" Piękne istoty " 49

- Tu jest cudownie – zachwaliła Łakotka, rozglądając się po studiu nagraniowym. Po tym, jak Tommy, zgodził się zagrać na perkusji melodię, która zresztą wszystkich oczarowała. Louis poprosił wujka, aby ten udostępnił im studio.

- Zgadzam się – przytaknęła Marcela, która, jak i reszta dziewczyn, były wsparciem dla chłopków.

Kiedy po kilku godzinach spędzonych w towarzystwie profesjonalnych dźwiękowców i reszty specjalistów od muzyki, piosenka była już gotowa, a przyjaciele, którzy byli wykończeni postanowili udać się na obiat.

- Łakotka, wybierasz się w najbliższym czasie do stadniny? – zainteresował się Tommy, kiedy już usiedli przy stoliku.

- Nie wiem. Może jutro wpadnę, bo dawno mnie w sumie tam nie było. A jak się miewa Sacramento?

- Ta bestia wczoraj zrzuciła Dawida.

- Co?!

- To, co słyszałaś. Od czasu kiedy Kryspina zdechła, a ty nie przychodzisz do stadniny, stał się jeszcze groźniejszy. Nie można go w ogóle okiełzać – mówił.

- A co z Dawidem?

- Nic mu się nie stało. Po prostu stanął mu dęba w kłusie.

Dziewczyna nagle wstała i ruszyła w stronę wyjścia.

- Ej, a gdzie ty idziesz? – zawołał Lou – Co z obiadem?

- Nie jestem głodna – wyszła z lokalu i skierowała się do swojego samochodu, który ukradkiem wyprowadziła z garażu. Wsiadła za kierownicę czarnej maszyny i szybko włączyła się w ruch. Kiedy zaparkowała przy stadninie, zauważyła swojego konia na ujeżdżalni. Był lonżowany przez Dawida, który najwyraźniej dobrze się trzymał. Podeszła do ogrodzenia i przyglądała się zwierzęciu. Po pewnym czasie postanowiła wejść na piach. Kiedy otwierana furtka, wydała charakterystyczny dźwięk, koń popatrzył w tamtą stronę. Kiedy ujrzał sylwetkę swojej właścicielki, popędził do niej. Zaskoczony szarpnięciem Dawid, puścił ogiera, który chwile potem stał już obok roześmianej dziewczyny.

- Łakotka? – zapytał.

- Oh, Dawid, witaj. Bardzo ci dziękuję, że zająłeś się Sacramento i przepraszam za ten wypadek.

- Eh, to moja wina. Chwila nieuwagi. Miło cię widzieć – przytulili się.

Po krótkiej rozmowie zaprowadzili wierzchowca do stajni, po czym Collins wróciła do domu. Resztę dnia spędziła na uczeniu się i odrabianiu lekcji.

Nazajutrz wszyscy byli bardzo zdenerwowani. Po lekcjach miało się odbyć przesłuchanie i z tego powodu połowa szkoły była bardzo podekscytowana.

Kiedy przyjaciele zjawiali się na korytarzu przed salą, gdzie odbywało przesłuchanie, zdziwiły ich tłumy, które czekały na swój występ.

- Nie będzie łatwo – szepnął Harry.

Zajęli miejsce w kolejce i czekali. Czekali. Czekali. Taki stan trwał około trzech godzin, kiedy w końcu chłopcy mogli się zaprezentować.

- Powodzenia – pisnęła Livi, tuląc się do Zayna.

Reszta dziewczyn zrobiła to samo.

Zestresowani weszli na salę.

- Dzień dobry – przywitała ich komisja, składająca się z dwóch kobiet i dwóch mężczyzn.

- Dzień dobry – odpowiedzieli grzecznie. Po przedstawieniu się zaczęli śpiewać swój utwór. Gdy piosenka dobiegła końca jury, byli zachwyceni ich talentem. Posłali im bardzo ciepłe i naprawdę pochwalne komentarze. Z szybko bijącymi sercami wyszli na korytarz.

- I jak? – dziewczyny od razu rzuciły się w ich stronę.

- Cóż wydaję mi się, że się podobało. – odparł Liam – Teraz trzeba czekać na werdykt.

Kolejne trzy godziny mijały w niepewności i stresie. Kiedy w końcu szanowne jury, zaszczyciło uczestników swoją obecnością, niska kobieta około czterdziestki zaczęła czytać podziękowania za udział w konkursie. Wyróżniła kilka osób, a potem z dramatyczną pałzą zaczęła mówić:

- Wybór był naprawdę trudny, bo wszyscy zaprezentowaliście się świetnie. Niestety zwycięzca jest tylko jeden, a jest nim… A jest nim – powtarzała, mierząc wzrokiem uczestników – zespół One Direction – blondyna, która wydawała się być spokojną i opanowaną kobietą, która szczędzi sobie różnych wariactw, krzyknęła entuzjastycznie nazwę.

Radość, która ogarnęła zwycięzców była nie do opisania. Louis podbiegł do Łakotki i podniósł ją do góry, kręcąc się z nią dookoła.

- Dziękuję, dziękuję – mówił uradowany.

Ona także była bardzo szczęśliwa.

- Gratulujemy wygranym i czekamy na występ na balu – mówiła kobieta.

Kiedy wszyscy się już rozeszli, do ekipy podszedł wysoki mężczyzna około czterdziestki z czarnymi włosami i brązowymi oczami.

- Witam. – zaczął nieznajomy – Nazywam się Simon Cowell i jestem łowcą talentów. Bardzo spodobał mi się wasz występ. Macie wspaniałe głosy, a piosenka była rewelacyjna. Sami ją napisaliście?

Przyjaciele byli tak zdziwieni i zdezorientowani, że dopiero po dłuższej chwili Harry zdążył coś powiedzieć.

- Tak, piosenka jest nasza. A napisała ją, ta dziewczyna – zarzucił rękę na ramiona Collins.

- Dzień dobry – odezwała się niepewnie.

- Jak się nazywasz?

- Łakotka Collins.

- Ty napisałaś tę piosenkę?

- Właściwie to tak, ale to był przypadek – mówiła speszona.

- Jest naprawdę bardzo dobra. Niedługo jest bal. Spodziewam się, że zaprezentujecie coś nowego. A ty – zwrócił się do niebieskookiej – masz dopilnować, aby wszystko im się udało.

- Nie rozumiem – powiedziała zdezorientowana.

- To znaczy, że masz napisać im nowe piosenki. Chce głębiej poznać twój styl, który mnie zaintrygował. A więc powodzenia dzieciaki – posłał im serdeczny uśmiech i odszedł, zostawiając ich w niemałym osłupieniu.

- A więc kochanie jesteś na nas skazana – zaśmiał się Louis, podchodząc do dziewczyny.

- Ja tego nie przeżyję – zaśmiała się.

 

W kolejnych dniach wszystko wracało do normy. Łakotka codziennie zaglądała do stajni, gdzie ćwiczyła do kolejnych zawodów. W szkole znowu szło jej bardzo dobrze. Miała mało czasu na naukę, ponieważ przygotowania do balu i pisanie nowych utworów były bardzo pracochłonne, ale znajdowała czas na edukację. Od czasu przesłuchania chłopki zdobyli naprawdę dużo fanek w szkole. Najbardziej dało się to odczuć na stołówce, gdzie wszystkie dziewczyny chciały koło nich siedzieć. Stawiały im nawet jedzenie, aby je zauważyli. Ich ukochane, oprócz Łakotki, która nie miała w ogóle czasu w szkole dla swoich przyjaciół z powodu zajęć i pomocy, do których się zgłosiła, były bardzo zazdrosne.

- Jaki jest twój ulubiony kolor? – zapytała jakaś wysoka, puszysta brunetka, patrząc na Harrego. Takie pytania od fanek chłopki dostawali codziennie. Darcy już miała odpowiedzieć coś złośliwego, ale w tym momencie drzwi od stołówki się otworzyły, a w nich stanęła Collins. Oczy wszystkich spoczęły na wychudzonej dziewczynie, która nie pojawiała się tam od dłuższego czasu. Kiedy odebrała tackę z posiłkiem, ruszyła w stronę stolika, który zajmowali. Po drodze kilka osób ją zaczepiło, witając się z nią, pytając o samopoczucie, albo po prostu mówiąc, że dawno jej nie widzieli. Kiedy w końcu do nich dotarła, zauważyli wielkie worki pod oczami, strasznie bladą cerę i zmęczenie wymalowane na jej twarzy.

- Witajcie – odezwała się.

- Yyy. Hej – odezwała się Marcela. Była zaskoczona jej widokiem i przywitaniem.

- Jak się masz? – zainteresował się Niall.

- Ostatnimi czasy jest nie najgorzej. Staram się więcej spać, jednak projekt, nad którym pracuje, nie pozwala mi na odrobinę wytchnienia — mówiła monotonie, jakby tę formułkę znała na pamięć.

- Sweety, nie musisz do nas mówić takim oficjalnym językiem.

- Bardzo was przepraszam. Po prostu będąc dwadzieścia cztery godziny na dobę, wśród nauczycieli i ludzi, którzy posługują się naukowym i wyrachowanym językiem, trudno nie przejść na ich mowę – anielica oparła głowę na ręce i przymknęła oczy.

- Rozumiemy, ale my przy twoim stylu mówienia, jesteśmy jak dzieci – zaśmiał się Zayn i czekał na komentarz, jednak się on nie pojawiał.

- Sweety? – zapytał.

Brak reakcji.

- Zasnęła – obwieściła Livi.

- Matko. Serio musi być zmęczona – powiedziała zatroskana Danielle.

Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Łakotka ocknęła się, wyjmując komórkę z kieszeni. Odblokowała urządzenie, a jej oczy zanurzyły się w wiadomości. Poderwała się niespodziewanie i bardzo szybko wybiegła ze stołówki, zostawiając przyjaciół w osłupieniu.

 

* * *

Od autora: Bardzo przepraszam wszystkich za ten dziwny, głupi i nudny rozdział. Wiem, że się nie popisałam z tą częścią. Mało opisów i w ogóle, więc proszę mi nie szczędzić krytyki :). Obiecuję, że kolejne rozdziały będą ciekawsze. Jednak muszę przez to przebrnąć, bo te wydarzenia będą napędzały następne :). A więc jeszcze raz bardzo przepraszam i serdecznie dziękuję wszystkim czytającym :). <3.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Tina12 11.09.2016
    Haha. Czytanie to przyjemność. A rozdział nie jest nudny. Jest poprostu wprowadzeniem do akcji.
    5
  • lea07 11.09.2016
    Ojej dziękuję Ci bardzo kochana :*
  • Zozole 11.09.2016
    Haha. Rozdział wcale nie głupi i nudny. Czekam :** 5
  • lea07 11.09.2016
    Dziękuję bardzo :).
  • zamyślona 12.09.2016
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału znowu przerwane w takiem momencie, że wyobraźnia nie daje spokoju, co może się stać. Czekam <3 i 5 :*
  • lea07 12.09.2016
    Ojej dziękuję Ci bardzo :***

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania