Pieros.
Skończyły się nawet zerknięcia,
unikamy ich tak, jak tylko można
zamieść coś pod dywan, zakopać w ogródku,
przystroić w kwiecień i czekać na odwilż.
Nie rozmawiamy już o uczuciach,
te poszły na wagary, gdzieś nad wodę.
Kąpią się w trawie i znikają za rogiem,
wystawiając ciekawskie spojrzenia.
Więc też zerkam, w ślad za nimi.
Siedzisz na skraju, na kolanach masz kartkę
i ogryzek ołówka, coś tam bazgrzesz.
Podchodzę jak do ognia, choć przecież nie parzysz,
przestałem już bać się, że jesteś mirażem.
Podajesz mi papier, nie mówiąc nic,
o uczuciach, zerknięciach. Uciekasz gdzieś wzrokiem.
Podchodzę tak blisko, że bliżej nie mogę.
Wyciągam dłoń po list, a otrzymuję zgodę.
Komentarze (13)
Zawsze warto z kimś tak inteligentnym zamienić dwa słowa
Nie mam pojęcia o kiego ta rozmowa i ta sprzeczka.
Dziękuję pięknie, za jakże cudowny komentarz.
Że jak ty. Jakby z ciebie. Dziękuję przepięknie.
I nie ma w tym sarkazmu, którego pewnie będziesz się doszukiwać. Naprawdę dziękuję.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania