" Piękne istoty " 56

Impreza trwała w najlepsze. Po zajęciu jednej z lóż, do ich stolika regularnie docierały napoje alkoholowe, które serwowała wysoka, pełna kelnerka, która flirtowała z chłopcami. Louis najwidoczniej wyczuł spięcie Łakotki, ponieważ pocałował ją szybko i powiedział specjalnie głośno, przekrzykując muzykę:

- Kochanie ty dzisiaj prowadzisz.

- Ok – odparła tylko, mrożąc wzrokiem kelnerkę, która wpatrywała się zdziwiona, a zarazem rozanielona w Louisa.

- Kocham cię Love – wydarł się i złączył ich usta w nachalnym pocałunku.

Po tym zdarzeniu zdegustowana pracownica wróciła do baru.

- Wyglądasz uroczo, kiedy stajesz się zazdrosna – szepnął jej do ucha, oblizując wargi.

- Nie jestem zazdrosna – oburzyła się – po prostu ta lala pożerała cię wzrokiem.

- Nie, wcale nie jesteś – zakpił szatyn.

- No tak. Może i jestem zazdrosna. Skoro tak mówisz, to musi tak być, bo w końcu ty jesteś królem zazdrości.

- Otóż to. – posłał jej łobuzerski uśmieszek – I nie zapominaj o tym, jeśli nie chcesz, aby jakiś facet skończył z podbitym okiem, albo gorzej. Pilnuj się – wymruczał jej do ucha, przygryzając jego płatek.

- Nie miziajcie się tam, bo zaraz się porzygam – skomentował lekko wstawiony Zayn.

- A co zazdrościsz? – odpyskował Tommo.

- Ja? – wybełkotał Malik i niespodziewanie przyciągnął do siebie Livi. Zaskoczona dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę, a ten wpił się w jej usta.

Louis zaśmiał się pod nosem i wyciągnął rękę w stronę swojego kieliszka. Przechylił szklany przedmiot, a jego przełyk zalała ognista ciecz. Oparł się z powrotem o skurzaną kanapę, uprzednio odstawiając pusty kieliszek na stół.

- Idziemy zatańczyć – powiedział, patrząc jak dziewczyna upija łyk mrożonej herbaty.

- To było pytanie?

- Nie, ale to była odpowiedz – uśmiechnął się łobuzersko, wyrwał jej szklankę z rąk i odstawił na stół. Wstał szybko i pociągnął ją w górę, a potem na parkiet. Posłał jej półuśmiech i zaczął obracać. Piosenka była szybka, jednak oni poruszali się w swoim wolnym tempie. W pewnym momencie, przybliżył twarz do jej ucha i szepnął:

- Co ty ze mną robisz?

- Nie rozumiem – odparła.

- Kurwa Love, ja w życiu nie tańczyłbym wolno z dziewczyną do szybkiej piosenki i nigdy w życiu nie chciałbym przegapić niby przypadkowego obmacywania. A przy tobie wszystko to znika. Nie mam chęci podskakiwania jak małpa i nie mam chęci badania twego ciała. Za to mam chęć kołysania się wolno i utonięcia w tych twoich wielkich, pięknych, błękitnych oczach – wyznał.

Dziewczyna zaprzestała poruszania się. Podniosła głowę i spojrzała w jego morskie źrenice. Analizowała jego słowa, a na jej policzki wkradł się rumieniec. Po dłuższej chwili odchrząknęła i bąknęła:

- Pić mi się chce. Chodźmy – pociągnęła go w stronę loży.

W kolejnych godzinach zabawy chłopcy nigdzie się nie ruszali. Rozmawiali na różne tematy, spożywając kolejne shoty. Dziewczyny w tym czasie plotkowały i szalały na parkiecie, oprócz Łakotki, do której zadzwonił jeden z artystów, który zamówił sobie u niej piosnkę, a z racji tego, że cierpi na bezsenność, jak sam to nazwał „musi z kimś porozmawiać”, więc większą część imprezy spędziła na zewnątrz, ubrana w swój płaszcz i Louisa kurtkę. Koło trzeciej w nocy, kiedy skończyła rozmawiać, zmarznięta wróciła do środka. Jej przyjaciele siedzieli tam, gdzie ich zostawiła. Widząc, w jakim stanie są chłopcy i jak zmęczone są anielice, zadecydowała:

- Wracamy do domu.

- Jeszcze nie – wybełkotał Niall.

- Dziewczyny ubierzcie ich – przyjaciółki pokiwały głowami i zabrały się za wykonywanie zadania. Zrezygnowana blondynka podeszła do swego ukochanego i bez słowa zaczęła zakładać mu kurtkę. Na początku było trudno, bo w ogóle nie chciał współpracować, ale potem było już lepiej. Kiedy założyła mu już komin i czapkę, pomogła mu wstać.

- Dziewczyny ja już idę, bo on zaraz mi się tu wywróci – oznajmiła.

- Ok. – odparła Marcela – Jedź ostrożnie.

Dziewczyna tylko pokiwała głową i podtrzymując Tomlinsona, wyszła z klubu. Zapakował go do samochodu, po czym sama zajęła miejsce kierowcy.

- Zimno mi – wybełkotał.

- Zaraz włączę ogrzewanie – odpaliła samochód, a po chwili do samochodu wlatywało ciepłe powietrze. Włączyła radio i ruszyła do domu Tomlinsona.

Kiedy zaparkowała w jednym z garaży, udało jej się wybrudzić chłopka i pomogła mu wejść do środka. Pozwoliła, aby usiadł na małej komodzie postawionej w ganku, a sama zajęła się zdejmowaniem butów i kurtki.

- Cześć – usłyszała nagle, miły głosik. Obejrzała się wystraszona, a jej oczom ukazała się mała dziewczynka, o oczach tego samego koloru co jej ukochanego i jasnych włosach.

- Cześć – posłała dziewczynce miły uśmiech.

- Ty przywiozłaś Lou?

- Tak.

- Jestem Daisy – wyciągnęła w jej kierunku małą rączkę.

- Łakotka – uścisnęła jej dłoń.

- To ty jesteś tą dziewczyną, o której mówił – nagle przed Collins wyrosła druga dziewczynka, która była bardzo podobna do Daisy. Anielica przetarła oczy z niedowierzaniem, myśląc, że ma zwidy.

- Cześć, jestem Phoebe. Jesteśmy bliźniaczkami – wyjaśniła, widząc zdezorientowaną minę niebieskookiej.

- Bardzo miło was poznać.

- Lou, dużo o tobie mówił.

- Ah tak? O was nic mi nie powiedział.

- On już taki jest.

- Daisy zamilcz – szatyn zwrócił, na siebie uwagę tym nakazem. Oczy nadal miał zamknięte.

- A dlaczego wy nie śpicie? – zainteresowała się Łakotka.

- Bo nam się nie chce. Rodziców nie ma w domu, a my się nudzimy.

- Mam pomysł. Tylko poczekajcie chwilkę. Najpierw zaprowadzę go do sypialni.

Bliźniaczki się zgodziły, a ona pomogła wejść chłopakowi po schodach. Kiedy znaleźli się już w jego pokoju, położyła go na łóżku i przykryła kołdrą. Ucałowała jego czoło i wróciła na dół.

- Ciepłe kakao zawsze pomaga na bezsenność – powiedziała z uśmiechem i skierowała się do kuchni. Kiedy napój był już gotowy, usiadły sobie w salonie, a Daisy zapytała?

- Przeczytasz nam jakąś bajkę? Odkąd Lou jest sławny, w ogóle nie ma dla nas czasu.

- Jasne, a jaką chcecie?

Uradowana Phoebe podbiegła do regału z książkami. Wybrała jakąś powieść i wróciła do dziewczyn. Wręczyła książkę Łakotce, po czym zajęła wygodne miejsce na kanapie.

Dziewczyna upiła łyk kakaa i zaczęła czytać.

Po tym, jak Louis otworzył oczy i zorientował się, że jest w swoim pokoju, wstał mozolnie z łóżka. Spojrzał na zegarek, który wskazywał ósmą dwie. Bardzo bolała go głowa, więc ruszył na dół po jakieś tabletki. Kiedy wszedł do salonu, zdziwił się, widząc swoją ukochaną, śpiącą na kanapie a do niej przytulone były jego młodsze siostry. Podszedł do nich bezszelestnie i okrył kocem. Mimowolnie się uśmiechnął, ponieważ do głowy przyszła mu myśl, że Łakotka będzie wspaniałą matką. Matką naszych dzieci – podpowiedziała mu podświadomość, a jego wyobraźnia zaczęła pokazywać mu obrazy ich przyszłości, jako pięknego małżeństwa, które ma dwójkę dzieci, bawiących się w ciepły, letni dzień w ogrodzie z psem, przed ich dużym domem.

- Brat, coś się tak rozmarzył – z jego myśli wyrwał go zaspany głosik.

- Co? – spojrzał na Daisy i Phoebe, które wpatrywały się w niego swoimi oczkami, tak podobnymi do jego.

- O czym myślałeś? – zapytała jedna.

- Nieważne i ciszej proszę, bo ją obudzicie – wskazał na Łakotkę, która nadal smacznie spała. Wiedział, że odpoczynek jest jej bardzo potrzebny, bo pracuje ona na najwyższych obrotach, więc zaprosił dziewczynki na śniadanie do kuchni.

Kiedy przyrządził sobie i siostrom płatki, usiedli przy stole i zaczęli jeść.

- Jak się poznaliście? – zaczęła ciekawska Daisy.

- Przez przypadek – odparł wymijająco.

- Ale gdzie? – dopytywała.

Westchnął ciężko, ale opowiedział:

- Na dyskotece – kochał swoje siostry i zazwyczaj wszystko im mówił. Przy nich zawsze mógł odpocząć podczas rozmowy, bo nie musiał dbać zbytnio o budowę zdań. Zawsze uważał, że dzieci wszystko lepiej rozumieją od dorosłych.

- Ona nie wygląda na dziewczynę, która chodzi na dyskoteki.

- Phoebe, nie oceniaj książki po okładce. Ale masz rację. Imprezy ją nie interesują. Na tamtej znalazła się przypadkiem.

- A ty obiecałeś, że zabierzesz nas na konie – wtrąciła Daisy.

- Tak wiem, jeśli chcecie, możemy dzisiaj pojechać – posłał im cwaniacki uśmiech.

- Tak! – krzyknęły obie radośnie.

- Dzień dobry – usłyszeli zaspany głos, a w drzwiach pojawiła się Collins.

- Łakotka – wesołe bliźniaczki zerwały się z miejsc i pobiegły przytulić dziewczynę.

- Cześć wam – roześmiała się.

- Lou powiedział, że zabierze nas dzisiaj na konie. Jedziesz z nami?

- Mogę – uśmiechnęła się – i tak mam dzisiaj trening.

Po skończonym śniadaniu, kiedy byli już gotowi, zapakowali się do samochodu. Po krótkiej jeździe Louis zatrzymał samochód przed stajnią. Zafascynowane dziewczynki weszły do budynku. Oczka świeciły im się z podekscytowania. Podchodziły do każdego konia, przyglądały się i głaskały.

- To jest Gracjana i Tulipan – powiedziała Łakotka, wskazując kuce, które wybrała dla dziewczynek.

- Super – krzyknęły.

Gdy wszystko było już gotowe, bliźniaczki niepewnie wsiadły na koniki. Łakotka oprowadzała Gracjane, na której jechała Daisy, a Louis Tulipana i Phoebe.

Dziewczynkom bardzo podobała się ta forma rozrywki. Potem cała trójka patrzyła na niebieskooką, która perfekcyjnie pokonywała przeszkody na Sacramento.

 

* * *

Cześć :D. Przepraszam za wszystko. Za nudne rozdziały, za to że ukazują się one nie zbyt często i w ogóle. Właściwie zastanawiam się czy dalej kontynuować to opowiadanie, bo zauważyłam, że coraz mnie osób je czyta, komentuje, ocenia :(. Komentarze naprawdę mile widziane, więc jeśli ktoś to jeszcze czyta, to naprawdę proszę o jakikolwiek znak. Napiszcie proszę, czy mam to dalej kontynuować, bo naprawdę już nie wiem :(. Dziękuję ślicznie za uwagę i za wszystko :*.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • zamyślona 08.10.2016
    ♥♥♥♥ ♥ Co Ty gadasz, przecież piszesz genialnie! Kontynuuj to, bo ja nie przeżyje! Super rozdział! Zapraszam do mnie, właśnie dodałam. Oczywiście 5 <3 bo nie mogę więcej :(
  • lea07 08.10.2016
    Ojej bardzo dziękuję :). Na pewno przeżyjesz a ja wcale nie pisze genialnie.
  • Tina12 08.10.2016
    To jest super opowiadanie. Szkoda, że 6 nie mogę dać. A no zapraszam na zeszłotygodniową częś mojego opowiadania.
  • lea07 08.10.2016
    Dziękuję serdecznie za wytrwałość :*
  • Zozole 08.10.2016
    Musisz pisać! Jak przestaniesz to i ja przestanę xdd Jak zwykle 5 ;***
  • lea07 08.10.2016
    Ty nie możesz przestać, bo twoje jest suuupppeeerrr. Dziękuję serdecznie ;*
  • Zozole 08.10.2016
    Twoje są cudowniejsze ♡

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania