Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Pierwsza

Budząc się kolejny raz z płytkiego snu czułem jej uda i pośladki, ocierające się o mojego penisa, o moje biodra i uda, i kolejny raz miałem wzwód, każdy kolejny coraz potężniejszy, aż nad ranem owe wzwody były nieco bolesne, ale nadal przyjemne, bo jej ciało było blisko, a jej ciepło było moim ciepłem i leżała przyklejona do mnie, dosłownie przyklejona, niby klejem, gdy nasze ciała leżały tak blisko i były lekko spocone, przykryte grubą kołdrą i wtulone w drugie, tak że ciała znajdowały się w zewnętrznych powłokach i były przedłużeniem ciała drugiego i leżeliśmy w tej pozycji, rzadziej spaliśmy, gdyż leżeliśmy tak blisko, że sen stawał się czymś niepotrzebnym, mimo usilnej chęci zaśnięcia i zmęczenia, i czułem jej ciało tak blisko, że sen był równie niewygodny, co ów ból w penisie nad ranem, ale nadal próbowałem zasnąć, a penis rósł, gdy tylko przesuwała się pośladkami po nim i czułem gorąc jej pośladków, tak bliskich jej waginy, a rano, gdy palcami przesunąłem pod nosem, czułem zapach jej cipy, lekko łechtający nozdrza, zapach potu, wymieszanego z czymś cierpkim i lekko kwaskawym, ale przyjemnym i jeszcze milszym zapachem jej skóry, jakby skóra wokół cipy i jej wargi sromowe, były oprószone mgiełką łagodnych perfum, albo lubrykantu, a jej wargi cały czas były mokre, jakby rzeczywiście wciąż były smarowane cieniutkimi warstwami lubrykantu, lecz ona wciąż była mokra, przez bliskość mojego ciała i penisa, zapewne czując jego wzwody, lekkie podniesienia i opadania, gdy zbliżała się i oddalała swoim ciałem, i czuła ciepło moich ud i bioder, przyklejonych do jej bioder. Cała noc była jedynie zapachem i czuciem, sen był czymś słabym i odległym, najbliższym była fizyczność obu ciał, sklejonych w jedno, zmieniających wciąż pozycje, ocierających się o siebie, spoconych i zmęczonych wcześniejszymi igraszkami. Poranek obudził nas tą samą bliskością, która kołysała całą noc, a nasze ciała nadal były blisko, mokre od podniecenia, szukały ciała drugiego, biodra nadal ocierały o drugie, usta muskały drugie usta, szyje i policzki, oczy zdawały się jako jedyne wyrastać poza ten ciągły ruch ciała, potrafiły zatrzymać się całkowicie, zapatrzyć w jeden punkt, w inne źrenice, które również potrafiły zastygnąć, ale częściej wodziły po ciele, albo zamykały się, by kolejne muśnięcia i dotyk móc poczuć jeszcze wyraźniej, więc nasze ciała nadal ze sobą igrały, a usta żłobiły malutkie ślady w miękkiej skórze i szukały dołeczków, zapadnięć i ruchów języka i ust, i dotykały się, wypełniając nasze ciała rozkoszą i pobudzając krew, tak że niedługo później, mimo zmęczenia nieprzespaną nocą, byliśmy w stanie wybudzić się ze słodkiego snu i zaczęliśmy się dotykać, pieściłem jej piersi, prowadziłem mokrymi palcami po jej sutkach, krągłymi ruchami wodziłem po nich, lekko chwytałem, by zaraz puścić i wrócić do mocniejszych ruchów już po całych piersiach, dotykałem jej jędrnej skóry, palce szły coraz niżej, muskały jej miękki brzuch samymi opuszkami, zmieniały kierunek, udając się w stronę bioder i jeszcze niżej, tak że znów byłem tuż nad jej łechtaczką, dotykałem drobnych, czarnych włosków, zgolonych pewnie jeszcze dzień wcześniej, słyszałem jak szepcze mi do ucha, że nadal jest mokra, więc palce skierowały się jeszcze niżej, opuszki wolno przesunęły po wargach sromowych i poczułem jak bardzo jest mokra, i nieco niżej jeszcze bardziej, i ten zapach, który jeszcze chwilę wcześniej czułem na palcach, teraz był jeszcze mocniejszy, pot jeszcze słodszy, a woń naszych ciał mogła w tamtym momencie unosić się nad nami, niczym aureole. Jej drobne palce dotknęły mojego członka, delikatnie musnęły główkę, przesunęły wolno po napletku i wcześniej nieco wiotki penis wyrósł niczym twardy pień, krew podburzyła go, wyrzuciła w górę, jakby był kamyczkiem usadowionym na elastycznej gumce procy, ta sama gorąca krew uderzyła również do głowy, tak że moje palce wwierciły się w jej wargi mocniej, zebrały nieco śluzu i parę razy przesunęły między łechtaczką, a pochwą, a ona była jeszcze bardziej mokra i czułem jak moje palce wtapiają się w nią, i chciałem się zniżyć, tak by usta poczuły jej smak, lecz nadal byłem zmęczony i palce jeszcze jakiś czas poruszały się w górę i w dół, i słyszałem jej ciche pojękiwania, tak że mój penis stracił na znaczeniu i liczyło się jedynie ofiarowanie jej przyjemności, mojej najdroższej bogini, która w tych krótkich chwilach urastała w moich oczach do boskości, mogłem przed nią klęczeć, chwytać wtedy za jej jędrne uda i prosić o jak najwięcej przyjemności spływającej po jej mlecznej skórze zanim nie wrócę na ziemię; i liczyły się jeszcze tylko westchnienia, które miały utrzymywać się jak najdłużej, aż w końcu stały się one głośne i spazmatyczne, z jej ust i ciała wydostawały się głuche drgania, a ona doszła, zatracając się w wibracjach ciała, jęki ustały z ostatnim, najdłuższym ruchem ciała, teraz rozgrzanego i trzęsącego się z rozkoszy, i widziałem w jej oczach jak jej dobrze, a jej usta znów szeptały i zastanawiała się nad tym, czy powinienem spróbować w nią wejść, lecz oboje byliśmy zmęczeni, i nasze ciała były zmęczone tymi wszystkimi ruchami, całą nocą przyjemności, przeplataną snem, więc w końcu zeszliśmy z siebie, odczepiliśmy się, ale nadal czując na swoich ciałach zapach drugiego ciała i żłobienia wyryte palcami, i językami drugiego, i zmęczeni, ale szczęśliwi i nasyceni sobą. Wstaliśmy z wąskiego łóżka i ubraliśmy się, szukając koszulek i części bielizny w różnych miejscach pokoju, porozrzucanych w dzikim pędzie i na jakiś czas taniec ciał ustał, by zebrać siły, zebrać się w sobie, by później odnaleźć jeszcze więcej rozkoszy i miłości – miłości – to właśnie o nią chodzi. Miłość była w jej zapachu i w jej dotyku, w jej wzroku, szepcie, jękach, westchnieniach i pocieraniach, w snach, które dotyczyły tylko jej, i wspólnej owsiance i krewetkach, i w krótkiej przerwie między kolejnymi spotkaniami i dłuższej między kolejnymi aktami miłości, którą wypełnialiśmy raz po raz pokój i dawaliśmy się jej owładnąć, aż nie opadaliśmy zmęczeni na zmiętą pościel, wiedząc, że gdy mówiliśmy o seksie, mówiliśmy o miłości, i gdy mówiliśmy o wszystkim innym, mogliśmy mówić z miłością, i wypełniać nią przestrzeń między nami i każdą wątpliwość, a każde słowo przesiąknięte było jej zapachem i ciepłem, i nadal jest, mimo upływu czasu, mimo niepamięci, wciąż zniekształcanych wspomnień, ale każdy powrót, każdy kolejny akt, kolejna scena jest pełna wspomnień i pełna miłości, której nie zapomnę, dopóki jeszcze czuję i dopóki wylewam własne słowa na papier, gdziekolwiek jestem, gdyż nawet one są pełne niej, a zbliżając nos czuję ten sam zapach i widzę wszystko jakby było jeszcze wczoraj.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Akwadar 13.03.2021
    Pierwsze zdanie wymiata... niesamowite....

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania