" Piękne istoty " 7

- Hej Łakotka, co chciała od ciebie ta dziewczyna? – zapytała Marcela siadając obok niej.

- Nic, nic – odpowiedziała szybko. Cały czas miała spuszczoną głowę, ponieważ nie chciała, aby ktoś zauważył, że przed chwilą płakała. Po chwili na trybunach zjawili się zgrzani chłopcy, którzy rozsiedli się tak, że oddzielili dziewczyny od siebie. Collins się trochę z tego cieszyła, bo wiedziała, że jeśli Marcelina dowiedziałaby się o tym grożeniu, na kłótni z przylepą by się nie kończyło.

- A kim ona w ogóle jest? – znów zadała pytanie.

- To Paula. Dziewczyna, która klei się do każdego chłopaka w szkole i bije niższe dziewczyny od siebie – powiedział jej Liam – czyli prawie wszystkie.

Anioł miał rację. Paulina była naprawdę bardzo wysoka, a przy tym miała dość krępą budowę ciała. Można było na nią powiedzieć: kawał baby.

- A ponadto jest chamska i zawsze musi postawić na swoim – dodał Niall, który teraz siedział obok Marceli tak blisko, że prawię trzymali się za ręce. Łakotka wiedziała, że Horan podoba się jej przyjaciółce i jak widać z wzajemnością.

- Wszystko ok, Sweety? – zapytał Louis, wstając z miejsca i pochylając się nad dziewczyną.

- Tak, tak – wstała szybko – wiecie co, ja idę do szkoły, bo tutaj mi gorąco – skłamała, po czym prawie, że biegiem ruszyła do budynku. To była ostatnia lekcja, więc teraz aby dożyć do dzwonka i uciec z tej przeklętej budy – pomyślała. Nie mogła zostać na boisku, bo tam była Paula i obserwowała każdy jej ruch. Nie chciała, aby ta zołza zrobiła coś Marcelinie, więc postanowiła unikać chłopaków. A w ogóle to czemu ta głupia przylepa mnie prześladuje? – zapytała siebie w myślach. Co ja je takiego zrobiłam? Z jej rozmyślań wyrwał ją szkolny dzwonek, sygnalizujący koniec lekcji. Na korytarzu zaczęły pojawiać się tłumy aniołów przepychających się do wyjścia. Blondynka wmieszała się w grupkę nadprzyrodzonych i wyszła z akademii. Ruszyła w stronę domu. Jedyna dobra wiadomość to, to że jest dzisiaj piątek – powiedziała do siebie. Kiedy była już za bramą szkoły, zatrzymał się przy niej biały Nissan Horana. Ktoś otworzył tylne drzwi samochodu i niespodziewanie została wciągnięta w głąb auta. Jej porywaczem, okazał się nie kto inny jak Tomlinson. Uśmiechał się do niej łobuzersko i nadal trzymał za nadgarstki.

- Ała! Louis, puść mnie – krzyknęła i się wyrwała. Miała nadzieje, że Paula nie widziała jak tutaj wsiadła, a w sumie została wciągnięta.

- Niall, wysiądziemy u mnie – powiedziała Stark - musimy się przecież przygotować na tą imprezę.

- Jaką imprezę? – zapytała zdezorientowana Łakotka.

- Ta dziewczyna, co do Ciebie podeszła na meczu, powiedziała nam, że nie chciałaś przyjąć zaproszenia na jej domówkę, więc dała je nam – uśmiechnęła się szeroko. Cała przylepa, umie kłamać jak z nut.

- Ja nie idę na żadną imprezę – oznajmiła. Bała się Pauliny. Wiedziała, że ta cała domówka, źle się dla niej skończy.

- Nialler, jeśli ona nie pójdzie to ja też nie – fuknęła Marcela.

- Łakotka, zgódź się, bo jak nie to… - Horan zaczął jej grozić. Nie chciała iść na tą imprezę, ale wiedziała, że przyjaciółka zostanie z nią solidarna i także nie pójdzie. To byłoby przykre, ponieważ Niall naprawdę ją polubił i widać że ona jego też.

- Uff… No ok, zrobię to dla Ciebie – odparła.

- Tak – pisnęła dziewczyna i zaczęła wykonywać dziwne ruchy, przypominające taniec radości. Collins lubiła oglądać ją wesołą. Wyglądała wtedy jak małe dziecko, które przed chwilą dostało upragnioną rzecz.

- No to jesteśmy umówieni – powiedziała Harry – będziemy u was koło ósmej.

- Jasne – przytaknęła głosem wypranym z emocji. Niall zatrzymał się na podjeździe domu jej przyjaciółki. Obie wysiadły z samochodu, który szybko odjechał, a potem skierowały się do środka. Na przygotowanie się miały trzy godziny. Rodziców Marceli nie było w domu, wiec miały cały dom dla siebie. Po krótkich prysznicach, zaczęły się malować i ubierać. Po skończonej pracy efekty były niesamowite. Marcelina postawiła na kobiecość i zmysłowość. Założyła więc krótką, obcisłą, granatową sukienkę, do tego ośmiocentymetrowe czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Jasne, kręcone włosy zostawiła rozpuszczone. Dosyć mocny makijaż, doskonale podkreślał jej morskie oczy. Łakotka zaś ubrała się całkiem inaczej. Miętowa, zwiewna sukienka na grubszych ramiączkach z asymetrycznym tyłem i do tego kremowe baleriny z kokardką. Delikatny makijaż pasował do jej rozpuszczonych, ciemnych blond włosów. Skończyły w samą porę, ponieważ chwilę potem zjawili się chłopcy. Kiedy dziewczyny zeszły na dół, Łakotka przypomniała sobie że zostawiła telefon w pokoju przyjaciółki, więc szybko się po niego wróciła. Marcelina w tym czasie wyszła do aniołów czekających na podjeździe.

- Łał… - zawołał Niall widząc dziewczynę, która teraz z gracją podchodziła do nich na wysokich szpilkach – wyglądasz extra.

- Ha ha, dzięki – odparła z uśmiechem.

- Gdzie Sweety? – zapytał Zayn.

- Zapomniała telefonu z mojego pokoju. Zaraz powinna tutaj być – zawołała śmiejąc się, ponieważ Horan zaczął ją obracać jak w tańcu.

- Powiedz – zaczął Louis- ona też wygląda tak… - szukał właściwego słowa – pociągająco?

- Ha ha – znowu się zaśmiała – Łakotka? Coś ty. Jej imię mówi samo za siebie. Ona nie jest pociągająca, jest dziewczęca, urocza, charyzmatyczna, po prostu słodka.

W tej chwili w drzwiach domu pojawiła się Collins. Wszystkie oczy skierowały się na nią, więc ta automatycznie się zarumieniła.

- Przepraszam za spóźnienie – powiedziała cicho.

- Nic się nie stało – odparł z uśmiechem Liam. Dziewczyna stanęła za pewną siebie Marcelą i wbiła wzrok w ziemię. Wyglądało to trochę tak, jakby się ich bała.

- Wyglądasz cudownie – zachwalił Harry. Przez ten komplement jeszcze bardziej zrobiła się czerwona.

- Dzięki – szepnęła.

- To jak, jedziemy? – spytał Niall, który cały czas trzymał blondynkę za rękę.

- Oczywiście – odparła mu, ta z uśmiechem.

- Musimy jeszcze podskoczyć po Livi, Daniele i Darcy – oznajmił Zayn.

- Darcy to moja towarzyszka na dzisiejszy wieczór – dodał szybko Harry.

Cała szóstka zapakowała się do białej KJI Liama i ruszyli w drogę. Łakotka była cały czas skrepowana, ponieważ siedziała z tyłu miedzy Harrym a Louisem. Na początku miała nadzieję, że usiądzie obok niej Marcela, jednak ona wolała siedzieć z blondynem na przodzie. Co jakiś czas czuła na sobie wzrok chłopaków, lecz nie podsiniła głowy znad ekranu komórki.

- Sweety, bawisz się w Zayna? – zagadnął Lou.

- Co? Nie – odburknęła szybko.

Po jakichś piętnastu minutach drogi, zaparkowali samochód przed domem Daniele. Trzy dziewczyny już na nich czekały. Cała ekipa wysiadła na zewnątrz. Nowo poznane anielice, ubiorem przypominały Marcele.

- Hej! – przywitała się Livi, która miała na sobie krótką, obcisłą, sukienkę koloru bordowego. Niektóre miejsca były pokryte tylko cienką siateczką. Ośmio centymetrowe szpilki tego samego koloru co kiecka, zakrywały dość duże nogi. Jasne włosy miała zebrane w idealnego kucyka. Daniele, która była ubrana w krótką, opinającą ciało czerwoną sukienkę na jednym ramiączku i czarne szpilki, włosy miała uczesane w perfekcyjnego koka. Darcy była wysoką, szczupłą brunetką o brązowych oczach, które zostały podkreślone przez krótką, czarną, obcisłą spódnicę i dżinsową koszulę z dużym dekoltem. Również była na szpilkach.

- Cześć wam – odpowiedział Liam – wyglądacie przepięknie – podszedł do Daniele i złożył na jej ustach pocałunek.

- Darcy poznaj Marcele – powiedział Harry przytulając brązowooką – i Łakotkę - wskazał na anielicę.

- Miło poznać – rzekła grzecznie Stark.

- Mi również – odpowiedziała tamta po czym przeniosła wzrok na Collins – bardzo ładne imię.

Niebieskooka nie grzeszyła wzrostem, wręcz przeciwnie. Dlatego chcąc spojrzeć w oczy Darcy, musiała zadrzeć wysoko głowę. Teraz żałowała, że i ona nie założyła szpilek. Przy tych dziewczynach czuła się jak jakiś krasnoludek.

- Pięknie wyglądacie – powiedziała Livi.

- Dziękujemy – odparła z uśmiechem na twarzy Marcela – wy także.

- No to co, jedziemy? – zapytał Niall.

- Jasne – odpowiedzieli radośnie wszyscy, oprócz Łakotki.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 15

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Kajamoko 10.06.2016
    Super. Na tym tele nie mogę oceniać i zrobię to pózniej. A teraz lecę do szkoły. Papatki ;*
  • Szalokapel 21.06.2016
    Jak zawsze - jest dobrze. jednakże mój mózg przestał ogarniać tyle imion :D 5
  • lea07 21.06.2016
    Też się czasami mylę ale jest ok, dzięki bardzo
  • ObcaPlaneta 08.07.2016
    Super :) Idę czytać kolejne. Duże mam zaległości. Daję pięć. :)
  • lea07 08.07.2016
    Napewno po mału nadrobisz :) :D
  • Tina12 13.07.2016
    Natłok imion, ale jakoś to ogarne.
    5
  • lea07 13.07.2016
    Tak w póżneiszych opowiadaniach szybko załapiesz :) Dzięki bardzo :)
  • Zagubiona 03.08.2016
    " Co ja je takiego zrobiłam? " - * jej ;
    " Na korytarzu zaczęły pojawiać się tłumy aniołów przepychających się do wyjścia. " - powtórzenie "się" ;

    Hah, to prawda imion jest strasznie dużo. Szkoda mi Łakotki, musiała się dziwnie czuć przy tych wszystkich dziewczynach. :-/ Jestem ciekawa co wyprawi Paula, mam też nadzieję, że w końcu wszystko wyjdzie najaw. 5
  • lea07 04.08.2016
    Bardzo dziękuję za wszystko :). Imiona są do ogarnięcia w dalszych rozdziałach hahaha. Jeszce raz dzięki :)
  • Upadły(D.F) 11.10.2016
    Impreza na którą nie chce się iść to żadna impreza :) Łakotka ma strach w oczach i może być mała jatka na imprezce :) Mam nadzieję że dając piątkę coś zmienię :) Daję ci pięc i zwiększam do pisania twą chęć :)
  • lea07 11.10.2016
    Dziękuję Ci serdecznie :)
  • katharina182 26.10.2016
    Jak na razie dotarłam tutaj. Jutro zajrzę na następne rozdziały. Historia wciąga. Bohaterowie są moim zdaniem świetnie opisani i każdy z nich ma swój niepowtarzalny charakter. oczywiście daje 5:)
  • lea07 26.10.2016
    Jej, dziękuję Ci ślicznie :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania