Pluję na wszystko
pluję na wasze sztuczne uśmiechy,
na wasze białe zęby w reklamach pasty
i wasze samochody na kredyt,
na wasze dzieci w garniturkach do komunii
i wasze plany na życie.
mam was gdzieś.
wszystkich.
nienawidzę tego miasta
z jego aptekami na każdym rogu
i ludzi, którzy mówią „miłego dnia”
a potem wracają do domów
żeby ryczeć w kiblu,
po cichu, żeby dzieci nie słyszały.
macie wszystko —
ale dusz brak.
kobieta mnie zostawiła
bo już nie pisałem dla niej wierszy,
a ja przestałem pisać
bo nie chciałem już się łudzić,
że poezja cokolwiek zmienia.
tu się żyje na odpierdol
i umiera w białych prześcieradłach
z oczami wlepionymi w sufit,
jakby coś tam miało być.
a tam gówno jest.
tak samo jak tutaj.
ja mam tylko paznokcie do obgryzania,
wątrobę jak gąbkę
i śmiech, który przypomina szczek psa
przywiązanego do drzewa w deszczu.
nie chcę waszych kościołów,
waszych sloganów motywacyjnych,
nie chcę nawet Boga,
bo jeśli istnieje
to śmieje się razem z wami.
dajcie mi spokój.
dajcie mi jeszcze jedną noc,
jedną flaszkę,
i jedną kulkę do spluwy.
resztę załatwię sam.
Komentarze (3)
Władimir Wysocki
Nie lubię gdy ,mi mówią po imieniu
Gdy w zdaniu jest
co drugie słowo - brat
Nie lubię gdy mnie klepią po ramieniu
Z uśmiechem wykrzykując - kopę lat!
Nie lubię gdy czytają moje listy
Przez ramię odczytując treść ich kart
Nie lubię tych co myślą, że na wszystko
najlepszy jest cios w pochylony kark
Nie znoszę gdy do czegoś ktoś mnie zmusza
Nie znoszę gdy
na litość brać mnie chce
Nie znoszę gdy z butami lezą w duszę
Tym bardziej gdy mi napluć
w nią starają się
Nie znoszę much co żywią się krwią świeżą
Nie znoszę psów
co szarpią mięsa strzęp
Nie znoszę tych co tępo w siebie wierzą
Gdy nawet już ich dławi własny pęd!
Nie cierpię poczucia bezradności
Z jakim zaszczute zwierzę patrzy w lufy strzelb
Nie cierpię zbiegów złych okoliczności
Co pojawiają się gdy ktoś osiąga cel
Nie cierpię więc nie wyjaśnionych przyczyn
Nie cierpię niepowetowanych strat
Nie cierpię liczyć nie spełnionych życzeń
Nim mi ostatnie uprzejmy spełni kat
Ja nienawidzę gdy przerwie mi rozmowę
w słuchawce suchy metaliczny szczęk
Ja nienawidzę strzałów w tył głowy
Do salw w powietrze czuję tylko wstręt
Ja nienawidzę siebie kiedy tchórzę
Gdy wytłumaczeń dla łajdactw szukam swych
Kiedy uśmiecham się do tych którym służę
Choć z całej duszy nienawidzę ich!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania