" Piękne istoty " 60

Zwisastun do opowiadania :D - https://www.youtube.com/watch?v=EMGypr4S4uU

* * *

 

Szatyn głośno przełknął ślinę i zacisnął oczy. Gdy je otworzył nadal stała przed nim niska blondynka, o zapłakanych, niesamowicie niebieskich oczach, która przyglądała mu się z wyczekiwaniem. Przypomniał sobie wszystkie sytuacje, które go denerwowały. Odnajdując w sobie tę złość zaczął mówić:

- Z nami koniec – jego ton głosu przeszedł w syknięcie.

- C – co? – zająknęła się. Jej mina wyrażała samą rozpacz, a policzki jeszcze bardziej zrobiły się mokre od łez.

- Jesteś żałosna. – podszedł bliżej – Myślałaś, że mi się podobasz? – zaśmiał się z kpiną – Właściwie to wygrałem zakład i teraz mogę to głośno powiedzieć. W życiu nie spojrzałbym na kogoś takiego jak ty. Mój kolega założył się ze mną, że cię nie poderwę. Byłaś łatwa jak każda inna. Taka naiwna, głupia – z każdym słowem nienawidził siebie coraz bardziej – Przez ciebie popsułem, sobie, aby mój wizerunek. Nie waż odzywać się do mnie i mojej rodziny. Najlepiej będzie, jak zapomnisz, że w ogóle się znamy, tak jak ja zapominałem zawsze twoje imię. To dlatego wymyśliłam ci tę ksywkę. A teraz wybacz, ale przed szpitalem czeka moja dziewczyna – odwrócił się na pięcie i podążył do wyjścia.

Louis:

Powiedziałem to. Jeszcze w życiu nie skłamałem tyle w jednej wypowiedzi. Moje serce pękało przy każdym wypowiedzianym słowie na miliony drobnych kawałeczków, a widok załamanej ukochanej wcale mi nie pomagał. Nienawidziłem siebie za to, co jej zrobiłem, ale nie mogłem pozwolić, aby przez mój egoizm coś jej się stało. Przegrałem walkę i się odwróciłem, a widok klęczącej na zimnych płytkach dziewczyny, ze spuszczoną głową, wcale mi nie pomógł. Tak bardzo chciałem do niej podbiec i ją przytulić, jednak już nie mogłem. Szybko wyszedłem na zewnątrz i dopiero wtedy dopadł mnie histeryczny płacz. Łzy leciały mi jak nigdy dotąd, rozmywając mi wzrok. Straciłem osobę, na której zależało mi najmocniej na świecie. Oparłem się ręką o ścianę i niechlujnie otarłem łzy. Chwiejnym krokiem ruszyłem do samochodu Danielle. Wyczerpany opadłem na siedzenie kierowcy, nie mogąc opanować szlochu i rozpaczy, jaka mnie dopadła.

- Dlaczego my? – zapytałem się szeptem – Jest tyle innych par na świecie, ale tylko nas spotykają takie rzeczy. – mówiłem – Kurwa dlaczego? – wrzasnąłem uderzając rękami o kierownice – Dlaczego? – dodałem zrezygnowany.

Odpaliłem samochód i zadzwoniłem do Nialla:

- Halo? – usłyszałem.

- Stary zbierz ekipę. Chce się zalać do nieprzytomności, aby choć na chwile o wszystkim zapomnieć.

- Już po wszystkim? – zapytał ze smutkiem.

- Tak. Przed chwilą dwóm aniołom zmarnowałem całe życie, ale kochać to znaczy także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu – mówiłem, patrząc w dal, a pustka, jaka wypełniała moją głowę, była nie do zniesienia - Widzimy się tam, gdzie zawsze – rzekł blondyn i się rozłączył.

Zrezygnowany ruszyłem z miejsca i skierowałem się do naszego klubu.

Piętnaście minut potem siedziałem już na jednej z lóż i czekałem na chłopków.

- Louis, co się stało? – zapytał Harry, siadając obok mnie.

- Świętuję moją wolność. – odparłem – Opłakuję wielką stratę – dodałem w myślach.

- Co? – zdziwił się Zayn – Możesz jaśniej.

- Od dziś jestem chłopakiem do wzięcia – zaśmiałem się wymuszenie.

- Jak to? Ty i Łakotka zerwaliście? – pisnął Liam.

- Tak. Ten związek nie miał przyszłości – umaczałem usta w cosmopolitanie.

- O czym ty mówisz?

- Nie ważne. Chce zapomnieć, a wy mi w tym pomożecie – zmierzyłem ich wzrokiem, po czym zamówiłem, przyjaciołom drinki.

- Co z rodzicami Łakotki? – zainteresował się Harry.

- Nie wiem – odpowiedziałem szczerze.

- Marcela mi mówiła, że są w ciężkim stanie i dopóki nie wyjdą ze szpitala, to Sweety zamieszka w poprawczaku, bo domy dziecka są przepełnione.

Zatkało mnie. Nie mogłem w to uwierzyć, że taka wrażliwa dziewczyna jak ona, pójdzie do poprawczaka. Wiozłem drinka do ręki, potem kolejnego i następnego. Potem było już z górki.

Narracja w trzeciej osobie:

Następny dzień dla Louisa był mordęgą. Mimo że upił się tak, że nie pamiętał, jak wrócił do domu, ból i pustka, która wypełniała jego serce, jak i głowę nie dawała za wygraną. Otworzywszy oczy, zobaczył uśmiech dziewczyny, a następnie jej wczorajsze łzy. Nie odezwał się do nikogo w domu. Bez śniadania opuścił mieszkanie i wsiadł na swoją maszynę, czyli czarnego ścigacza Hondę. Mimo że na dworze było nadal dość zimno, on nie zwracał na to uwagi. Zaparkował tam, gdzie zwykle, a fanki od razu zaczęły go obłazić.

- I jak tam? – Niall podszedł do niego, po tym, jak dał kilku dziewczynom autografy.

- Pytasz o to, jak się czuję na kacu mordercy, czy o to, jak się czuję, po tym, jak popełniłem samobójstwo, zrywając z Love? – wychrypiał i dopiero po chwili zorientował się, jak ją nazwał.

- I o to i o to.

Nagle się roześmiał i powiedział z dziwnym uśmiechem:

- Jest tak chujowo, że aż śmiesznie... Kurwa…

- Wyobrażam sobie.

- Louis! – usłyszał kobiecy krzyk – Czy ty zerwałeś z Łakotką? – przed nim wyrosła wkurzona Marcelina.

- Tak, a co?

- Dlaczego?

- Nie twoja sprawa – syknął.

- Jesteś dupkiem! – żachnęła, odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku szkoły.

- Wiem – szepnął.

- Czyli ty już nie masz dziewczyny? – jakaś anielica położyła rękę na jego torsie. Chciał ją odepchnąć, ale w tym samym momencie na posesje szkolną wkroczyła Collins, więc jak gdyby nigdy nic przytulił nieznajomą i musnął jej szyję, nie spuszczając wzroku z blondynki, która ujrzawszy to, prawie biegiem puściła się do akademii.

Chłopak czuł się tak podle, że nawet nie chciał o tym myśleć. Odsunął się od czarnowłosej dziewczyny i po prostu odszedł, na nic nie zwracając uwagi. Na lekcjach na niczym się nie mógł skupić. Nie obchodziło go, że jakieś obce anielice łapały go za ręce czy za inne części ciała, nie obchodziło go, że dostał kilak uwag za nieuważanie na lekcji, nie obchodziło, go nawet, że dziewczyny jego przyjaciół uważają go za dupka. Jedyne, o czym myślał, to czy Łakotka nie zrobi żadnych głupstw i czy w owym poprawczaku nikt się do niej nie przystawia, bo o ile było mu wiadomo, to tam przeważali chłopcy. Niegrzeczni chłopcy.

Tak toczyły się dni pełne rozpaczy i żalu, który wypełniał tę parę. Wieść o ich rozstaniu błyskawicznie obiegła szkołę i miasto. Fanki w szkole czy też na ulicy biegały za nim, nękały go, obdarowywały go prezentami. Czasami były tak nieznośne, że chłopak musiał się ukrywać. Po pewnym czasie zauważył, że Collins nie pojawia się w szkole. Zaczął się martwić, co jeszcze bardziej go wykańczało. Nie mógł spać po nocach, nic nie jadł. Jego trener był na niego zły za bark formy, dlatego zabrał mu opaskę kapitana i zawiesił na dwa miesiące.

- Kurwa, co on sobie wyobraża? Zawiesił mnie tuż przed rozgrywkami – darł się, Tomlinson, wchodząc do szatni.

- Louis uspokój się. Trener ma rację. Wyglądasz okropnie – powiedział Liam.

- Dzięki stary – prychnął – I dlaczego do kurwy nędzy Łakotka nie przychodzi do szkoły?!

- A czemu to cię tak interesuje? – zapytał jeden z kolegów z klasy.

- A czemu cię interesuje, dlaczego mnie to interesuje? – warknął w jego stronę.

Chłopak posłał mu skruszone spojrzenie i odszedł.

- Louis, nie bądź chamski – upomniał Liam.

- Dajcie wy mi wszyscy święty spokój. – zdecydowanym ruchem zamknął szafkę – Niall, Marcela coś mówiła o Łakotce?

- Nie. Łakotka przestała się do niej odzywać. W ogóle nikt jej nie widział – zamyślił się blondyn.

- Ni, jedziesz ze mną? – szatyn puścił mu oczko?

- Ok.

Po paru minutach byli już w samochodzie Tomlinsona, w którym unosił się zapach perfum Collins. Ostatnio to jego ulubione auto.

- Gdzie jedziemy? – zapytał Nialler.

- Muszę sprawdzić, co dzieje się ze Sweety, wiec jedziemy do poprawczaka.

Kilkanaście minut później, zaparkowali wóz na parkingu obskurnego ośrodka, otoczonego żelazną siatką. Wyszli z pojazdu i poczęli okrążać budynek. Kiedy byli już na tyłach posesji, ich oczy wyszły z orbit na widok niebieskookiej. Dziewczyna siedziała z kilkoma chłopkami na dość niskim murku i zaciągała się papierosem. Louis zatrzymał się jak wryty, by po chwili zacząć biec w jej stronę. Nie obchodziło go to, że mieli o sobie zapomnieć. Nie obchodziło, go to, że miał się do niej nie zbliżać. Najważniejsza była ona…

- Łakotka?! – wysyczał, podchodząc bliżej.

Widać było, że jest zdziwiona i lekko zmieszana. Zapomniała wydmuchnąć nikotynowego dymu, przez co zaczęła kaszleć. Chłopak zdecydowanym ruchem wyrwał jej skręta z ręki i przydeptał go butem. Następnie chwycił za nadgarstek i pociągnął do góry, aby wstała.

- Ała! – wydała z siebie dźwięk, przez co szatyn mógł wyczuć papierosowy zapach.

- Hej, zostaw ją! – jeden ze znajomych dziewczyny, dopiero po chwili zorientował się, co zaszło.

- Spieprzaj – warknął na niego i zaczął ciągnąć anielice za sobą, ale zaraz potem ów chłopak wyrósł przed nim i się zamachnął. Szatyn bez problemu uniknął ciosu, przy okazji zasłaniając nastolatkę. Zaraz potem oddał cios, po którym barczysty brunet upadł na ziemię. Koledzy powalonego poderwali się i chcieli zaatakować, Alec nagle na ich drodze stanęła Collins.

- Zostawcie go – nakazała.

- Ty go znasz? – zapytał jeden, mrożąc wzrokiem Louisa.

- Tak – westchnęła i po prostu odeszła, a za nią ruszył Tomlinson.

- Co to miało być? – syknął.

- O co ci chodzi? – zapytała obojętnie.

- Sweety przestań. – warknął – Najpierw nie pojawiasz się w szkole, a teraz widzę cię z jakimiś ćpunami, jak jarasz.

- Oh przestań udawać świętego. Dobrze wiem, że ty też palisz – odwróciła się w jego stronę, wyraz jej twarzy był tak bardzo nie do zrozumienia.

- Nie zmieniaj tematu. Naprawdę aż tak się załamałaś, że aż zaczęłaś palić, a może jeszcze spiesz, co?! – jego głos przechodził w krzyk.

- Nic ci do tego, co robię! – wrzasnęła – A w ogóle to po co przyjechałeś? Wygarnąć mi, jaka to ja jestem głupia i naiwna?

- Wiesz, nic mnie nie obchodzi, co robisz. – jeszcze nigdy nie powiedział, tak dużego kłamstwa – Jestem tu, bo Simon chce, abyś napisała nam piosenkę – wymyślił.

Niebieskooka na chwile przestała oddychać…

 

* * *

Od autora: Przepraszam wszystkich za moją nieobecność, ale nauka i pisanie opowiadań wcale nie chcą współpracować. Ponadto muszę powiedzieć, że dotknął mnie brak weny. To jest dziwne, ponieważ od jakiejś połowy tej "książki", marzyłam aby dojść do właśnie tych momentów, a jak to się już stało, to nie wiem co pisać hahaha :(

Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim czytającym. Kochane dodajecie mi motywacji i otuchy. Właściwie to piszę to opowiadanie, ponieważ nie chcę zawieść Was ani siebie. Czytając wasze komentarze mam wrażenie, że może jednak komuś się podoba hahaha :D. Przesyłam ogromne wyrazy wdzięczności <3

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Kobra 27.10.2016
    :-) Właśnie z ciekawości weszłam na opowi.pl, a tu taka niespodzianka. Kolejny rozdział mojego ukochanego opowiadania <3
    Pewnie, że się podoba i to bardzo. Zostawiam niestety tylko 5. :-* I czekam na cd :-).
    I mam tylko taką cichą nadzieję, że ta dwójka będzie znowu razem.
  • lea07 27.10.2016
    Dziękuję kochana Ci bardzo <33 ;*
  • Tina12 27.10.2016
    To sie porobiło.
    5
  • lea07 27.10.2016
    Dziękuję Ci ślicznie :D <3 I przepraszam że do ciebie nie zaglądam jednak brak czasu mnie ogranicza i to bardzo. Ale może w ten weekend nadrobie. Pozdrawiam ;*
  • Tina12 27.10.2016
    lea07
    U mnie też brak czasu.
  • Zozole 27.10.2016
    W końcu dodałaś. Pierwsze wesołe zdarzenie dzisiaj ;/
    Piąteczka
  • lea07 28.10.2016
    Ślicznie dziękuję :*
  • Margerita 28.10.2016
    lea07
    Pięć i zapraszam do Przyszłej wojowniczki część 17
  • lea07 28.10.2016
    Dzięki :)
  • Shina-san 30.10.2016
    No cóż...Ciekawie :3 Czekam na dalsze części ! 5 :P
  • lea07 31.10.2016
    Dzięki, że wpadłaś :)
  • Dimitria 05.11.2016
    W końcu mogłam się zabrać za twoje opowiadanie :) i nauka nie chce z niczym, współpracować znam to.
    Kolejny piękny rozdział i już biorę się za czytanie kolejnego, a tu zostawiam 5 :*
  • lea07 05.11.2016
    Jej dziękuję Ci piękni :)
  • zamyślona 09.11.2016
    cudo <3 i 5 leci.
  • lea07 09.11.2016
    Dzięki ;*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania