„Płaszcz.”
Siedząc i czekając zobaczyłem z daleka,
Ten jasny płaszcz przełamujący szarość nieba.
Chciałbym doń podejść, porozmawiać jak trzeba,
Jednak jest ze mnie jakiś społeczny kaleka.
Siedząc patrzę na ludzi, jak zwykłem robić,
Gdy puka mnie w ramię i zaczyna coś mówić.
Chciałbym doń jakoś pięknie przemówić.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, zacząłem się dusić.
Dusić się tremą, przywykłem do tego.
Wciąż mógłbym spróbować, nie odeszła daleko.
Nabrałem odwagi i podszedłem do niego,
Do płaszcza, do niej - zacząłem mówić coś bladego.
No i skończyłem. Myślałem iż się lepiej spiszę
Chciałbym umieć jakoś przełamać tę ciszę.
Mówić, wtem cię słuchać, jednak w ciszy tej wiszę,
W ciszy się trzęsę i w ciszy tej ginę.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania