Pustka
Przyszedł i wziął ją za rękę.
Przytulił, jak się tuli dziecko albo umęczoną sobą duszę. Na jeden oddech, jedno zamknięcie oczu.
Nie, to nie ona patrzyła jak zachodzi słońce. On to widział. Kolory, gra kolorów. Taniec na niebie. Gody dnia z nocą. Wirowanie.
Współczuł, bo jak nikt rozumiał czym jest zaćmienie, wieczny mrok. Tułaczka cieni. Dotyk zimna na rozpalonej skórze.
Tak często widział tatuaże, rozebrane ze słów głębokie rany. Tak głębokie jak przepaść, jak zamknięta pustka. Pustelnia w środku siebie. Szepty, które zdarły struny. Muzyka z tonącego Titanica.
Krzyż i czołganie byle dalej od bólu. Na chwilę. Na moment, w którym umrze zbrodnia. Później można śnić. Zapomnieć. Przekląć słabość i upaść niżej. Chwycić za kolana tego, który bliżej ziemi. Który też weźmie za rękę i zaprowadzi jak dziwkę pod pierwszą latarnię. Włączy muzykę i śmiech. Wepchnie w błoto i zdepcze butami. Wszystko przy sztucznym świetle i teatralnej widowni. Dopóki nie popłynie w żyłach magma, nie wypali piętna.
Przyszedł ponownie, znowu wziął za rękę. Nie miała czasu nawet spojrzeć w oczy. Tańczyła...
Komentarze (14)
Pozdrawiam:)→5
Pozdrawiam.
Zaraz zapytasz o moje teksty, ale nie martw się, będą, będziesz miała w co zęby wbić.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania