Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Piorun Sycylijski cz.1

1

Od kilku dni ciagle o Nim myslala. Martwila ja cisza.. brak wiadomosci, telefonow..Zupenie nic. Byla polowa wrzesnia i powinien juz wrocic do kraju... odczuwala wewnetrzny niepokoj, ze jednak cos zatrzyma Go daleko za Oceanem i z trudami uczelnianego zycia bedzie musial radzic sobie sama.. jeszcze bardziej przerazala ja mysl, ze wiecej nie zobaczy Jego zadziornego usmiechu, nie uslyszy cietego dowcipu, nie przegada dupereli codziennosci... Siedziala przed telewizorem zatopiona w kolejnej juz tego dnia mysli o Nim kiedy telefon zawibrowal a na wyswietlaczu pojawil sie znajomy numer.. "Co tam chlopaku? Chyba nie zamierzasz zostawic mnie z calym tym bajzlem i zwleczesz w koncu swoje leniwe dupsko do kraju przed rozpoczeciem srmestru?"-"Hej Mala..ja wlasnie w tej sprawie... jestescie w domu bo chcialbym wam podrzycic male suweniry z wietrznego miasta"- "wrociles? Czemu nic o tym nie wiem? -"wlasnie Ci mowie wiec moze odpowiesz na moje pytanie, moge wpasc"- "wiesz ze nie musisz pytac"- "bede za jakas godzinke"... Tak bardzo tesknila za tym glupkiem.. kochala go jak brata i powtarzala mu to przy kazdej okazji...teraz wrocil, po 3-miesiacach wreszcie znow pogadaja.. w koncu opowie mu jak to jest byc zona... Kiedy po godzinie zadzwonil dzwonek z usmiechem otworzyla drzwi i..."Co sie stalo chlopaku, co Oni Ci tam zrobili???" Tylko tyle zdolala z siebie wydusic bo tak zniszczonego i zranionego jeszcze Go nie widziala.."Nic sie nie stalo Malenka, ale czy moglabys jakos normalnie sie ze mna przywitac zanim wypomnisz mi ze wygladam jak gowmo?" - " jasne, idiotka ze mnie" ,wyciagnela rece przytulajac Go do siebie "Milo znow Cie widziec braciszku" powiedziala. Uslyszala tylko jak zaciaga sie zapachem jej wlosow.. dziwny dreszcz przebiegl jej po plecach

" Dobrze znow byc w domu.." wyszeptal jej do ucha - "mamusia pewnie zachwycona" - "jade do was prosto z lotniska, mamusia nic jeszce nie wie.." Wiedziala ze mowiac o domu nie mial na mysli kraju czy nawet domu rodzinnego ktory byl dla Niego tak wazny.. podswiadomie czula o co mu chodzilo..i choc kamien spadl jej z serca, bo byl, bo wrocil - wlasnie poczula jak miazdzy jej stope...

I

W samolocie zajal miejsce przy oknie. Przed Nim osiemnastogodzinna podroz do domu.. osiemnascie godzin uwiezionym w maszynie lecacej na duzej wysokosci to mnostwo czasu na przemyslenia.. Mial nad czym sie zastanawiac.. mysli uderzaly o jego czaszke z taka predkoscia ze wprawialy mozg w rezonans i przy okazji przyprawialy o mdlosci.. nie bal sie latac wiec caly ten stres zwiazany byl z pewnoscia z Nia..i tym jak teraz bedzie musial zyc. Kiedy 3 miesiace wczesniej wylatywal do USA uciekal... uciekal przed swoimi pragnieniami, przed egzystencja obok Niej.. Lot zaplanowal na dzien po ich slubie... musial byc przy niej w tej waznej chwili, obiecal.. nie znioslby jednak ani sekundy dluzej niz to konieczne .. czul ze jesli nie ucieknie udusi sie. Zniszczy go jego wlasne sumienie, ktore ciagle wypominalo mu to ze nie walczyl..ze nie zabral jej od Niego kiedy jeszcze byl na to czas.. musial nabrac dystasu..musial nauczyc sie udawac przyjaciela ich obojga..Przez chwile rozwazal pozostanie za Oceanem na stale.. myslal nawet nad zalegalizowaniem dlugoletniego zwiazku z Oli..A potem dostal mail z jednym slowem "tesknie" i wszystkie plany wziely w leb.. Kupil bilet na samolot, spalil jedyna znana mu droge ucieczki konczac i tak bezsensowny uklad na odleglosc, spakowal swoje rzeczy i wracal...

Kiedy przeszedl wszystkie lotniskowe formalnosci zwiazane z odprawa pasazerow, wyjal z kieszeni komorke i wybral numer ktorego nie potrafil wyrzucic z pamieci.. Rodzice, bracia, sen tak potrzebny aby odchorowac zmiane czasu to wszystko bedzie musialo poczekac, wrocil dla Niej i to z nia chcial sie spotkac... musial zobaczyc czy jest szczesliwa, czy wszystko u niej w porzadku.. w sluchawce uslyszal glos ktorego unikal od 3 miesiecy... kurwa jak za nim tesknil..."co tam chlopaku? Chyba nie zostawisz mnie samej z calym tym bajzlem i zwleczesz swoje leniwe dupsko do kraju przed rozpoczeciem semestru.."-"ja wlasnie w tej sprawie... jestescie w domu? Moge byc u was za jakas godzinke?"... Denerwowal sie jak przed operacja na otwartym sercu.. nie wierzyl ze uda mu sie ukryc emocje..nie przed Nia.. zawsze czytala z Niego jak z otwartej ksiazki... trudno zastanowi sie nad tym pozniej..teraz trzeba zalatwic transport. "Mlody mam biznes.. musisz mnie odebrac z lotniska i gdzies podrzucic... nie mow nikomu ze juz wrocilem..." Godzine pozniej stal pod drzwiami ich malzenskiego mieszkania.. bal sie zapukac..nie myslal trzezwo, moze to nie byl najlepszy pomysl. Takie spotkanie z rzeczywistoscia dosc mocno kopnie go w dupe.. trudno, bylo za pozno..w koncu zmusil sie do dotkniecia dzwonka.. otworzyla z usmiechem na ustach.. czul jej radosc z powodu tego ze go widzi i nagle w jej oczach pojawilo sie przerazenie. Wciagnela go do domu, zaczela dotykac jego ramiona i twarz... z troska zapytala "Co sie stalo? Co oni Ci tam zrobili?"-nie mogl powiedziec jej, ze to ona byla przyczyna, ze to mysl o tym ze juz nigdy nie bedzie mogla byc jego doprowadza go do rozpoczy, ktora ciezko ukryc..

Odetchnal...Stal przez chwile bez ruchu i poprostu na nia patrzyl..wygladala cudownie, myslal tylko o tym jak bardzo chce ja przytulic, poczuc jej miekkie cialo w swoich ramionach..w koncu otrzasnal sie i powiedzial "Moglabys jakos normalnie sie ze mna przywitac zanim wypomnisz mi ze wygladam jak gowno"- "przepraszam, idiotka ze mnie" przyciagnela go do siebie tulac w uscisku.." dobrze znow Cie widziec braciszku" uslyszal i zabolalo tak ze musial zagyzc policzek zeby nie jeknac... jej slodki zapach uderzyl go w nosdrza.. zaciagnal sie nim i wyszeptal do ucha "dobrze znow byc w domu".. nie myslal o kraju, rodzinnym domu i obiadkach kochanej mamusi... myslal o niej, to jej ramiona byly jego domem.. poczul jak zadrzala... moze wszystkiego sie domyslila.. mial to w dupie.. wiedzial ze zrobi wszystko.. bedzie klamal, udawal najlepszego przyjaciela, pozwoli sie jej kastrowac tym slodko pierdzacym badziewiem o przyjazni ktorym raczyla go co dzien byle by tylko moc oddychac tym samym powietrzem co Ona..

"Co z Toba jest nie tak? Stalo sie cos w tym Twoim USA? Odkad wrociles nie mozna sie z Toba dogadac.."-"A moze stalo sie cos zanim polecialem do USA??nie pomyslalas o tym?"-"widzialam Cie dzien przed odlotem i wszystko bylo ok a teraz jestes jakis dziwny... "-"bo jestem jak Mlody Verter cierpie z milosci"- "to sobie idz ulzyj do lazienki i przestan sie ze soba cackac.. zwiazek na odleglosc i tak byl slaby.. nie masz czego zalowac.. zaraz znajdziemy Ci jakas fajna dupcie i humor Ci sie poprawi.."- " Ty mi ja znajdziesz??"- "mysle ze sam doskonale sobie z tym poradzisz"-" A wiesz co to sarkazm Mala?"-"Tez Cie kocham chlopaku"- "Nawet nie wiesz po jak kruchym stapasz lodzie"... chyba jednak zdawala sobie z tego sprawe.. cale to dziwne zachowanie, usmiech od dawna nie siegajacy oczu, smutne spojrzenia.. wszystko od jakiegos czasu nie dawalo jej spokoju.. wrocil 2- tygodnie temu. Od tego dnia kontaktowali sie codziennie.. rozmawiali o wszystkim. O rzeczach waznych jak to ze zakonczyl swoj dlugoletni zwiazek i to ze czasem trudno byc zona czlowieka ktorego charakter jest wprostproporcjonalny do znacznego wzrostu...i o rzeczach zupelnie blachych jak ulubiony kolor czy smak lizaka...on ogladal jej ulubione seriale ona przebrnela przez "Ojca Chrzestnego" w slowie pisanym, zeby lepiej zrozumiec jego pokrecony sposob bycia..czula ze ma przyjaciela o jakim zawsze marzyla... przyjaciela przed ktorym w koncu nie musi nikogo udawac.

II

"Co z Toba jest nie tak...? " Reszte wypowiedzi olal. Wpatrywal sie w jej ksztaltne usta obejmujace dlugopis.. zlapal sie na tym ze wyobraza sobie ze to jego kutasa obejmuje wargami... potrzasnal glowa, odgonil milionowa tego rodzaju mysl i staral sie dac jakas logiczna odpowiedz na pytanie ktore Mu postawila.. "jestem jak Mlody Verter cierpie z milosci.."- " to idz sobie ulzyj do lazienki".. Gdyby wiedziala, ze musialby to robic za kazdym razem kiedy niechcacy go dotknie, kiedy sie do niego usmiechnie, kiedy siadajac obok polozy dlon na jego udzie.. kiedy nieswiadomie przygryzie dolna warge... kurwa musi przestac o tym myslec bo nie usmiecha mu sie wychodzic z sali z namiotem w spodniach.." znajdziemy Ci jakas fajna dupcie i od razu poczujesz sie lepiej..." Zacisnal dlonie w piesci.. minely dopiero dwa tygodnie od powrotu do Polski a cale to udawanie przyjaciela juz mocno dawalo mu sie we znaki... najchetniej wcisnal by jej jezyk w usta i sparwil by wreszcie przestala opowiadac glupoty.. jedyna dupcia o jakej myslal nalezala do niej i nic nie zapowiada by cos sie zmienilo..zdobyl sie na jakis zlosliwy, bezsensowny sarkazm..."tez Cie kocham" powiedziala zeby go udobruchac..." nawet nie wiesz po jak cienkim stapasz lodzie"...ile by dal by to co powiedziala znaczylo dla niej to samo co dla Niego...

3

Tego dnia na uczelnie przyjechala wkurwiona jak nigdy...dosc szybko okazalo sie ze docieranie sie dwojga ludzi nie nalezy do sielanki...znow zlal to ze cale popoludnie po przyjsciu z pracy sprzatala i gotowala obiad- jakby sie nalezalo...."Czesc piekna, jak Ci minal tydzien?".. tylko cos odburknela, przeszla obok szturchajac Go w ramie..

-"hej co jest? wez wylacz czajnik bo az Ci para uszami idzie"- "wal sie"- "Mala wyluzuj, zlosc pieknosci szkodzi a Ty nie masz czym szastac..."- " wiesz gdzie mozesz sobie wsadzic te swoje glupie docinki? Tylko wcisnij gleboko" w jej oczach zobaczyl lzy.."Hej Malenka przepraszam... myslalem ze jak powiem cos glupiego to mi przypierdolisz jak zwykle,spuscisz troche pary i Ci przejdzie.. nie chcialem Cie zranic... Co znow klopoty w raju?" Objal ja pozwalajac sie uspokoic.. "chodz, stawiam duze latte ,opowiesz mi co wykombinowal szanowny malzonek...chcialbym przynajmniej wiedziec za co mi sie obrywa" Po kilku lykach slodkiej kawy uspokoila sie na tyle zeby zlapac 10 plytkich oddechow i znow sie do Niego usmiechnac..." No, tak juz lepiej. A teraz mow co Ci lezy na watrobie...bo to ze lezy to widac nawet bez przeswietlenia"- "Nic nowego, czuje sie jak nic nie warta kura domowa.. przynies, wynies, pozamiataj i nawet to nigdy nie spelnia wymogow. Chocbym nie wiem jak sie starala nie jestem dosc dobra, piekna i madra, rozumiesz? "-"sluchaj moze za pozno na takie stwierdzenia z mojej strony, ale jestem Twoim przyjacielem, nie Jego i wkurwia mnie jak stara sie wbic Cie w role szarej myszki... bo nia kurwa nie jestes... zapamietaj to sobie a jesli pamiec juz szwankuje to postaram sie zebys to sobie wbila do tej swojej slicznej glowki"- " dzieki" tylko tyle zdolala powiedziec. "Ok. Skoro rozwiazalismy juz Twoj problem to teraz zajmieny sie moim i poszukamy mi jakies jak to okreslilas fajnej dupci. Ide na lowy i przy okazji zamowie nam cos do jedzenia..."Siedziala przy stoliku myslac o wszystkim co powiedzial i nie mogac przestac sie usmiechac.. nagle telefon oznajmil nadejscie wiadomosci : "zwlecz ten swoj zajebisty tyleczek z krzesla i chodz zobacz czy taka moze byc.. stoi w kolejce przede mna". Wyjrzala zza sciany w strone kolejki do kasy i zobaczyla wyszczerzona w usmiechu twarz swojego przyjaciela ktory posylal sugestywne spojrzenia na stojaca przed nim atrakcyjna brunetke. Uniosla w gore kciuk i bezglosnie wyszeptala " dzialaj" po czym przewrocila oczami i wrocila do stolika..Niby wszystko ok. Sama namawiala Go by sie otrzasnal i ruszyl z miejsca.. w takim razie skad wzial sie ten zielonooki potwor siedzacy teraz na jej ramieniu i czemu perfidnie smieje sie jej w twarz? chwile pozniej on tez wrocil do stolika "I co Romeo? Udalo sie? " -" nie probowalem, nie warto i tak nic by z tego nie wyszlo.."- "czemu przeciez wiesz ze jak sie postarasz to zadna Ci sie nie oprze"-"no nie do konca.. Ty stwierdzilas ze nie chcialabys byc z kims takim jak ja"- "wciaz to pamietasz?"- "nigdy Ci tego nie zapomne". Wrocila wspomnieniem do dnia kiedy zabral ja w przerwie miedzy zajeciami na obiad...siedzieli razem przy stoliku a on na jej oczach uskutecznial flirt z kelnerka... bylo nawet zabawnie dopoki owa kelnerka nie popatrzyla na nia ze wspolczuciem i czyms w rodzaju... satysfajcji??? Nie wytrzymala, pomyslala,ze pokaze gowniarzowi i nie wiele myslac wypalila: "przysiegam ze nie chcialabym zeby moj facet byl taki jak Ty. Chuj mnie obchodzi kogo ruchasz badz zamierzasz ruchac ale siedzisz przy stoliku ze mna- kobieta nie jakas gowniara.. laska od ktorej przed chwila wyciagnales numer telefonu nie miala pojecia ze jestesmy tylko przyjaciolmi... wiec sie kurwa zachowuj bo okazales mi totalny brak szacunku.." i to by bylo na tyle z milego posilku.. pierwszy raz widziala ze zabraklo mu slow..obiad skonczyli milczac.. w sumie odebralo jej apetyt wiec zostawila prawie nie naruszony talerz.. kiedy wychodzili z knajpy zlapal ja za ramie... "Mala... przepraszam... nie wiem jak mam to wytlumaczyc.."-

"Niczego nie musisz tlumaczyc to w koncu nie moj problem, nigdy nim nie bedzie... niech sie martwi Twoja laska"-"myslisz ze az tak ze mna zle?"-"chlopaku powiedzialam juz ze to nie moja sprawa. Twoj kutas i tylko i wylacznie od Ciebie zalezy w co go pchasz. Reakcja byla przesadzona wiec zapomnij..." Jak widac nie zapomnial.. ona tez nie.. "Grosik za Twoje mysli. Najwyrazniej odplynelas gdzies daleko.."- "w sumie calkiem blisko tylko czasoprzestrzen troche inna.. wiesz chlopaku co do tego co wtedy powiedzialam... jestes calkiem milym gosciem.." - "to znaczy ze nie jest ze mna tak zle"- " jest, wierz mi...ale zyskujesz przy blizszym poznaniu.." -" dzieki to mile" - "jesli chodzi o mile rzeczy to jestesmy kwita i juz nie licz na wiecej...przynajmniej nie dzis" Oboje parskneli smiechem i dokonczyli posilek ktory przyniesli im w miedzy czasie..

III

Od tygodnia sie nie widzieli.. czekal na jej usmiech jak na zbawienie i oto jest... przeszla przez drzwi budynku z szybkoscia Mach3, "czesc piekna jak Ci minal tydzien?" Odburknela cos tylko i przechodzac obok pociagnela go z bara.. juz dawno nie ogladal jej tak wkurwionej..w sumie nigdy tak sie nie zachowywala.." hej Mala wylacz czajnik bo az Ci para uszami idzie"- "wal sie"- o kurwa jest ostro... moze delikatna prowokacja i uda mu sie,rozladowac napiecie... " wez wyluzuj, zlosc pieknosci szkodzi a nie masz czym szastac"... powiedziala tylko cos o wsadzeniu sobie takich madrosci w dupe i popatrzyla na niego tymi swoimi wielkimi zranionymi oczami.. o nie nie nie.. tylko mi tu nie placz Skarbie... "Malenka przepraszam, myslalem ze jak powiem cos glupiego to przypierdolosz mi jak zwykle, spuscisz troche pary i zrobi Ci sie lepiej. Nie chcialem Cie zranic.. co znow klopoty w raju?" Objal ja najdelikatniej jak potrafil, choc najchetniej wytrzasnalby jej tego goscia z glowy...pozwolil troche odetchnac a potem zabral na kawe. Najpierw dowie sie co nawywijal szanowny malzonek a potem jak na prawdziwego przyjaciela przystalo zalagodzi sytuacje...po kilku lykach slodkiej latte w koncu usmiechnela sie i zaczela przypominac jego Puchatka.. "Nic sie takiego nie stalo, nic nowego. Czuje sie jak kura domowa.. wynies, przynies, pozamiataj a nawet to nie spelnia standardow jakosci.. rozumiesz? Nie wazne co bede robic i tak nie jestem dosc dobra, piekna i madra.." Mial zamiar wszystko zbagatelizowac. Zaserwowac wyklad na temat tego ze faceci to fiuty, ze mowia jedno a mysla zupelnie inaczej... przysiega, ze taki wlasnie mial zamiar ale nie tym kurwa razem... rozpierdala go mysl ze gosc ma wszystko czego on od bardzo dawna pragnie i w ogole tego nie docenia.."sluchaj Mala moze za pozno na takie stwierdzenia z mojej strony, ale jestem Toim przyjacielem, nie Jego i wkurwia mnie ze probuje Cie wbic w role szarej myszki.. bo nia kurwa nie jestes...i zapamietaj to sobie a jesli pamiec juz szwankuje to postaram sie wbic Ci to do tej slicznej glowki..." chyba troche go ponioslo, ale nie dal rady, nie tym razem.. nie gdy plakala..teraz bedzie musial odwrocic uwage od tego co powiedzial bo byc moze zbyt wiele zdradzil.. "Ok. Skoro rozwiazalismy juz Twoj problem to teraz zajmijmy sie moim i poszukajmy jak to okreslilas jakies "fajnej dupci". Ide na lowy i przy okazji zamowie nam cos do jedzenia..." Musial wstac od stolika.. roznosila go wscieklosc na Niego,ze ja rani, na Nia ze mu na to pozwala i na samego siebie, ze cieszy sie z jej klopotow..powinien byc przyjacielem.. tylko przyjacielem a najchetniej zabralby ja daleko od tego wszystkiego.. pokazal jak moze wygladac raj, ktorego bylaby Krolowa..teraz jednak musi zadbac o to by sie nie zorientowala, zeby nie myslala zbyt duzo o tym co powiedzial. Z kolejki do barku napisal smsa "zwlecz ze stolka ten Twoj zajebisty tyleczek i zobacz czy ta moze byc. Brunetka przede mna.." Chwile pozniej zobaczyl jak wychyla sie zza sciany unosi kciuk w gore i bezglosnie wypowiada slowo "dzialaj". Potem przewrocila oczami i wrocila do stolika.. cel zostal osiagniety.. uwaga odwrocona tylko czemu wydaje mu sie ze znowu jest smutna.. tym razem przez Niego...

Do stolika wracal pelen obaw w jakim nastroju ja zastanie.. "I co Romeo, udalo sie?" - "nawet nie probowalem, nie bylo sensu"- "jak to nie bylo sensu, przeciez wiesz ze wystarczy sie postarac i zadna Ci sie nie oprze"- "No nie do konca.. Ty stwierdzilas, ze nie chcialabys byc z kims takim jak ja.."- " wciaz to pamietasz?" Pamietal bardzo dokladnie.. kazde wypowiedziane przez nia slowo naznaczylo jego pamiec jak tatuaz.. powtarzal to sobie zawsze kiedy pragnal posunac sie o krok dalej, zawsze kiedy chcial o nia zawalczyc.. to byl pierwszy raz kiedy wykastrowala Go mentalnie.. w tym co powiedziala nie bylo miejsca na zarty czy slowne przepychanki.. chcial sprawdzic czy bedzie zazdrosna i przesadzil.. spierdolil wszystko jedna, niepotrzbna gra... Potem juz nie umial tego naprawic. Pierwszy raz zabraklo mu slow zeby jakos wybrnac z sytuacji.. bo co niby mial powiedziec? Chcialem zobaczyc czy zalezy Ci na mnie na tyle by okazac zazdrosc? Zamiast tego wkurwil ja tak bardzo ze spuscila mu slowy wpierdol.. nalezalo Mu sie.. Zachowal sie jak gowniarz, doskonale zdawal sobie z tego sprawe.. skreslila Go z listy swoich zaintetesowan, na ktorej byc moze nigdy nawet nie byl i przeniosla na zaszczytne pierwsze miejsce na liscie ciotowatych przyjaciol... jak mial probowac skoro ciagle myslala ze jest wlasnie taki.. ze rzuca sie na wszystko z otworem do penetracji? Potem bylo juz za pozno.

"Powiedzmy ze bardzo zyskujesz przy blizszym poznaniu" - " dzieki"...Teraz to juz nie ma najmniejszego znaczenia... i choc to kurwesko boli "kobieta zajeta jest swieta"...Zawsze sie tego trzymal..

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania