Przeczytałem jedną piątą może i chwilowo nie udźwignę. Za duża symbioza, za dużo bólu. Ni chuja teraz. No może lekko spod ślipia, ale na pewno na raty.
Inaczej mnie strąci z planszy w cztery pizdy, a na to zbyt wcześnie.
no, też myślę, że powinno Ci podejść. O ile "podejść" to w tym przypadku trafne słowo.
I spoko, i tak raczej dopiero w weekend poodpisuję na ewentualne komentarze.
Nie wiem, czy to jest poprawne /dobre/złe i tak dalej. I nie wiem co Ci napisać, czy coś w ogóle. Bo i tak nie napiszę Co. Jak. Nie da się. Nie wiem jak, szczególnie kiedy tekst robi ze mną, to co robi.
"a sucha łza spływa po łańcuchu jak gdyby smoła co nie może zakrzepnąć"- raz
"jakieś roztargane imię jakieś zwierzę w szczątkach rozrzucone pod sfatygowanym kirem"- dwa
" krok
i kiedy kiedy przejdą w galop
i co zostanie niech nie serce"-! trzy
"powiedz mi kurwa co robić ma ten kto oddał życie a nie potrafi umierać
powiedz mi co istnieje gdy moc straciły cyrografy kreślone dłonią każdego stopnia rozwoju"- cztery
"nie mów
chcę się okłamywać tylko własnymi słowami"-!!! pięć
"a może też w tym kontenerze utopiono jakieś niechciane dziecko
ciekawe jakie może to właśnie byłem ja"-!!! sześć
"jak im jest ze świadomością że twoje kroki nie mają znaczenia"- siedem
"powiedz czemu we własnych piekłach spaliliśmy skrzydła"- osiem
"ty
nie znamy się ale bez obaw przecież nie ma poznania a tylko wiara we własne fantazje
i pytanie nie jak kogoś do siebie przekonać ale kogo przedstawić komuś jako siebie"- dziewięć
"poskładaj mnie sobie jak chcesz
bierz wszystko proszę dziś jestem darmowy doszczętnie"- !dziesięć
"weź przepraszam że moje wszystko to tak żałośnie niewiele"- jedenaście
"nie widzisz mojej ohydy zlepionej ze skandowania wszystkich zapoznanych diabłów
nie widzisz"- !!! dwanaście
"nie chcę chcieć
wracam
i niech mnie zaszlachtuje ostateczna dekonstrukcja"- trzynaście
"trudny jest wybór gdy czas spiął się w moment i trzeba naraz rozedrzeć wszystkie szaty"- !!! czternaście
"wygryź ze mnie wygryź zabliźnioną skórę"-!!! piętnaście
policzków. I daj Boże, żeby wszystko tak bolało.
Nie idź, Rubio. Nie usuwaj.
Pzdr.
Pewnie jakiś czas nie usunę, może i dwa ostatnie powrócą; chcę z tego zrobić dłuższą jedną całość, i gdy będzie wisieć, to mogę wrócić przypomnieć sobie rezonans, co w ostatecznej wersji zmienić, wyrzucić, co zostawić, bo uderza. Ale nie wiem.
No nic, miało boleć, miało być w tym odnajdywanie siebie przez czytającego, swojego jakiegoś bólu. Czyli wynika z tego, że zadziałało. Dziękuje. Chociaż nie wiem, czy to dobrze.
rubio , "Pewnie jakiś czas nie usunę, może i dwa ostatnie powrócą; chcę z tego zrobić dłuższą jedną całość, i gdy będzie wisieć, to mogę wrócić przypomnieć sobie rezonans, co w ostatecznej wersji zmienić, wyrzucić, co zostawić, bo uderza"- oszukista jesteś, Rubio. :p Oddaj.
Zrobię spam na raty, bo ledwo patrzę na ślepia i obym coś sobie nie skasowała, plus zaznaczam moje wykończenie i podatność na dziwne obrazy skojarzenia.
Początek - startujesz pędem niczym jeździec z Apokalipsy. Do tego zrobiłeś się na czarno.
Uderzająca śmiertelna z bólu metaforyka.
Cztery cztery.... jeźdźców apokalipsy też było 4;) ale u ciebie to cztery kierunki nieprzenikalne kraje... Rozdarcie...obraz czterech koni, czterech sprzecznych uczuć emocji pędzących w odmiennych kierunkach które roztargują ciało, dwie nogi/ręce... Kiedyś?w średniowieczu były chyba takie tortury?
pytanie nie jak kogoś do siebie przekonać ale kogo przedstawić komuś jako siebie - o tak.
...porozrzucane betonem serca...tu kończę nabiore sił i wrócę Rubio.
Ok
Oczywiście przeczytałem wczoraj, bo jednak odlepić się ciężko. Piszesz, że w weekend odpiszesz... na komentarze. No cóż, na mój nie będzie trzeba, bo ja nie mam nic mądrego do powiedzenia (chciałoby się rzec: jak zwykle)
Rzeka. Przepastna rzeka. Można usiąść i łowić, łowić, łowić.
I albo lubisz siedzieć i łowić albo nie.
Ja (w życiu) nie lubię, ale tutaj bardzo.
Nie będę dzielił zachwytu na mniejsze partie, opisując moc sprawczo-odczuwalną poszczególnych myśli.
Jest grubo i jest przemocno, choć, gwoli uczciwości, przestoje też się zdarzają.
ALe to wszystko nie ma i tak znaczenia, bo to taki skos z dachu, ale z telemariem.
Rozjebać się o beton, ale z klasą.
Sija,
Też już pomału tym wszystkim rzygam.
Pisałem, że odpiszę, dziś na powrót nie bardzo w stanie. Ale ze nie wiem kiedy w stanie, to coś wystukam.
przestoje miały być. Ale wyszły tak sobie, miałem ten tekst jeszcze poprawiać, ale nie chciałem już w nim siedzieć, wczuwać się, no i wyszło jak wyszło.
"bo ja nie mam nic mądrego do powiedzenia (chciałoby się rzec: jak zwykle)" - jak zwykle przy tej autoopinii chciałoby się rzec: pierdolisz.
w zamyśle to nie wiersz, a proza bez łączników, opisów.
Nie wiem, co jeszcze odpisać ponad "dziękuję".
Też lubię ten fragment, który cytujesz; aż mnie zdziwiło, że mi się wymyślił tak dobry.
Och Rubio Rubio, jak Ty ubierasz metafory, nie cytuję, bo tego mnóstwo jest, ich obraz powala, słowa miecze wymierzone w bolące serce. Taki jakby manifest braku sensu ludzkiego istnienia, braku prawdy nadzieji, którą ostatecznie jest tylko wojna, śmierć. Przecudne...
Ktoś nazwał Cię kiedyś elektrycznym i tu, w tym miejscu muszę się zgodzić. Tekst jest o tak mocnym natężeniu emocjonalnym, że nie dziwię się osobom, które dzielą go na części, łamią na kawałki. Przeczytałam wczoraj, w całości.
Gdzieś mi się to łączy z poprzednim uwtorem wierszowanym, a przynajmniej początek. Jesteś jak studnia bez dna, pełna rozmaitych metafor, porównań, a im głębiej tym piękniejsze słowa można wyłowić.
Cała ohyda świata, całe zło, obojętność, wyimaginowane potwory, jakieś obrzydzenie i do życia, i do siebie samego, ból, wołanie o jakąkolwiek nadzieję, pragnienie poskładania rozsypanych elementów, pustka – to wszystko aż kipi, wylewa się z wersów.
Nie będę wyszczególniać i cytować po kolei, ale to moje ulubione:
"tu prawdziwa miłość drży na podłodze zespoleniem ostrych skrajów z rozżarzonym mięsem
wygryź ze mnie wygryź zabliźnioną skórę".
No, dobrze, że się łączy, fajnie, że wychwyciłaś. Taka jest koncepcja od "Kakofonii", podobne rzeczy; teraz podobne do poprzedniej.
Za resztę - dziękuję, po prostu.
kurka Rubio, trudno to ogarnąć w całości tak samo jak trudno ogarnąć emocje kiedy w nas kipą. Jest tu duużo i każdy znajdzie coś dla siebie. Kopalnie złotych myśli i cudnych metafor. Czytając po swojemu i rozumując tylko sercem, musiałam zapanować nad szklącymi się oczami... Tekst robi ogromne, ogromne wrażenie.
Szczególnie zatrzymał mnie fragment wskazany prze jolkę i:
"powiedz mi kurwa co robić ma ten kto oddał życie a nie potrafi umierać"
Pozdrawiam i dziękuję .
Tak, zasadniczo chodziło w tym o takie siebie rozpięcie, żeby i każdy o dostatecznie wyrobionej wrażliwości mógł się tu, choćby fragmentarycznie, odnaleźć; jeśli nie w tym 'epizodzie', to w innym. Odnaleźć siebie, czy choćby siebie o siebie zapytać.
" Czytając po swojemu i rozumując tylko sercem, musiałam zapanować nad szklącymi się oczami" - jednej strony fajnie widzieć, że to ma taką moc; z drugiej - nie wiem, czy to dobrze...
No nic, pozdrawiam i to ja dziękuję.
"dajcie mi jakąś prawdę krzyczę
dajcie mi dajcie jakąś pewność
dajcie mi jakąkolwiek prawdę poza śmiercią
dajcie mi jakąkolwiek prawdę obojętne pustki"
- może nie ma tu takich oachich metafor... ale jest coś ważniejszego "przez co" nie mogę zasnąć.
Komentarze (28)
Inaczej mnie strąci z planszy w cztery pizdy, a na to zbyt wcześnie.
I spoko, i tak raczej dopiero w weekend poodpisuję na ewentualne komentarze.
"a sucha łza spływa po łańcuchu jak gdyby smoła co nie może zakrzepnąć"- raz
"jakieś roztargane imię jakieś zwierzę w szczątkach rozrzucone pod sfatygowanym kirem"- dwa
" krok
i kiedy kiedy przejdą w galop
i co zostanie niech nie serce"-! trzy
"powiedz mi kurwa co robić ma ten kto oddał życie a nie potrafi umierać
powiedz mi co istnieje gdy moc straciły cyrografy kreślone dłonią każdego stopnia rozwoju"- cztery
"nie mów
chcę się okłamywać tylko własnymi słowami"-!!! pięć
"a może też w tym kontenerze utopiono jakieś niechciane dziecko
ciekawe jakie może to właśnie byłem ja"-!!! sześć
"jak im jest ze świadomością że twoje kroki nie mają znaczenia"- siedem
"powiedz czemu we własnych piekłach spaliliśmy skrzydła"- osiem
"ty
nie znamy się ale bez obaw przecież nie ma poznania a tylko wiara we własne fantazje
i pytanie nie jak kogoś do siebie przekonać ale kogo przedstawić komuś jako siebie"- dziewięć
"poskładaj mnie sobie jak chcesz
bierz wszystko proszę dziś jestem darmowy doszczętnie"- !dziesięć
"weź przepraszam że moje wszystko to tak żałośnie niewiele"- jedenaście
"nie widzisz mojej ohydy zlepionej ze skandowania wszystkich zapoznanych diabłów
nie widzisz"- !!! dwanaście
"nie chcę chcieć
wracam
i niech mnie zaszlachtuje ostateczna dekonstrukcja"- trzynaście
"trudny jest wybór gdy czas spiął się w moment i trzeba naraz rozedrzeć wszystkie szaty"- !!! czternaście
"wygryź ze mnie wygryź zabliźnioną skórę"-!!! piętnaście
policzków. I daj Boże, żeby wszystko tak bolało.
Nie idź, Rubio. Nie usuwaj.
Pzdr.
No nic, miało boleć, miało być w tym odnajdywanie siebie przez czytającego, swojego jakiegoś bólu. Czyli wynika z tego, że zadziałało. Dziękuje. Chociaż nie wiem, czy to dobrze.
Początek - startujesz pędem niczym jeździec z Apokalipsy. Do tego zrobiłeś się na czarno.
Cztery cztery.... jeźdźców apokalipsy też było 4;) ale u ciebie to cztery kierunki nieprzenikalne kraje... Rozdarcie...obraz czterech koni, czterech sprzecznych uczuć emocji pędzących w odmiennych kierunkach które roztargują ciało, dwie nogi/ręce... Kiedyś?w średniowieczu były chyba takie tortury?
...porozrzucane betonem serca...tu kończę nabiore sił i wrócę Rubio.
Oczywiście przeczytałem wczoraj, bo jednak odlepić się ciężko. Piszesz, że w weekend odpiszesz... na komentarze. No cóż, na mój nie będzie trzeba, bo ja nie mam nic mądrego do powiedzenia (chciałoby się rzec: jak zwykle)
Rzeka. Przepastna rzeka. Można usiąść i łowić, łowić, łowić.
I albo lubisz siedzieć i łowić albo nie.
Ja (w życiu) nie lubię, ale tutaj bardzo.
Nie będę dzielił zachwytu na mniejsze partie, opisując moc sprawczo-odczuwalną poszczególnych myśli.
Jest grubo i jest przemocno, choć, gwoli uczciwości, przestoje też się zdarzają.
ALe to wszystko nie ma i tak znaczenia, bo to taki skos z dachu, ale z telemariem.
Rozjebać się o beton, ale z klasą.
Sija,
Też już pomału tym wszystkim rzygam.
przestoje miały być. Ale wyszły tak sobie, miałem ten tekst jeszcze poprawiać, ale nie chciałem już w nim siedzieć, wczuwać się, no i wyszło jak wyszło.
"bo ja nie mam nic mądrego do powiedzenia (chciałoby się rzec: jak zwykle)" - jak zwykle przy tej autoopinii chciałoby się rzec: pierdolisz.
Ale to:
"powiedz charkocząca planeto niewschodzących słońc
powiedz czemu we własnych piekłach spaliliśmy skrzydła"
Jest po prostu ach, zwalające z nóg.
Zresztą, cały wiersz powala siłą emicjonalnego przekazu.
Szkoda tylko, że jest tu na krótko :/
Nie wiem, co jeszcze odpisać ponad "dziękuję".
Też lubię ten fragment, który cytujesz; aż mnie zdziwiło, że mi się wymyślił tak dobry.
Gdzieś mi się to łączy z poprzednim uwtorem wierszowanym, a przynajmniej początek. Jesteś jak studnia bez dna, pełna rozmaitych metafor, porównań, a im głębiej tym piękniejsze słowa można wyłowić.
Cała ohyda świata, całe zło, obojętność, wyimaginowane potwory, jakieś obrzydzenie i do życia, i do siebie samego, ból, wołanie o jakąkolwiek nadzieję, pragnienie poskładania rozsypanych elementów, pustka – to wszystko aż kipi, wylewa się z wersów.
Nie będę wyszczególniać i cytować po kolei, ale to moje ulubione:
"tu prawdziwa miłość drży na podłodze zespoleniem ostrych skrajów z rozżarzonym mięsem
wygryź ze mnie wygryź zabliźnioną skórę".
Przepiękne. Pozdrawiam!
Za resztę - dziękuję, po prostu.
Szczególnie zatrzymał mnie fragment wskazany prze jolkę i:
"powiedz mi kurwa co robić ma ten kto oddał życie a nie potrafi umierać"
Pozdrawiam i dziękuję .
" Czytając po swojemu i rozumując tylko sercem, musiałam zapanować nad szklącymi się oczami" - jednej strony fajnie widzieć, że to ma taką moc; z drugiej - nie wiem, czy to dobrze...
No nic, pozdrawiam i to ja dziękuję.
dajcie mi dajcie jakąś pewność
dajcie mi jakąkolwiek prawdę poza śmiercią
dajcie mi jakąkolwiek prawdę obojętne pustki"
- może nie ma tu takich oachich metafor... ale jest coś ważniejszego "przez co" nie mogę zasnąć.
Smutno :(.
A tak w ogóle - wracaj
Amen.
Lubisz słowotoki :)
trzym się, Wesołych
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania