Pierwszy listopad

1 listopad mroźny, pochmurny dzień, kiedy to Ela zakupiła znicze na Wszystkich Świętych i kierowała się na cmentarz . Na dworze było strasznie ciemno , lampy na ulicy z jakiegoś powodu nie dawały światła. Ela musiała iść po omacku po stromym krawężniku. Bała się,że za chwilę złamie sobie kark. Prawie nic nie widziała, tylko słabe kontury rzeczy widniejących w promieniu niecałych dwóch metrów. W dodatku zaczął wiać lodowaty, silny wiatr , którego szaleńczy podmuch sprawiał, że poruszały się drzewa.

Chwilę potem usłyszała pisk opon i poczuła przeszywający ból w placach...

Obudziła się w szpitalu, poznała to miejsce po ohydnych białych ścianach i skrzypiącym przy każdym poruszeniu łóżku. Personel uwijał się jak w ukropie, wcale nie zwracając uwagi na ledwie żywą ofiarę wypadku drogowego. Ela niepewnie się podniosła, obserwując swoje ciało, a przede wszystkim swe kończyny, doszła do wniosku, że nie ma zbytnio poważnych obrażeń.Odetchnęła z ulgą . Po chwili zwróciła uwagę, że jakaś kobieta również znajduje się w tym pokoju. Leżała swobodnie na łóżku, szyjąc na szydełku serwetki o ciekawych wzorach. Zachowywała się tak, jakby nie była w szpitalu, tylko w swoim domu przy ciepłym kominku, mając wszystkie problemy gdzieś :

- Dzień dobry - rzekła niepewnie Ela, chciała jakoś nawiązać znajomość, bo siedzenie samej i samotnej nie był jej na rękę.

Starsza pani podniosła wzrok :

- A dzień dobry, dzień dobry - świergotała- Czuję się taka wypoczęta jak nigdy wcześniej, a pani?

Dziwna ta staruszka. Przecież takie jak one, znajdujące się w szpitalu zazwyczaj narzekają na swój stan zdrowia. Ta pani jest jakimś wyjątkiem.Ela zeszła z łóżka, nie była podłączona do kroplówek ani żadnego sprzętu medycznego, co bardzo ją zdziwiło. Na szpitalnym korytarzu nie było żadnego lekarza.Natomiast co chwila przechodzili obok niej pacjenci ubrani w długie, pasiaste koszule. Każdy z nich miał przeraźliwie bladą twarz i ogromne wory pod oczami, jakby nie zaznali snu od wielu miesięcy. Gdzie są lekarze? Czy jest tutaj jakakolwiek pielęgniarka ? Rozgoryczona oraz totalnie zirytowana postanowiła się stąd wypisać i udać się prosto do domu, jednakże nie znalazła żadnej uprawnionej osoby. Opuściła te dziwne miejsce bez personelu medycznego. Kiedy szła wolno ulicą widziała małe może czteroletnie dzieci bawiące się bączkiem, ubrane były jakoś tak staroświecko, przechodził koło niej stary facet elegancko ubrany z cylindrem na głowie. Dziewczynie wydawało się jakby wszystkie osoby z epoki znalazły się w jednym miejscu. Żołnierz z oderwaną nogą, coś krzyczał, trzymał w ręce karabin i strzelał jak opętany, celował nawet w staroświeckich przechodniów, ale żaden pocisk ich nie trafił, po prostu przenikał przez ich ciała. Wreszcie wzrokiem znalazła w miarę współcześnie wyglądającego mężczyznę, ubranego w niebieską koszulę i dżinsy:

- Proszę pana,czy pan widzi to co ja? Czy ja oszalałam?

- Zapewniam panią, że jest pani całkowicie zdrowa, o ile pani umarła naturalną śmiercią, a nie przez na przykład...

Słowa tego faceta, wywróciły Elę z równowagi:

- Za to ty, jesteś w stu procentach szurnięty,ja wcale nie umarłam!- oburzona z trudem łapała oddech

- Umarłaś, tak jak wszyscy, których widzisz...umarli w różnych wiekach,dzieci,dorośli,starcy...

- Nonsens, ja żyję,czuję się znakomicie, prawda o mało nie zginęłam w wypadku, ale...- Dlaczego ta beznadziejna rozmowa jeszcze trwa? Ela miała ochotę uciec stąd, znaleźć się w swoim domu i zamknąć drzwi na cztery spusty, położyć się, a rano zdać sobie sprawę z tego, że to co dzisiaj się dzieje to tylko powód szoku po wypadku.

- Chodź,coś ci pokaże- wziął ją za rękę i w jakimś niewyjaśniony sposób znaleźli się w szpitalu, w którym wcześniej znajdowała

się Ela. Weszli do jednego z pokoi. Leżała tam młoda dziewczyna, identyczna do Eli. Była blada jak szpitalne prześcieradło. Nie żyła:

- To ty, a raczej twoje ciało - odparł,przybliżając się do martwej dziewczyny, położył rękę na jej włosach

- To skoro ,, ja'' jestem tam, to w takim razie co to za osoba, która stoi obok ciebie?

-Jesteś tylko duszą, a raczej aż. Nie odczuwasz bólu,nigdy nie będziesz chora, jesteś nieśmiertelna i za jakiś czas opuścisz ten świat.

- Jesteś aniołem?- zapytała, patrząc tajemniczemu mężczyźnie prosto w oczy

Kiwnął głową, po czym zaczął kierować się w stronę dużych drzwi:

- Przyjdę po ciebie, gdy nadejdzie czas.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania