Pierwsza rana

Zostałeś we mnie jak kolce w języku,

każde słowo krwawi tobą.

Byłeś niewinny jak biały śnieg,

a ja – dziecko, które nie znało noża.

Teraz śnieg zgnił.

Twoje spojrzenie – martwy owad

przyklejony do szyby.

Kiedy zamykam oczy, widzę cię

rozszarpanego przez czas,

a jednak żywego, jak echo, które nie chce umrzeć.

Kochałam cię jak pierwszy oddech –

z rozpaczą niemowlęcia.

I świat wtedy nie miał zębów,

nie gryzł, nie kpił.

Byłeś miękki jak cisza.

Dziś cisza dławi,

a miłość jest cuchnącym gnijącym owocem.

Ale wciąż, pod skórą,

węszy za tobą moje serce –

niewolne, rozszarpane,

krzyczące w pustym pokoju,

gdzie nikt nie odpowiada.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Sokrates 2 miesiące temu
    Mocny dobry tekst, ciekawe porównania.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania