Planistyka zapadania w nocność życia
Siedział jak zwykle w oknie i spoglądał na park. Policzył drzewa, policzył ławki i alejki, policzył żółte płaszcze przechodniów i czerwone parasolki. Policzył latarnie i płyty chodnikowe, ba nawet metalowe pręty w ogrodzeniu. Po czym zdjął okulary do patrzenia w dal i skrupulatnie wyczyścił szkła irchą, złożył je do futerału, a założył następne do czytania. Otworzył stary kalendarz-notes – pod rubryką w tytule, stan inwentarza, zapisał słupek koślawych cyfr. Po czym podsumował podliczenia i bez uwielbienia powiedział:
– Wszystko gra.
Zdjął zarękawki i z wielką pieczą ułożył je w kartonowym pudelku, okulary do czytania również wyczyścił i umieścił w etui. Zasłuchany w ciszę, spokojnie rzekł:
– No, teraz mogę umierać. W całej otoczce wysokiej kultury przejdę na drugą stronę. Tak, jak kiedyś, moja buchalteria pozostaje bez skazy. Czysta jak kryształ.
Wstał i bezgłośnie otworzył szafę, z której wyjął wieszak z czarnym pokrowcem. Poszedł w kierunku sypialni, gdzie rozsunął struny i ułożył według schematu, po kolei części garderoby: Białe slipy, czarne skarpety, podkoszulek z długimi rękawami i kalesony również w kolorze bieli, śnieżna koszula i stalowy krawat, czarny garnitur z kamizelką i czarny skórzany pasek. Obok czarne wypolerowane skórzane półbuty.
Dzienną garderobę zdjął z siebie i ułożył w kostkę na nakastliku. Nagi udał się do łazienki. Nawet woda spokojnie obmywała po raz ostatni ciało mężczyzny. Po jego osuszeniu ręcznik z wielką dokładnością rozwiesił na suszarce. Ogolił się i wyczyścił szczęki, uczesał włosy i wyszedł, pozostawiając po sobie idealny porządek. W ciszy włożył przygotowane części ubrania, podszedł do stolika i na tarczy telefonu wykręcił liczby, przykładając słuchawkę do ucha zapytał:
– Halo! Czy to zakład pogrzebowy Melancholia? – Na mnie już czas. Proszę o siedemnastej przyjechać po zwłoki do domu „Na Spytki” numer pięć. Akt zgonu, będzie na Państwa czekał obok trumny. A drzwi zostawię otwarte. Nie dzwonić . Wystarczy nacisnąć klamkę.
Następnie przeszedł do stołowego, gdzie położył się w dębowej jesionce. W nogach u skrzyni leżała mosiężna tablica ze złotym napisem: Tu leży nadzwyczaj spokojny i kulturalny człowiek.
Po czym zatrzasnął wieko i zamknął powieki...
Komentarze (10)
Niby zwykła "sucha" relacja. A jednak... Pozdrawiam:)↔%
Pozdrawiam serdecznie!
Działa na wyobraźnię i odczucia.
Pozdrowienia!
W sumie podobało mi się.
Dziękuję i pozdrawiam
A tekst świetny. Pozazdrościć bohaterowi poczucia, że już wszystko, że już dość, że spokojnie i bez wahania... Kai kairos.
PS świetna ta szczegółowość opisu. Podbija skrupulatność postaci.
Pozdrawiam
Dobra i smutna w swoim wyrazie miniatura.
Tak sobie pomyślałam, jak mógłby wyglądać ten ostatni dzień w wykonaniu innych emerytów, kochających niegdyś wykonywaną pracę. I czy to zależy od tego, czy byliby emerytami żyjącymi w pojedynkę (wdowcami/wdowami, samotnikami/samotniczkami, singlami/ singielkami z wyboru), czy po prostu od oddania się temu, co potrafi się najlepiej.
Ekscentryczny malarz, artysta plastyk, który zamyka swoje pędzle w piwnicy i przekręca klucz w kłódce (tak samo jak buchalter zamyka swój kalendarz-notes), co on dalej robi?
Właściciel budki z warzywami, który tę budkę dawno odsprzedał, a dzisiaj wykłada ostatnią główkę czosnku i ostatnią cebulę na wycieraczkę przed drzwiami swojego domu. Czy sam wchodzi do beczki po kiszonych ogórkach i układa nad głową drewniane wieczko?
I inni.
Jak sobie radzić z tą wielką samotnością?
Pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania