Pierścień
Obudziło ją magiczne wezwanie, słyszalne tylko dla niej
- Isena do infirmerii! - skrzypiały stopnie schodów i deski podłogi.
Pobiegła. Mistrz pochylał się na pacjentem. Gandalf spadł ze schodów. Znaleziono go z raną na skroni.
Zdziwiło ją to. Widziała, że nie pił wina. A ta drobna ranka nie mogła go aż tak oszołomić.
- Pospiesz się! - syknął mistrz. Jasne, że był zdenerwowany. Taki wypadek, w jego domu, w dzień zjazdu!
Otworzyła szafkę. Natychmiast dostrzegła, że ktoś poprzestawiał jej słoiki. Działo się tu coś dziwnego. Upuściła ten z maścią i zanurkowała za nim pod stół.
Szybko wiązała opatrunek. Czuła skoncentrowaną i ukrytą moc Gandalfa.
Saruman wydał kilka poleceń służbie i już wesoło zwrócił się do Iseny.
- Gdzie byłaś w nocy? Czekałem na ciebie!
- Akurat! Nie byłeś sam! - odrzekła tak samo żartobliwie. Przechodząc słyszała o czym szeptały dziewczęta w sypialni.
Saruman uśmiechnął się. Więc jego zwodniczy sen który zesłał na kilka z nich okazał się skuteczny.
Isena przebiegła przez kuchnię sprawdzając stan przygotowań, wbiegła do sypialni by narzucić ozdobna szatę i dotarła do Wielkiej Sali by zająć miejsce w Kręgu. Zaczęło się ślubowanie i promocja adeptek jej rocznika.
- Pierścienie które otrzymacie są symbolami waszej mocy. Nie dodadzą wam jej, posługują się tą, która macie- pamiętała to, wiedza o pierścieniach była jej niedawnym pytaniem na egzaminie. Nawet posługując się cudzym pierscieniem nie można zawładnąć mocą innego czarodzieja. Jednak posługiwanie się mocą bez pierścienia wymaga o wiele więcej wysiłku.
W roztargnieniu sięgnęła do misy i syknęła z bólu - klejnot zdawał się ją parzyć.
- Tak, wszystkie są prosto z pieca w Czarnej Górze! - roześmiał się jeden z pomocników mistrza.
Zaraz po tym wymknęła się do kuchni i jadalni , i tak biegała przez cały dzień. Debata czarodziejów trwała krótko i trzeba było przyspieszyć obiad z nieuniknionym zamieszaniem. Kilka razy myslala by zajrzeć do infirmerii i coś odwracało jej uwagę.
Nareszcie weszła tam po obiedzie. Gandalfa przeniesiono już gdzieś indziej a poza infirmerią nie podlegał jej opiece.
To ciekawe, że nikt jakoś nie zwrócił uwagi na jego wypadek mi nieobecność na nominacji i debacie .
Zdawała sobie sprawę z licznych intryg w tym domu. Na szczęście pochodziła z ubogiej wioski i mogła żyć poza nimi.
Otworzyła szafkę. Feralny słoik zsunął się z półki i rozbił o podłogę. Zupełnie jakby ktoś rzucił nan takie zaklęcie.
Wróciła do sypialni i nareszcie spokojnie spojrzała na swój pierścień. Po czy zerwała się z biciem serca. To był pierścień Gandalfa! Doskonale zapamiętała ten czarny kamień z iskrą w środku! Bardziej teraz matowy, widać przepalono go w Czarnej Górze , ale po co było niszczyć klejnot takiej klasy dla adeptki?
Czy Gandalf miał rano pierścień, nie pamiętała. Ale przecież ten był jej, otrzymała go legalnie, w czasie nominacji!
Wiedziała że myśli można posłuchać w tym domu taka samo jak słowa, musiała więc przestać teraz o tym myśleć.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania