Pijany naród

Postanowiłem przestać sobie wchodzić w drogę. Skończyć utrudniać własną rzeczywistość. Alkohol nie ma zalet, a liczebność wad niszczy życie. Nie trzeba do tego być ulicznym pijakiem.

 

Kiedy piłem, to na drugi dzień nic mi się nie chciało. Nie chodzi jedynie o kaca fizycznego, ale możliwości intelektualne żeby podjąć się czegokolwiek konkretnego. Można stwierdzić, że to kwestia wypitej ilości. Tylko co niby daje mała dawka? Do czego jest potrzebna? I wreszcie dlaczego tak łatwo wypić więcej, niż się pierwotnie zakładało?

 

Jak zacząłem regularnie czytać książki to biczowałem się w myślach, że odpuszczam sobotnie i niedzielne poranki. Albo siadam, tylko że nie mam do dyspozycji takiego samego rozumowania jak na trzeźwo.

Picie przeszkadzało mi przez lata w graniu w piłkę. Jako małolat marzyłem o zostaniu zawodowcem. Niestety równoległe do piłkarskich treningów ćwiczyłem chlanie. W połączeniu z fajkami moje osiągi stawały się bardzo ograniczone. W wieku 25 lat zebrałem się na odpuszczenie używek przed dwa lub trzy miesiące przed kolejnym sezonem. Odczułem ogromną różnicę w kondycji, co znacząco poprawiło jakość mojej gry. Wystarczyło zaledwie na trzy mecze grania jak nigdy przedtem. Dopóki nie skręciłem kostki. Nigdy później nie spróbowałem ponownie z powodu wyjazdu za granicę. Ważniejsza była wtedy dyspozycja do pracy niż sport. Nie miałem żadnych oszczędności, więc przerwa od zarabiania nie wchodziła w grę. Tutaj mamusia z tatusiem by mi nie pomogli.

Żałowałem przed długi czas, że zmarnowałem lata treningów w imię głupich używek. Takich historii było i wciąż dzieje się wiele. Wiem, bo koledzy z drużyny też w ten sposób przepadali. Nigdy nie dowiedzieli się na ile ich stać i jakim talentem tak naprawdę dysponowali.

 

To nie musi być sport ani sztuka czy informatyka. W czymkolwiek człowiek by nie miał potencjału, to niechybnie mniej lub bardziej go przekreśli przez procenty.

 

Oglądamy czasem w domu "Policjantów z sąsiedztwa" na youtube. Większość interwencji zawiera motyw alkoholu. Od picia w miejscach publicznych przez kradzieże, akty wandalizmu, prowadzenie pod wpływem i bójki, aż po konflikty rodzinne czy małżeńskie. Ludzie po wypiciu odstawiają wszelkiego rodzaju akcje. I o tym wiadomo nie od dzisiaj. Uderza mnie za to fakt państwowej hipokryzji. Z jednej strony alkohol jest powszechnie dostępny i państwo na tym zarabia, a z drugiej karzą mandatami, wytrzeźwiałką czy więzieniem za występki pod jego wpływem. Zwyczajnie kasują podwójnie konsumentów. Oficjalnie pokazując przeciwdziałanie alkoholizmowi.

Tylko nasuwa się pytanie: Kto dopuszcza do użycia alkohol?

Bo chyba jednak większość użytkowników kupuje legalnie w sklepach niż pędzi na boku. To przeczy samo sobie. Oczywiście ktoś wysnuje wyświechtany argument, że pić to trzeba umieć z umiarem. Wszystko jest dla ludzi tylko z rozsądkiem. Co za bzdura !

Nie znam ani jednej zalety picia. Widzę natomiast codziennie skalę zniszczenia jaką sieje. To bardzo widoczne nie tylko w miastach. Cierpi zdrowie fizyczne i możliwości intelektualne, poczucie własnej wartości, efektywność i poczucie sensu czy sprawczości w życiu. Można by wymieniać bez końca. To niszcząca siła, której wcale nie potrzebujemy. Alkohol dzieli człowieka na części wewnętrznie i dzieli ludzi między sobą. Dlaczego wybieramy co nam szkodzi?

 

Nie mam na celu narzekania czy zrzucania winy na władze. Chodzi o to, że każdy może i powinien wybrać w którą stronę pójdzie. Zastanowić się co wspiera jego życie, a co mu zwyczajnie odbiera możliwości.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • vacia miesiąc temu
    Lepiej nie częstować nikogo alkoholem i nie kupować go w prezencie, bo nigdy nie wiemy, kto się uzależni a kto nie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania