Plac zabaw
Nie dbała o siebie, na to brakowało czasu, możliwe że i chęci. Wiadomo, że trzeba wstać wcześniej i poświęcić trochę uwagi różnym drobiazgom typu make-up, które czynią nas pięknymi. Wyglądała więc jak wyjęta ze starych fotografii. Tak czesały się zapewne nasze babcie, chociaż one odwiedzały czasami fryzjera, a przynajmniej do zdjęć robiły się na bóstwa.
Ona natomiast w dwudziestym pierwszym wieku nadal nosiła kok, staromodne spódnice i białe bluzki, które przy jej tuszy tylko dodawały kilogramów. Wszystko dlatego, że najważniejsze okazały się krucjaty, spotkania z podobnymi sobie, zarówno poglądami jak i wyglądem.
Pędziła na każdy wiec, najgłośniej krzyczała o tolerancji, po czym wracała do pracy, żeby tam, wśród mniej zaangażowanych, pogłębiać światopogląd. Czynny udział w obywatelskich protestach uczynił z niej proletariuszkę.
Któregoś dnia obudziła się do miłości. Nie wiedziała ile on ma lat, ale świetnie jej się z nim pisało.
Był błyskotliwy, inteligentny, na dodatek łączyły ich wspólne zainteresowania, czyli miłość do literatury. Godzinami wymieniali się wiedzą, spostrzeżeniami. Odkryła, że to mężczyzna jej życia.
Zaczęła delikatnie krążyć wokół tematu miłości, początkowo posiłkowała się powieściami, poezją, później przeniosła to na grunt towarzyski.
Pierwsze rozczarowanie przyszło zwykłym mail-em. On już miał swoją miłość i plany. Subtelnie dał jej do zrozumienia, że przyjaźń tak, ale nie romans. Poczuła się dotknięta do żywego, a gdy jeszcze odkryła, że jest w zbliżonym wieku do jej syna, wpadła w przerażenie.
Co będzie jeżeli komuś o tym powie?
Wtedy cały misterny gmach, który latami wokół siebie budowała, rozsypie się jak domek z kart! Okryje się śmiesznością! Nie! Do tego nie mogła dopuścić.
Był zdziwiony kiedy pierwszy raz zobaczył jej niechęć, wręcz wrogość. Nie wiedział co spowodowało, że z bratniej duszy, stała się jego najzacieklejszym krytykiem, na domiar złego inni zaczęli brać z niej przykład. W jednej chwili poczuł się wyrzucony na margines. Niestety, to był dopiero początek.
Gdzie się nie pojawił, wszędzie spotykał go ostracyzm, jakby dopadło go jakieś fatum i prześladowało.
Bezwzględnie i bez skrupułów. Po wielu nieudanych próbach zrozumiał, że nie pozostaje mu nic innego, jak wycofać się z wirtualnego otoczenia i skoncentrować na realu. Tak też zrobił.
Był to dobry wybór. Odniósł sukces.
Teraz, gdy wspomina tamten ''epizod'', z jednej strony się śmieje, że jakaś stara baba miała na niego chrapkę i dostała szału po odmowie, z drugiej ubolewa, że tak łatwo można w internecie zniszczyć człowieka. Wystarczy małe kłamstwo.
Na szczęście odnalazł się w rzeczywistym świecie, bo potrafił walczyć. Wie jednak, że nie każdy jest silny, dlatego nie ma żalu do losu, który postawił go na jej drodze.
Inny mógłby się załamać, wycofać z marzeń, co przy talencie jest niemal zbrodnią.
Opowiadał, że po latach, spróbował ponownie wejść na salony, jednak nadal jest persona non grata. Dowiedział się, że jakoby zagrażał jej dziecku. Totalna bzdura, gdyż od dawna prowadzi, w swoim mieście, warsztaty antyprzemocowe dla dzieciaków, po drugie to ''dziecko'' może być starsze od niego.
Niemniej plotka jest ciągle żywa i wciąż wzbudza przerażenie.
Komentarze (10)
Treść jest z życia wzięta, może dlatego wydaje się mało realna.
Pozdrawiam.
Dziękuję, że czytasz i zostawiasz ślad.
Pozdrawiam.
Dziękuję za komentarz, Jarema.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania