Plany na weekend?
Nie mam po co wracać do domu, stwierdzam, patrząc w lekko zachmurzone niebo.
Przynajmniej dzień jest ładny. Okolica w sumie też, choć jednocześnie okropnie nieprzyjemna.
Mam w mieście kilka takich małych jeziorek. Kilka, praktycznie w jednym miejscu. Zauważyłam je całkiem niedawno, biorąc pod uwagę, że mieszkam tu od urodzenia.
Dokoła nich są kręte alejki, przy nich dziesiątki ławek. Drzewa sprawiają, że światło jest lekko przytłumione, ale gdzieniegdzie prześwituje wciąż błękitne niebo.
Wszystko byłoby piękne i magiczne, gdyby nie cała gama pijaków, cała paleta butelek, stojących wzdłuż wszystkich alejek, przy prawie każdej ławce.
O dziwo nikt nie patrzy na mnie dziwnie. Ale rzadko się zdarza, żeby ktoś tak na mnie patrzył. Wydaje mi się, że wyglądam całkiem porządnie. Mam porządną koszulkę praktycznie bez dekoltu, porządne, proste spodnie, porządne buty, włosy ciasno związane w kucyk i idealnie prostą grzywkę.
Mam nadzieję, że idealnie. Obcinałam ją wieczorem. Ale chyba jest równo.
Jestem tu drugi raz. I to znowu w tej samej beznadziejnej sytuacji, myślę z rozgoryczeniem.
Naprawdę nie mam po co wracać. Znowu nie byłam w szkole, znowu oberwę.
Wiem, brzmi głupio. Ale to prawda. Mogę wyglądać porządnie, mieć porządne oceny, ale dopóki nie będę idealna, nie będę dość dobra.
- Dzień dobry – mówi do mnie jakiś dzieciak i biegnie dalej.
- Dzień dobry – mruczę w odpowiedzi, choć wiem, że już nie usłyszy i nawet go nie znam.
Niektóre dzieci takie są. Mówią „dzień dobry” wszystkim dorosłym.
Ale wyglądam jak dorosła?
Nie malowałam się za bardzo. Tylko na policzkach mam trochę pudru, żeby przykryć wypieki. Nie lubię, kiedy widać, że mam gorączkę. Mama i tak nie wierzy. I tak powie, że po prostu jestem leniwa.
Rozglądam się. Grupka pijaków - zygzakiem rzecz jasna - powoli odchodzi. Jestem już praktycznie sama, reszta pozostałych tu ludzi siedzi po drugiej stronie jeziora.
Kładę się na ławce. Jestem strasznie śpiąca, ale w takich miejscach lepiej nawet nie mrugać, a co dopiero zasypiać. Upewniam się, że zawartość kieszeni wciąż jest na swoim miejscu i wyciągam książkę.
Książka też jest porządna. „Boska komedia”. Nie mogę się z nią przemęczyć. Ale teraz mam mnóstwo czasu. Może i cały weekend.
Komentarze (19)
dziękuję wszystkim, może jeszcze kiedyś się coś podobnego pojawi xD
Tak czy inaczej Ichi pękło serce
To, że się wszystko tak powoli rozwija jest chyba w tym przypadku plusem, główna bohaterka z jednej strony może wydawać się taka "zwyczajna", a tak naprawdę chyba dość daleko jej do przeciętności i rzeczywiście wzbudza przez to sympatię. Bardzo dobrze Ci to wyszło, na pewno co najmniej na 5 :)
Dzięki ;)
Osobiście bardzo lubię twoje komentarze pod moimi tekstami, dodają motywacji :3
Główka do góry!
"Drzewa sprawiają, że światło tu jest lekko przytłumione, ale gdzieniegdzie prześwituje wciąż błękitne niebo." - Zdaje się, że "tu" jest niepotrzebne.
"Wszystko byłoby piękne i magiczne, gdyby nie cała gama pijaków, cała paleta butelek, stojących wzdłuż wszystkich alejek, przy prawie każdej ławce." - Mam wątpliwości co do przecinków. Moim zdaniem nie powinno być przed "stojących" i przed "przy". Chyba że słowo "stojących" jest określeniem do pijaków. Naprawdę nie wiem.
Zwróciłem uwagę na ten sam fragment co Numizmat. Wiem, jak to jest dążyć do doskonałości, jednak nie jest ona możliwa do osiągnięcia. Ideałów nie ma. Chyba że w co niektórych książkach.
Stojących jest i do pijaków i do butelek. A "tu" zostanie usunięte *czuje się jak terminator*
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania