.

.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • No to ja wole z moim „wampirem” nie chodzić na żadne tego tamtego :)
    Ciekawy tekst i zaskakujące zakończenie, jak to u Ciebie z resztą.
    Krótko tak bo z pracy.
    Pozdro
  • Nachszon 15.03.2019
    Maurycy, popieram, zdecydowanie nie chodź ze swoim Wampirem na tego tamtego, bo jak widać może być różnie:) Dzięki Ci śliczne :)
  • Wrotycz 14.03.2019
    Interpretować nie będę, skoro zawsze (jak onegdaj stwierdziłeś) produkowałam się z pominięciem najistotniejszej rzeczy.
    Oczywiście pojawiła się konkretna myśl po co i dlaczego musiała się pojawić kilkusekundowa pomyłka w obliczeniach podwojenia się słońca. I z jakiego powodu terapia miała polegać na sadystycznym uświadomieniu zależności. Gra. Plansza.

    Temat, dopracowanie stylistyczne, pobudzanie wyobraźni... wszystko narzuca konieczność jednej możliwej oceny.
    5!
  • Nachszon 15.03.2019
    Bardzo dziękuję za komentarz i ocenę.
  • Agnieszka Gu 15.03.2019
    Ooo Nachrzon witaj :) Nie zauważyłam, ze coś wstawiłeś... podlecę się podelektować w wolnej chwili :)
  • Agnieszka Gu 15.03.2019
    "Szmer ołówkowego grafitu sunącego po papierze i monotonny stukot klawiatury płynęły w przestrzeni cichego pokoju równolegle jak nurty dwóch rzek albo jak dwa wątki procesora."- przesuwasz wzrokiem po pierwszym zdaniu i już masz ciarki... Przybędę tu wieczorem ;)
  • Nachszon 15.03.2019
    Agniecha, ciarki masz mówisz.. ubierz się dziecino cieplej, bo Ci po prostu zimno, stąd ciarki:)
  • Agnieszka Gu 16.03.2019
    Są takie lektury, przy czytaniu których, nie rejestruje się aromatu pitej kawy.
    Taaa, są takie....
    Pozdrawiam
  • Nachszon 17.03.2019
    Agnieszka, mam nadzieję, że to nie oznacza przekroczenia przez te lektury dobrego smaku:) Dzięki Ci śliczne Agniecha.
  • Agnieszka Gu 17.03.2019
    Nachszon Nie, nie oznacza ;)
  • pkropka 16.03.2019
    Z każdym zdaniem czułam, jak tekst wciąga mnie coraz bardziej. Zaskoczyłeś mnie absolutnie, mimo, że lekturę zaczęłam od komentarzy i miałam spoiler :o
    Genialnie się czytało.
  • Nachszon 17.03.2019
    Kropeczko, Kropeczko! Nie wolno zaczynać czytania od komentarzy! Dziękuję Ci bardzo i dobrze, że efekt zaskoczenia nie został zniwelowany:)
  • Canulas 19.03.2019
    No jest niebywałe z dwóch powodów. One również są niebywałe.
    Niebywała jest tu ogólna jakość, ale to jeszcze ok. Wiadomo, że piszesz genialnie. Tutaj to już albo jakościowy obłęd, albo tarcza mojego gustu ma świeży strup po trafieniu w dziesiątkę. Ok, tekst cudny, ale... (i tu wkraczamy na niebywałe 2) kiedy, żeś to wstawił?
    Gdybym teraz nie przyfilował, że komentatorsko grasujesz i nie sprawdził, to bym nie wiedział. Raczej niemożliwe, żeby nie było na głównej. Jak ja to przegapiłem?
    No nic. Czarna magia czy cuś.
    Tekst kapitalny.
  • Nachszon 19.03.2019
    Dzięki Can. Sam nie wiem, kiedy wpadło, bo ze względu na rzadkość wstawiania tekstów jestem zwykłym userem, który musi czekać w kolejce:) Chyba po dwóch dniach, może po dniu od momentu fizycznego wstawienia przeze mnie, mało ważne. Potem nie było tekstu przez kilka godzin, bo wrócił do warsztatu - nie podobał mi się jeden akapit. Jeszcze raz dziękuję i przestań już proszę z tą genialnością. Po prostu piszę tak, jak sam chciałbym czytać. Czasem się uda, czasem nie. Tak samo jak Tobie i wielu innym. Pozdrawiam:)
  • Canulas 19.03.2019
    Nachszon, aaa, bo Ty nie masz pięciu publiakcji i może Cię wrzucić w sam środek z tekstem. No tak, to się zgadza.
  • Wrotycz 22.03.2019
    Ono nie aspiruje do nieomylności. Czyni zaledwie hipotezy i uprzejmie prosi o nieznęcanie się nad kulawym rozczytem, bo nie lubi, panie Autorze (którego polszczyzna jest dopiero drugim językiem natywnym. Taa... już wierzę) .
    Niby tropów tyle, ile zostawia wataha wilków na ośnieżonych polach przed wsią, ale nijak nimi dojść do legowiska wadery i przewodnika stada.
    Co za przydługi wstęp. Pewnie dlatego, że odwlekam kolejne wywieszenie białej flagi, w dodatku tym razem już nie tylko w ukryciu.
    Opowiadanie jak przebogaty, napełniający się skarbiec. Przydałoby się zaklęcie otwierające jego wrota. Bo ja, mam świadomość, że ordynarnie, złamanym scyzorykiem domniemań, włamuję się do zasad gry, do legendy.

    Dwie rzeki, dwa nurty, dwa wątki procesora, dwie dłonie. Magiczna dwójka, zbiór podwojony jedności, a pod nimi liczby, cyfry, litery i nietypowe wzory - czyli w największym uproszczeniu ludzka kultura. Ich dwoje. Żona i mąż. Dwa słońca dla siebie nawzajem.
    Ona, on i świadomy świat w oczekiwaniu na najbardziej zadziwiający fenomen astronomiczny.
    Czy na pewno z tej kategorii? Na pewno – nie tylko.

    „Wysupływał astronomiczną tajemnicę zaszytą od początku świata w kartograficznym układzie południków i równoleżników.” – kartografia: uproszczenie trójwymiarowości. Rozpoczynająca zawartość atlasu – plansza, która odwzorowuje kulistość Ziemi, a w siatce południków i równoleżników rozmieszczenie lądów i wód. Zawsze mnie to dziwiło. Genialność przecież już tak starego chwytu ludzkiej myśli. W minutach i stopniach znaczenie każdego punktu.
    I gdyby nie ta informacja, że na astronomiczny fenomen czeka cały świat, interpretacja byłaby kolejnym krokiem wzdłuż nici Ariadny. Bo metaforyczne szukanie wspólnego pojawienia się ponad Ziemią – czyli osiągnięcie maksimum doznań lub idealnej współpracy równorzędnych podmiotów – narzuca się podczas czytania.
    A może ten świadomy świat to tylko alegoria ludzkiej niewiary w wielką, prawdziwą miłość nie do przezwyciężenia? Też by mi to pasowało.
    Dlatego obliczenie może przynieść tragedię ludzkości? Wynik potwierdzający jej (wielkiej miłości) nieistnienie? Zwycięstwo egoizmu? Albo niemożliwość uniesienia Ogromu?
    Hm.

    A dalej? Narrator podkreśla zaangażowanie mężczyzny w pracy nad teoretycznymi obliczeniami, miłość skanowana wszystkimi możliwymi sytuacjami, ale w tylko wyobraźni. Kocha ją ( i tu jaki piękny dialog, siła prostoty) nie okazując.
    Bohater ma tego świadomość, stąd i zgoda na terapię. I będzie inaczej, choć poniekąd w nawiązaniu do Rundy w piekle. Łowcy wampirów skupią się przede wszystkim na jej bólu, zniesienia nieustępliwej pewności, której torturowana do końca nie zaprzeczy.
    I wtedy zapala się, mimo niewłączenia, żarówka w szklanym globusie. Oświetli od wewnątrz kulistą planszę globu.

    Ech, i tu zaczynają się najbardziej strome schody.
    Nie z tytułem – terapia była tylko i aż grą, doskonała imitacją tortur (android zamiast żony?), bo na pewno katowana nie potrzebowałaby słuchawek, aby usłyszeć ostatnie pytanie.
    Osinowy kołek, ma uświadomić energetyczną siłę miłości żony, ma go przestraszyć jej uzależnieniem.
    Ale czy on może się przestraszyć, jeśli poczuł:
    „Dzika kompilacja mechanicznych dźwięków i ludzkiego wycia rozmazała pokój, w którym siedział uwięziony. Stawał się sobą i nią jednocześnie, planetą i orbitą, ruchem i ciałem w tym ruchu. Wyniosły duch, niczym indiański wojownik nieczuły na wszelkie cierpienia, rozpostarł dumnie własne ja i z pogardą spoglądał na łkającą duszę. Między dwiema człowieczymi, ale bytującymi poza czasem i przestrzenią formami, drżała z podniecenia czysta myśl. Osiągała coraz szybciej jakość i precyzję. W tempie, którego nie pozwalał zmierzyć żaden wzorzec czasu, korygowała błędy i pędziła w górę.” ?
    Oczywiście, że nie. Mimo zobaczenia okaleczonego ciała żony.
    Ich jaźnie spotkały się i weszły/stworzyły?/ na wyższy próg porozumienia, poza czasem i przestrzenią, stały się czystą, idealną myślą. Urealnioną ideą miłością. Przestali być ludźmi.

    Czemu miała miejsce kilkusekundowa pomyłka w wyliczeniach? Aby bohater pojął, że nie tylko na zewnątrz lecz również wewnątrz świata (zapalenie się żarówki w globusie) jest możliwy ideał miłości?
    Metaforyczne słońce jednocześnie rozjaśniające półkule ziemi/rzeczywistości nad nią i w niej.
    Sacrum w profanum planszy z południkami i równoleżnikami. Ich punkt zbierający Wszystko.
  • Nachszon 25.03.2019
    A jednak Wrotycz nie wytrzymało i przyszło:)
    Nieważne, czy polszczyzna jest moim pierwszym, drugim, piątym czy dziesiątym językiem natywnym, ale istotne jest to, że nie umiem w tym języku osiągnąć takiej plastyczności, jaką osiąga Canulas, Ritha, Wrotycz, Justyska i jeszcze inni. Zresztą w żadnym innym języku też nie umiem tego zrobić. To kwestia jakichś dziwnych ograniczeń. Tyle na ten temat.
    Nie ma prawidłowych i nieprawidłowych interpretacji (jeżeli kiedykolwiek mówiłem inaczej, to mówiłem nieprawdę), ale są takie, które nobilitują tekst. I ta jest właśnie taka. Jeżeli opowiadanie pozwoliło odbyć taką fascynującą podróż intelektualną jak powyżej, to nie mogę się nie ucieszyć. Zresztą każda Twoja interpretacja, jeżeli już się pojawia, nobilituje tekst.
    Nie do końca panuję nad opowiadaniem, oddaję władzę intelektualnej intuicji, a potem poprawiam jakieś tam niedociągnięcia, dlatego sam się czasem dziwię, co niesie tekst. Nie przeciwko Twojej Wrotycz interpretacji, ale dla jej wzmocnienia dwa moje spostrzeżenia, które sformułowałem już po napisaniu opowiadania. To, co ma być wielkie (wybuch Słońca na obydwu półkulach) okazuje się małym zdarzeniem zapalenia się żarówki w globusie, a to, co ma być małe (terapia) okazuje się być wielką tragedią człowieka (czy na pewno, to już inna sprawa).
    I drugie - ktoś zwrócił mi uwagę, że w opowiadaniu znajdują się blisko siebie dwa pojęcia, które wytwarzają rezonans historyczny i w ten s sposób pozwalają jeszcze na innym poziomie odczytać tekst. Faktycznie, zrobiłem to tak odruchowo, że sam tego nie zauważyłem. Lubię ten tekst. Dzięki Twojej interpretacji polubiłem go jeszcze bardziej. Dobrze, że tu wróciłoś:). Dziękuję.
  • Wrotycz 30.03.2019
    O, po pierwsze, czemu zniknął taki świetny tekst?! Mam przypuszczenia, które by Ci się nie spodobały, więc w tej kwestii zamilknę:)
    Po drugie... czyli moja skłonność do widzenia świata lepszym kolejny raz dostała po głowie. Scena tortur żony nie była mistyfikacją. Tak więc mijam się niemal po całości z Autorskim założeniem, jak klasyczna baba, surowość tragedii zawsze oddam za happy end. Nawet kosztem mojej natchnionej wizji łączenia się dwóch jaźni.
    Rezonans historyczny? Nie pamiętam toczka w toczkę zdań Planszy, ale na pewno, kiedy była mowa o zobaczeniu słońca jednocześnie na obydwu półkulach pomyślałam o wybuchu bomby atomowej, dwa słońca na atolu Bikini, nad Hiroszimą. No takie mam tylko jedno historyczne skojarzenie z opowiadaniem (które mam nadzieję, że przywrócisz, bo bardzo chciałabym je przeczytać ponownie).

    I tak, zgadzam się, że autonomiczność pojęć pod słowami, plus podświadomość (intuicja wbita w nas niezależnie od woli) prowadzą narrację ku niezaplanowanemu rozwiązaniu.

    Bardzo, Nachszon, dziękuję za miłe słowa:)
  • Nachszon 08.04.2019
    Wrotycz, Nieszszszszczęśśście Ty moje! Twoja skłonność do widzenia świata lepszym absolutnie nie dostała po głowie:)
    Jeżeli chodzi o usunięcie, to tekst ten (i jeszcze parę innych) musi zostać usunięty i nie ma w tym nic złego, chociaż nie chcę na razie mówić, dlaczego, więc zostawmy proszę ten temat :).
    Przywróciłem na chwilę i przez kilkanaście godzin jeszcze tu będzie. Bomba atomowa to kolejna interpretacja, która nie przyszła mi do głowy, a jest super. Dla mnie już po napisaniu moje teksty są tak samo obce jak dla innych odbiorców i czasem z radością odkrywam, że niosą coś, o czym nie miałem zielonego pojęcia :) Ale, mówiąc o tych dwóch pojęciach, chodziło mi jeszcze o coś innego.
  • Wrotycz 08.04.2019
    Nachszon, jak nie, sam sobie zaprzeczasz: terapia okazała się być wielką tragedią człowieka :(
    Hm. Może chciałeś pokazać, co tak najbardziej łączy ludzi. I w ogóle życie.
    Strach. Lęk przed bólem, śmiercią, a w miłości branie cierpienia na siebie (żona).
    Okrutny, szalony eksperyment sprawdzający. Żonie nie wystarcza (prolog) zainteresowanie (nikłe) męża skupionego na sprawach ludzkości, więc ma okazję się przekonać. Tortury. Najpierw sprawdź swoją siłę kochania, a potem wymagaj... no czy jakoś tak. A w ogóle, to kobiety są nudne w tym upewnianiu się co do uczuć ich mężczyzn. Dostała baba za swoje, a i prąd za darmo świecił w globusie. Facetowi nic się nie stało.

    Okey, skopiowałam Planszę, jak musisz, to kasuj, choć mi ten proceder wcale się nie podoba. Wręcz boli.
    Ale może kompletujesz zbiór swoich opowiadań do tomiku na konkurs? Albo chcą/chcesz je wydać po prostu?

    Nie mam pojęcia, gdzie są tu te dwa odniesienia. Zapowiadanych końców świata było sporo.
    Jeśli kochająca kobieta ma być tak torturowana, to niech apokalipsa się wypełni. Skończmy z tą miłością babską raz a dobrze:)
  • Nachszon 08.04.2019
    Wrotycz Tu są te dwa pojęcia:

    "Wstał i przytulił czule żonę. Wpadli w trans miłości. Kochali się długo. Wspólny spazm wniknął w jej duszę wzdrygnięciem zagłady, a w jego głowę czającym się strachem przed ostatecznym rozwiązaniem".
  • Wrotycz 08.04.2019
    Nachszon, czyli w sferze postaci historycznych lub z historii literatury? Muszę pomyśleć.
  • Nachszon 08.04.2019
    Wrotycz, w sferze zdarzeń historycznych. Tak jak pisałem, zrobiłem to kompletnie nieświadomie...
  • Wrotycz 09.04.2019
    Nachszon, nie pojmuję.
  • Nachszon 09.04.2019
    Wrotycz, Endlösung der Judenfrage
  • Wrotycz 10.04.2019
    Zapowiedź Holokaustu?! Niesamowite, mi by to do głowy nie przyszło.
    Chyba że w jakiejś metaforze: Izrael (żona) - Jahwe (mąż).
  • Nachszon 11.04.2019
    Wrotycz Nie wiem, czy zapowiedź Holocaustu, ale ktoś zwrócił mi uwagę, że użyłem dwóch pojęć obok siebie, które silnie powiązane są z tym horrorem: "Zagłada" i "Ostateczne Rozwiązanie". Zrobiłem to tak odruchowo i nieświadomie, że sam dziwnie się poczułem.
  • Wrotycz 13.04.2019
    Taki odruch to albo zwykła moc pojęciowa słów (znałeś już zapewne treść tej koszmarnej historii) albo 'ingerencja' - tylko czego/kogo.
  • Wrotycz 13.04.2019
    Zapomnieć również nie można, jak niebagatelną rolę ma umysł odbiorcy.
    Zarzucano mi dość często, że interpretuję bezprawnie, bo autor bezpośrednio nie wpisał słów, które mogłyby sprowokować ujście moich refleksji:)
    Czyli nadinterpretacja.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania