" Piękne istoty " 62

Zwistun do tej oto "książki" - https://www.youtube.com/watch?v=EMGypr4S4uU

 

* * *

- Hej Sweety, wybierasz się na nasz koncert w tę sobotę? – zapytał Niall, który podszedł do niej na korytarzu.

- Muszę – doprała bez entuzjazmu i oprała się o ścianę.

- Stało się coś? – zaniepokoił się blondyn.

- Nie – przymknęła piekące oczy.

- Kiedy ostatnio spałaś?

- Wczoraj zdrzemnęłam się dwie godziny, a co?

- A noce?

- Nie sypiam w nocy – opowiedziała, jak by to było oczywiste.

- Dlaczego?

- Kurde Nialler, po prostu nie sypiam.

- Dobrze. Spokojnie. Przepraszam.

Dziewczyna westchnęła ciężko i rzekła:

- Niall, wybacz. Co u was słuchać? – chciała zmienić temat.

- Jest ok. A u ciebie?

- Dobrze, dzięki.

- Co masz teraz?

- Matmę, ale się urywam – odbiła się od ściany i szła w kierunku szatni.

- Jak to? – zdezorientowany Horan ruszył za nią.

- Mam kilka spraw do załatwienia. Pozdrów wszystkich – przyśpieszyła, zostawiając skołowanego blondyna samego.

Szła szybkim krokiem długim korytarzem wzdłuż szarych szafek. Stare lampy nie dawały za dużo oświetlenia, dlatego panował tam zawsze półmrok. W szatniach nigdy nie było za dużo osób. Przebywali tam chłopki lub samotnicy, którzy chcieli skryć się przed świtem. Tak było i tym razem. Usłyszała głośny dzwonek, który sygnalizował zakończenie przerwy. Aniołowie ruszyli w kierunku wyjścia. Przesunęła się bliżej ściany, aby nikt w nią nie wpadł, bo szła pod prąd. W pewnym momencie ktoś mocno o nią zaczepił, ale nie zawracał sobie tym głowy. Obejrzała się chcąc, chociaż zobaczyć jakiej płci była osoba bez kultury, ale jej się nie udało. Poczuła za to, jak wpada w kogoś, więc obróciła z powrotem głowę.

- Czy przypadkiem nie pomyliły ci się kierunki? – usłyszała doskonale znany troszkę piskliwy i ochrypły głos.

- Nie – odparła szybko i spuściła wzrok – i czy mógłbyś mnie przepuścić? - przełknęła ślinę. Nadal stali bardzo blisko po zderzeniu. Ponadto dziewczynie wydawało się, że specjalnie tam stanął.

- A co skończyłaś już lekcje?

- Nie twój interes – chciała zabrzmieć groźnie, jednak jej nie wyszło.

- Sweety, nie ładnie się tak odnosić do starszych – zbliżył twarz do jej ucha i dodał szeptem – wyższych i silniejszych.

- Odczep się Louis – emocje wzięły górę i odepchnęła go. Zaskoczony zrobił dwa kroki w tył, a ona sprawnie go wyminęła, ale zaraz potem znów się z kimś zderzyła. Podniosła głowę i ciężko westchnęła tonąc w kakaowych oczach Zayna.

- Kurde chodzicie za sobą jak jakieś kaczki – spostrzegła, że są tam jeszcze Liam i Harry.

- Ty za to idziesz w złą stronę – zauważył Hazza.

- Boże, o co wam chodzi z tymi stronami? – krzyknęła – Dajcie wy mi wszyscy święty spokój!

Dostrzegła, że Zayn chce coś powiedzieć, więc szybko warknęła:

- Tak, będę na waszym koncercie w sobotę, tak wiem, że to są urodziny Livi, tak wiem, o której mam być i tak wiem, że mam jej nie kupować płyty, bo ty Louis to robisz – mówiła szybko, patrząc się w dal, a dłonie zacisnęła w pięści.

Spojrzała na swoich towarzyszy i uznała, że ich zdziwione miny ją satysfakcjonują.

- A teraz wybaczcie, ale mam do załatwienia kilka spraw – powiedziała sztucznie miłym głosem i posłała im fałszywy uśmiech. Szybko podeszła do swojej szafki. Błyskawicznie założyła trampki, w których chodziła, mimo że na dworze było zimno, chwyciła w rękę kurtkę i z impetem zamknęła metalowe drzwiczki.

Wyminęła aniołów i z pewnością siebie kroczyła do wyjścia. Słyszała kroki za sobą, wiec nawet nie musiała się odwracać, aby wiedzieć, że za nią idą. Pchnęła szklane drzwi, a jej skórę omiotło zimne powietrze.

- Ubierz się – pomimo wiatru, który dużo zagłuszał, usłyszała ten krzyk i mogłaby przysiąc, że to Louis.

Daj spokój, ten pajac przecież uznał, że jesteś głupia i nic niewarta – podpowiedziała jej podświadomość.

Nie oglądając się, szybko podeszła do swojego czarnego Volvo i wsiadła za kierownicę. Odpaliła samochód i zręcznie wyjechała z zaparkowanego miejsca. Zdziwiła się na widok stojących na schodach, prowadzących do szkoły, chłopków, którzy bacznie obserwowali jej auto. Nie przejmując się tym, wyjechała z posesji akademii.

Louis:

- Mam tremę przed tym koncertem – zagadnął Liam.

- Ja też – poprał go Harry.

- Oj czym się tu przejmować – zaśmiałem się i w tej chwili zadzwonił dzwonek. Otępiale ruszyliśmy we czterech do wyjścia z szatni. Kilka razy poczułem, jak ktoś mnie dotyka, ale byłem już do tego przyzwyczajony.

 

Kolejna fanka – pomyślałem.

- Jezu, ale się to bydło pcha – żalił się Zayn, któremu ktoś stanął na nogę w pośpiechu.

Kolejny raz się zaśmiałem, jednak kiedy zobaczyłem, kto zmierza w moim kierunku spoważniałem. Łakotka szła przy ścianie. Nie wiedząc czemu, też się do niej zbliżyłem i przystanąłem. Nagle ktoś mocno ją szturchnął, a ona się odwróciła, aby po chwili wpaść na mój tors. Poczułem jej piękne perfumy, które tak kochałem i za którymi bardzo tęskniłem. Uniosła zdezorientowana głowę do góry, a jej tak cholernie zmęczone i zaczerwienione oczy zrobiły się nienaturalnie wielkie. Miała tak bladą twarz, że gdybym jej nie znał, powiedziałbym, że specjalnie ma taki makijaż.

- Czy przypadkiem nie pomyliły ci się kierunki? – zapytałem. Jej mimika była dla mnie nieodgadniona. Chyba specjalnie się schyliłem, aby móc poczuć mocniej jej zapach, usłyszeć jak przyśpiesza jej serce, a jej oddech łaskocze skórę na mojej szyi. Nagle poczułem jej drobne ręce na klatce piersiowej i zostałem delikatnie odepchnięty. Potem mnie wyminęła, ale wpadła na Zayna.

Naprawdę masz pecha – pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Zdziwił mnie fakt, że wiedziała o moim planowanym kupnie prezentu dla Livi. Pędem włożyła buty, które tak bardzo mnie irytowały, bo były za zimne, aby chodzić w nich o tej porze roku. Wzięła kurtkę w rękę i ruszyła do wyjścia. Nie wiedzieć czemu poszedłem za nią, a za mną reszta.

Wyszła na zewnątrz, wpuszczając tym samym podmuch zimnego powietrza. Nadal nie założyła kurtki, więc niewiele myśląc krzyknąłem, aby się ubrała. Widziałem jak na moment przystaje, tak jakby się nad czymś zastanawiała. Chwilę potem już siedziała w swoim samochodzie. Oczywiście perfekcyjnie wyjechała na drogę odprowadzona przez nasz wzrok.

- Co ją ugryzło? – zapytał Harry.

- A kto ją tam wie – mruknął Zayn.

- Dobra chodźmy na tę lekcję, bo Church będzie się darł.

Weszliśmy z powrotem do budynku, by po chwili usłyszeć, że spóźniliśmy się piętnaście minut. Na zajęciach nie mogłem się skupić. Łakotka coraz bardziej stawała się inna i inna. Zmieniła się i nie wiem, czy mi się to podobało. Po lekcjach jak zwykle rutyna. Tłumy w szatni. Obmacywanie przez fanki, wymuszony uśmiech przyklejony do twarzy, aby jak najlepiej zareklamować zespół i w końcu dotarcie do auta. Usiadłem za kierownicą, a Niall, który dzisiaj przyjechał ze mną, zajął miejsce obok.

- Już nie czuć tutaj zapachu Sweety – stwierdził smutno.

Popatrzyłem na niego zaskoczony.

- Nie gap się tak na mnie. – zaśmiał się – Myślałeś, że nie zauważyłem, że ostatnimi czasy jeździsz tylko tym samochodem.

- Lubię ten wóz – odparłem beznamiętnie, wzruszając ramionami.

- Tak, a zapach twojej ukochanej, który tutaj unosił się przez jakiś czas, zupełnie nie gra roli – zakpił.

Nic nie odpowiedziałem. Może mi się nie chciało, a może po prostu nie wiedziałem co odpowiedzieć, aby nie wyjść na skończonego debila, który umiłował sobie jeden samochód tylko dlatego, że unosi się w nim zapach ukochanej dziewczyny. Poprawka. Unosił się, bo Niall miał rację. Ta przepiękna woń uleciała gdzieś, jak te chwile spędzone z tą zabawną, drobniutką blondynką, za którą szalałem.

- A tak swoją drogą, to rozmawiałem dzisiaj z nią.

- Ja też – rzekłem.

- Serio?

- Tak. Wpadała na mnie w szatni. Dosłownie.

- Zmieniła się – zauważył.

- Myślisz, że to przeze mnie? – zapytałem po dłuższej chwili ciszy.

Nie odpowiedział. Wbił wzrok w krajobraz, który roztaczał się za szybą. Dziwne, że nagle wysokie budynki stały się tak interesujące.

- Ty także się zmieniłeś – zaczął w końcu.

- Na dobre?

- Oboje zmieniliście się… Na gorsze – przyznał.

- O co ci chodzi?

- Znowu stałeś się tym dupkiem, którym byłeś, zanim ona się nie pojawiła.

Zacisnąłem ręce na kierownicy. Niall miał rację. Odkąd nie spotykam jej codziennie, odkąd nie czuje jej bliskości i zapachu, wariuje. Nerwy puszczają mi przy każdej możliwej okazji.

Zaparkowałem na parkingu pod budynkiem, gdzie miała odbyć się nasza próba na sobotni koncert. Wysiedliśmy z samochodu a ja dostrzegłem Łakotkę opierającą się o swoje Volvo. Chwilę potem dojechała reszta naszego zespołu. Kiedy chłopcy do nas dołączyli, wolnym krokiem skierowaliśmy się do wejścia.

- A jednak przyszłaś – zauważył Zayn.

- A to miałam nie przyjść? – dołączyła do nas.

- Myślałem, że przez te ważne sprawy nie będzie cię.

- Miałam spotkanie z klientem – wyznała.

- Jakim klientem? – zainteresował się Harry.

- Wiecie przecież, że pracuje też z innymi artystami. Mam sporo zamówień i mało czasu – spuściła głowę.

Niall otworzył przed nią drzwi, za co podziękowała uśmiechem. Szliśmy korytarzem, dopóki nie dotarliśmy do wielkiej sali prób.

- W końcu jesteście – przywitał nas głos naszego producenta.

- Przepraszamy za spóźnienie – odezwała się blondynka.

- No już szkoda czasu do stracenia. Wchodźcie na scenę – pokierował nas czterdziestoletni, łysawy mężczyzna. Łakotka zajęła miejsce na widowni, a my zaczęliśmy śpiewać. To była próba generalna, więc musieliśmy dać z siebie wszystko. Niebieskooka obserwowała moje ruchy. Na scenie chciałem wyglądać naturalnie i nie być ograniczany przez stres. Wiedziałem, że chłopcy pragnęli tego samego, wiec cały czas się wygłupialiśmy. Ale ja i tak ciągle miałem w głowie dziewczynę. Śpiewając patrzyłem na nią. Była speszona, dlatego wbiła wzrok w ekran swojego telefonu. Kiedy próba dobiegła końca, zeszliśmy ze sceny. Otrzymaliśmy ostatnie uwagi od choreografa i dźwiękowców.

- Łakotka, podejdź do nas – nakazał Simon, który zawsze nam towarzyszył.

Dziewczyna musiała się wrócić, ponieważ prawie już wychodziła.

- Tak?

- Na koncercie, wyjdziesz i przywitasz się z fanami – powiadomił mężczyzna.

- Co? – była zaskoczona.

- To dzięki tobie, chłopcy są tutaj i mają takie wspaniałe kawałki. Niech fani wiedzą, kto tworzy ich ukochaną muzykę, a poza tym chce cię wypromować.

- Ale po co?

- Łakotka masz ogromny talent pisarski i muzyczny. Będę dożył do tego, abyś sama zaśpiewała jedną ze swoich piosenek, ale to jeszcze nie teraz. Na razie musimy pokazać cię i twój talent światu.

- Ale…

- Żadnych, ale. Ja muszę już iść. Będę na koncercie. I spokojnie jak na wojnie – zaśmiał się – trzymajcie się – poklepał Nialla po ramieniu i odszedł.

 

* * *

Hejka :D. Jak wam mija czas? Ostatnio odwiedziła mnie wena, dlatego w końcu dokończyłam ten rozdział. Proszę powiedzcie co sądzicie :D. Serdecznie wszystkim dziękuję ;*

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Tina12 13.11.2016
    Nareszcie sie nowa część pojawiła.
    5 :)
  • lea07 13.11.2016
    Haha tak. Wena mi nie dopisuje ostatnio :(. Dziękuję Ci ślicznie ;* Pozdrowionka :)
  • Zozole 13.11.2016
    O to bardzo dobrze z tą weną. Łap piątkę jak zawsze :D
    Z czasem u mnie kiepsko. Jutro szkoła, a ja nie chce podejść do książek. A może wagary? :D Eh nie mogę xd
    Pozdrawiam :)
  • lea07 13.11.2016
    Eh rozumiem Cię doskonale. Mam tak samo :( Dziękuję pięknie i również pozdrawiam :)
  • Dimitria 15.11.2016
    Świetna część, zostawiam 5 <3
  • lea07 15.11.2016
    Dziękuję Ci ślicznie :)
  • Marzycielka_123 15.11.2016
    Super rozdział .. Nie mogę się doczekać następnego. Masz talent do pisania takich rzeczy!! Jestem wielką fanką tej historii *-* :* dziękuję że go tak pięknie napisałaś xd.. xd oczywiście zostawiam 5 chociaż gdyby była taka możliwość dałabym więcej gwiazdek xD *******
  • lea07 16.11.2016
    Ojej ślicznie Ci dziękuję. Chyba Cię u mnie jeszcze nie widziałam i szczerze powiedziawszy ja nie wiedziałam, że komuś może ono się tak podobać. Po prostu opowiadanie jak każde inne. Dziękuję serdecznie za takie miłę słowa :)
  • Kobra 19.11.2016
    Bardzo się ucieszyłam z 63 rozdziału, ale po chwili zorientowałam się że jakimś cudem przegapiłam ten rozdział. Nie wiem jak mogłam przegapić moje ukochane opowiadanie, może człowiek za bardzo zalatany jest i jeszcze małe powoli zaczynające chodzic dziecko. No ale zostawiam jak zawsze wielką 5, buziaka za cudny rozdział :-* i lece czytać dalej :-)
  • lea07 20.11.2016
    Jej muszę przyznać, że jestem bardzo zaskoczona faktem, że moje opowiadanie Ci się. Sądziłam, że ono nawet nie przypadnie do gustu nastolatkom. A tu takie zaskoczenie oczywiście bardzo miłe. Tak, ludzie są zalatani. Sama nie mam prawie na nic czasu, bo jak nie szkoła, to konie jak nie konie to nauka i tak w kółko :). Naprawdę bardzo Ci dziękuję kochana :*. Pozdrowienia dla całej Twojej rodziny ;*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania