- Za dwa dni, a co?
- Co wy na to chłopaki? – blondyn spojrzał na kolegów.
Aniołowie zgodnie pokiwali głowami.
- Czy to znaczy, że się zgadzacie i pójdziecie na przesłuchanie? – chciała się upewnić.
- Na to wygląda – zaśmiał się Hazza.
- Tak! – krzyknęła uradowana, podskakując do góry.
- Jest tylko jeden mały problem – powiedział Zayn.
- Jaki? – zapytali wszyscy oprócz niego.
- Nie mamy piosenki.
- Jak to? Przecież śpiewaliście mi parę wspaniałych kawałków.
- No tak, ale one są… No wiesz… Takie… - nie mógł się wyrazić Nialler.
- Takie stare i w ogóle – dokończył Louis.
- Mam pomysł. Skoro ty nas w to wpakowałaś, to ty napiszesz nam piosenkę – zadecydował Zayn.
- Co? Ale ja nie umiem.
- Umiesz, umiesz Sweety. My ci trochę pomożemy. Powiemy ci, o czym ma być i tak dalej.
- Ale...
- Żadnego „ale”. Idziemy na górę – mulat chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę schodów – Ni, zabierz laptopa – nakazał.
Kiedy już wszyscy znaleźli się w pokoju niebieskookiej, zaczęła się burza mózgów. Dosłownie. Każdy miał inny pomysł, inne koncepcje, inne wyobrażenie utworu. Po jakiejś godzinie krzyków i kłótni, kosz był pełen kulek z papieru, na którym były zapisane różne słowa. Głównie to chłopcy krzyczeli. Collins jedynie próbowała ubrać w słowa to, co chcieli, aby znalazło się w ich utworze. Kolejna godzina upłynęła na nudzie, bo powiedziała im, że jeśli nie zamilkną, to zakończy z nimi współpracę. Louis z nudów zaczął przeglądać książki, które stały na regale. Kiedy wziął do ręki „Noc świetlików”, jakaś kartka wypadła z jej wnętrza. Schylił się i wziął papier do ręki. Rozłożył go, a jego oczom ukazało się pismo jego dziewczyny. Zaczął czytać i po paru linijkach stwierdził, że to jakaś piosenka. Odłożył książkę i bezszelestnie podszedł do kolegów. Blondynka nawet tego nie zauważyła, bo była zbyt zamyślona.
- Hej, zobaczcie, co znalazłem – usiadł obok Harrego na łóżku i dał im do przeczytania. Popatrzyli po sobie, a potem skierowali wzrok na dziewczynę, uśmiechając się łobuzersko.
- Sweety – zaczął od niechcenia Harold.
- Nie teraz Harry, jestem zajęta – próbowała sklecić jakiś wers.
- Po co się męczysz? Przecież mamy już piosenkę – zaśmiał się.
- Co? – w końcu obdarowała ich spojrzeniem.
- To – Niall podstawił jej pod nos świstek papieru.
- Ej! Oddaj to! – zerwała się z krzesła i chciał zabrać blondynowi świstek, jednak ten był szybszy i uniósł rękę do góry.
- Łakotka, ta piosenka jest świetna. Doskonale trafia w nasze gusta – zapewnił Liam.
- Naprawdę?
- Tak. Opowiada o odnalezionej miłości. Czyli coś dla nas – posłał jej szeroki uśmiech.
- Dokładnie – zgodzili się.
- I na serio wam się podoba?
- Tak Love. Jest piękna. – Lou podszedł do niej i ją przytulił — Tak samo, jak ty — dodał szeptem.
- Masz może do niej podkład? – zainteresował się Zayn.
- Cóż. Ostatnio grałam na fortepianie, ale można dodać jeszcze perkusję i gitarę.
- Z gitarą nie będzie problemu, bo ja gram – oświadczył Niall – ale gorzej z perkusją i fortepianem.
- Przecież ty Lou umiesz grać na fortepianie. – popatrzyła na szatyna – A o ile się nie mylę, to Tommy ma perkusję i trochę gra.
- Super, to możesz do niego zadzwonić? – rozpromienił się Liam.
- Pewnie. Tylko najpierw ułożę chwyty i w ogóle rytm.
- A no to dobra. To na razie – Harry chciał już wyjść.
- Ej, a dokąd idziesz?
- No wiesz, jest już dziesiąta wieczorem, a poza tym powiedziałaś, że wszystkim się zajmiesz.
- No tak, ale co jeśli rytm wam się nie spodoba?
- Wiesz co, Lou z tobą zostanie. On ma taki gust jak my i na pewno co on wybierze, nam się spodoba. – mówił Zayn – A poza tym jesteście parą, a ja nie mam serca rozdzielać ukochanych – chłopki oprócz Tomlinsona się zaśmiali z tego komentarza.
- A jeśli mowa o dziewczynach, to Marcela do mnie napisała, że chce się spotkać. – obwieścił Niall – No więc miłej nocy wam życzę i powodzenia – podał rękę przyjacielowi i przytulił Łakotkę – Na razie. Trzymaj się mała – opuścił dom. Reszta kolegów pożegnała się tak samo, jak Horan i zostawili zakochanych samych.
- No to masz jakiś pomysł? – zadał pytanie.
- Chyba tak – posłała mu uśmiech i usiadła na ławeczce przy fortepianie, zostawiając mu miejsce obok. Kiedy je zajął, opowiedziała mu o swoich pomysłach i razem zaczęli biegać palcami po klawiszach. Jakieś trzy godziny potem mieli napisaną również melodię.
- Dobra teraz wystarczy, aby Tommy i Niall zagrali i to wszystko trzeba nagrać. Pasowałoby, aby to zrobić w prawdziwym studio.
- Cóż, mój wujek ma studio nagraniowe – powiadomił.
- I ty nic nie mówisz?
- Nie pytałaś – położył ręce na jej żebrach i zaczął łaskotać, przytrzymując ją tym samym, aby przy wygłupach nic jej się nie stało.
- Lou… is prze... stań – ledwo wydukała przez śmiech.
Kiedy w końcu przestał ją torturować, spojrzał na zegarek i z przerażeniem przyznał, że jest już po północy.
- Dlaczego twoich rodziców jeszcze nie ma? – zapytał.
- Mieli dzisiaj ważną konferencję w innym mieście, dlatego postanowili spędzić noc w hotelu.
- Czyli jak ja pójdę, będziesz sama – bardziej stwierdził, niż zapytał.
- Często bywam sama – powiedziała do siebie, ale on to usłyszał.
- To było kiedyś. A teraz masz mnie, a ja cię nigdy nie zostawię samej – mówiąc to, mocno ją przytulił i pocałował w czoło.
- Od razu czuje się lepiej – zaśmiała się.
- No widzisz. Zawsze, kiedy ja bywam w pobliżu, jest lepiej – posłał jej szarmancki uśmiech – A teraz chodź – splótł ich pace i pociągnął ją w stronę schodów. Poszli do jej pokoju, gdzie położyli się na łóżku i w swoich objęciach zasnęli.
Komentarze (12)
zapraszam na przyszłą wojowniczkę część 14
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania