9. Pisarka porzuca powieść

Za oknem migotały gwiazdy, a ich blask odbijał się w soplach zwisających z dachu. Śnieg lśnił. W kominku miło trzaskał ogień, ogrzewając przytulny pokój. Blask ognia i choinkowych lampek oświetlał kanapę i fotele zarzucone poduszkami, wysiedziane krzesła, odbijał się w szkle kieliszków ustawionych na stole.

Poirot poruszył wąsami z zadowoleniem. Ciepło miło rozchodziło się po jego ciele. Gdyby jeszcze wymienić podniszczone meble i wypolerować kieliszki, wystrój byłby idealny. Jego zadowolenie mąciła tylko perspektywa wyjścia na dwór i nocnego powrotu do domu.

Armande Gamache nie miał takich rozterek. Zima na angielskiej wsi okazała się taka sama, jak w Kanadzie. Nie spodziewał się, że do kolacji uda się dostać syropu klonowego, ale miał nadzieję na prawdziwe przysmaki.

Malin Fors męczyła się okrutnie w tym upale. Próbowała otworzyć okno, ale mały człowieczek z wypolerowaną głową spojrzał na nią tak karcąco, że natychmiast zrezygnowała z wietrzenia. Lubiła gorąco, ale w Tajlandii, na plaży. Tymczasem pokój, w którym mieli spożyć wigilijną kolację był przegrzany, a wrażenie duchoty potęgowały zgormadzone w nim graty. Zbyt dużo mebli, poduszek, dywanów, nawet choinka wydawała się przytłoczona ozdobami. Gdyby tylko ten wyglansowany łysol pozwolił otworzyć okno, Malin natychmiast oderwałaby jeden z apetycznych sopli i wrzuciła sobie za koszulę.

Teoś Olkiewicz wiercił się w przyciasnych butach i zbyt wąskiej marynarce. Do tego krawat dusił go w szyję. Niezbyt dobrze czuł się w tym towarzystwie. Starucha pod oknem łypała na niego znad okularów. Ten łysy z wielkimi wąsami najchętniej wysłałby go do odśnieżania podjazdu. Z innymi chyba też nie będzie o czym gadać. Do tego wyglądało, że na wódkę nie ma szans. A po winie zawsze okropnie bolała go głowa. No i wino do śledzia?

Cormorana Strike'a okropnie bolał kikut. Żałował, że przyjął to tajemnicze zaproszenie. W domu napiłby się piwa, odkręcił protezę i może zadzwonił do Robin. Zastanawiał się, jak mija jej przygotowanie do wigilijnej kolacji z rodziną tego dupka Matthew. Och, chętnie starłby mu ten zarozumiały uśmieszek z gęby. Niestety, utknął na jakimś zaśnieżonym odludziu z grupą bardzo dziwnych osób. I z bolącym kikutem, którego nie wypadało uwolnić od protezy.

Blask ognia odbijał się w drutach panny Marple. Miała nadzieję, że przed kolacją skończy sweterek dla wnuka siostrzenicy kuzynki. Na szczęście świetnie radziła sobie z dzierganiem bez spoglądania na robótkę, więc nie musiała w tym słabym świetle wytężać wzroku. Mogła za to obserwować zgromadzonych. Cóż za przedziwne towarzystwo. Belg i Kanadyjczyk. Dzieliła ich spora różnica wieku, ale sądząc po wyszukanym odzieniu, znaleźliby wspólny język. Żal jej było młodej kobiety, która wyraźnie dusiła się w nagrzanym pomieszczeniu i tego biednego mężczyzny z protezą. Oboje wyglądali na nieszczęśliwych. Trzeba dyplomatycznie dowiedzieć się o ich sytuację rodzinną. Jeżeli oboje są wolni... panna Marple wyobraziła sobie śliczną niemowlęcą czapeczkę, którą podaruje im, gdy przyjdzie na to pora. A co do łysego z zaczeską…

Nagle usłyszeli gwałtowne walenie do drzwi.

 

Ukradłam, no co poradzę, ukradłam cudze postacie. Ale za to zamknięcie ich w jednym pokoju jest moim autorskim pomysłem. A to już coś.

A monumentalna powieść historyczna? Będzie, będzie. Tylko musi trochę Karolinka pogadać z Urszulą, Marcyśce znajdę nowego amanta, ożywię sztywną Zofię i mdłego Antoniego, a bawidamka Fabiana wpakuję w jakieś kłopoty. I będzie się działo, aż czytelnik nie nadąży za wartką akcją. A skrzące się dowcipem i elokwencją dialogi wejdą do języka powszechnego, co najmniej jak dzbany, essy albo przynajmniej "on ci mój", że o pobruczaniu i poczywaniu nie wspomnę. Ha!

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Józef Kemilk rok temu
    Napisane dobrze. Postacie często się kradnie, jak nie z książek, to filmów, lub po prostu z życia:
    Takie tam sugestie:
    "Zima na angielskiej wsi okazała się taka sama, jak zima w Kanadzie." - pominąłbym drugą zimę
    "Miała nadzieję, że przed kolacją skończy sweterek dla wnuka siostrzenicy swojej kuzynki" pominąłbym "swojej" lub uprościłbym osobę, której robi sweter(niepotrzebnie gmatwa, a informacja nie jest istotna)
    pozdrawiam
  • dziękuję, poprawiam :-)
  • Charlotte41 rok temu
    Super tekst, jak na początkującą pisarkę :) daję 5. Wpadnij przy okazji również na mój profil, serdecznie zapraszam.
  • Dziękuję! Wschodnie rubieże, tytuł mnie zachwycił! Czekam na dalsze ciągi.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania