Pies jednak zdycha, a nie umiera
To dla lewaków wieść jest nowa,
wnerwia tych chamów, jak cholera,
lecz nie ma o czym dyskutować,
pies jednak zdycha, nie umiera.
Prof. Bralczyk nie pozostawia złudzeń:)
https://dorzeczy.pl/kraj/612951/pies-zdycha-a-nie-umiera-prof-bralczyk-nie-ma-watpliwosci.html
Komentarze (69)
NO!
Nigdy nie wiadomo kto pierwszy.
tobie żyłka z nienawiści może prędzej pęknąć.
NO!
Co do Franciszka, skoro zwierzęta są naszymi "braćmi", to należy im się szacunek, a jeśli ktoś uważa za stosowne wyrazić szacunek przez określenie "pies umarł", to co komu do tego. Mimo to narzucanie innym ludziom słowa "umarł" jest idiotyczne. Tak samo w przypadku "zdechł".
Swoją drogą, pewnie nigdy nie miałeś psa. Ja też nie.
Pozdrawiam :)
Dodam tylko, że jak ktoś sili się na śmiesze femininatywy, a najczęściej robią to niestety durne kobiety, to od razu staje mi przed oczami Wanda Wasilewska, bolszewicka qrewka po jakimś przyśpieszonym kursie marksizmu leninizmu. Takie mam skojarzenia i nic na to nie poradzę.
Zastanawiam się w jakim kontekście mówisz "lewactwo". Wszak to pojęcie o szerokim spektrum ideologicznym. Np. wg Marksa religia to tylko opium dla mas. Więc skoro uznawał religie za bujdy to można przyjąć, że nie wierzył też, że zwierzęta mają duszę, ani ludzie.
Weźmy sobie teraz pod uwagę różne religie. W zasadzie tylko Katolicy na sztywno określają, że dusza zwierzęca nie jest nieśmiertelna. Drugi co do ilości wyznawców Islam, nie ma jasno określonego stanowiska w tej kwestii. Trzeci co do ilości wiernych hinduizm, ma 1.3 miliarda wyznawców. Wierzą w reinkarnację, czylio że ciała tak ludzi jak i zwierząt są tylko nośnikami dla dusz. Pozostałe religie raczej skłaniają się co do równej duchowości zwierząt i ludzi oraz równej nieśmiertelności dusz wszystkich stworzeń.
Mało tego nasze piękne korzenie, słowiańskie wierzenia, które na nowo zaczynają kultywować różne grupy społeczne, zakładają, że nasi pradziadowie wierzyli w nieśmiertelność dusz zarówno ludzkich jak i zwierzęcych.
Podsumowując, zaproponowaną przez Ciebie logika, sugeruje, że każdy kto mówi o nieśmiertelności duszy zwierząt, jest "lewakami". Uważam to, za lekkomyślne i ignoranckie, lub celowo przemyślaną socjotechnikę, mające za zadanie zdeprymowanie odmiennego zdania na jakiś temat. Takie zjawisko jest często stosowana w debacie publicznej. Kiedy kończą się argumenty, to żeby nie "przegrać" racji, zakleja się rozmówcę etykietą, zawierającą słowo klucz: "faszysta", "rasista", "mizoginista", "lewak", itd.. Widząc etykietę, mniej rozgarnięta część opinii publicznej, lub tacy, którzy wolą poświęcić swoje zdanie, żeby do nich też nie przyklejono etykiety, odwróci się od w ten sposób zdeprymowanego interlokutora.
Na koniec. Uważam się za liberała, lecz nie anarchistę. Tak samo daleko mi do lewicy jak i prawicy i uważam, że zgodnie z tym w co wierzyli moi przodkowie - prasłowianie, dusze zwierząt są równie nieśmiertelne co ludzkie. A Pan profesor może jak najbardziej mieć odmienne zdanie.
Pozdrawiam.
To jest socjiotechnika, Panie kolego.
W Polsce nie ma partii liberalnej per se. Jest paru populistów flagujących się wartościami liberalnymi.
Liberalizm sam w sobie to najpiękniejsza z idei, ale żadnemu z rządzących nie jest na rękę bo daje obywatelowi za dużo swobody.
A znasz dokument "Akt Konfederacji Gietrzwałdzkiej"? Do czego zobowiązuje sygnatariuszy? Kto z konfederacji się pod tym podpisał? Itd. Itp.?
W dużym skrócie chłopaczki z konfy zobowiązują się do poddania swojego życia prywatnego i publicznego panowaniu Chrystusa Króla Polski oraz opiece Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej. Władzę świętych uznają jako rzeczywista i całkowicie realna, a nie jedynie symboliczna.
Osobiście uważam, że to jakaś paranoja zbiorowa, ale patrząc na całkiem realne skutki tego dokumentu, to w związku z tym, że ani Jezus, ani Maryja fizycznie nie istnieją, władzę rzeczoną reprezentuje kościuł katolicki.
Ja to rozumiem tak, że w przypadku gdyby konfederacja jednak jakimś cudem przejęła władzę to w możliwie największym stopniu przekazałaby zwierzchnictwo kościołowi.
Nie wiem tylko jak bo zgodnie z konstytucją jesteśmy państwem świeckim, niezależnym od żadnej z religii, gwarantującym każdej religii równe prawa.
Konrad Góra poczytać.
Rozumiem walkę o poprawność językową sztucznego tworu powstałego pierdylion pokoleń wstecz, ale może to już czas, kiedy złożoność i ewolucja języka zostawiły w tyle zdolność interpretacji polonistów?
No bo kiedyś pisało się zupełnie inaczej. Znaczne części nowomowy dzisiejszych nastolatków wychowanych w internecie też weszła do codziennego użytku. Nie widzę szczególnego powodu, poza historycznym precedensem, żeby uniemożliwiać psom umieranie.
"Umieranie" jest utratą życia, a pies żyje. Wielu osobom zwierzaki "zmarły". Tego rodzaju ewolucja języka, jakkolwiek niepoprawna okiem osiemdziesięcioletniego polonisty, jest chyba dobrą podstawą do zmiany pewnych definicji. Ale to tylko moje trzy grosze.
Jest taki idiotyzm totalny na zachodzie, gdzie w języku angielskim (chyba American English) doszło do takiego przesunięcia językowego, że słowo "literally" (ang. "dosłownie") zaczęło być synonimem "figuratively" (ang. "w przenośni") i sprawa ta oburzała zarówno anglistów, jak i użytkowników języka. No bo przecież to sensu nie ma, prawda? "Dosłownie" nie może oznaczać "niedosłownie"! A jednak ludzie tak właśnie tego słowa używali, co zmusiło językoznawców do zaakceptowania, że język to ewoluujący potwór, a nie zbiór statycznych reguł. Może ze zdychającymi psami jest podobnie? Tylko naród (a szczególnie stare pokolenie u sterów) jest zbyt konserwatywny, by nie tyle nawet przekraczać linię, ile nie dopuszczać nawet delikatnego jej pogrubienia?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania