Pluję na wszystko

pluję na wasze sztuczne uśmiechy,

na wasze białe zęby w reklamach pasty

i wasze samochody na kredyt,

na wasze dzieci w garniturkach do komunii

i wasze plany na życie.

mam was gdzieś.

wszystkich.

nienawidzę tego miasta

z jego aptekami na każdym rogu

i ludzi, którzy mówią „miłego dnia”

a potem wracają do domów

żeby ryczeć w kiblu,

po cichu, żeby dzieci nie słyszały.

macie wszystko —

ale dusz brak.

kobieta mnie zostawiła

bo już nie pisałem dla niej wierszy,

a ja przestałem pisać

bo nie chciałem już się łudzić,

że poezja cokolwiek zmienia.

tu się żyje na odpierdol

i umiera w białych prześcieradłach

z oczami wlepionymi w sufit,

jakby coś tam miało być.

a tam gówno jest.

tak samo jak tutaj.

ja mam tylko paznokcie do obgryzania,

wątrobę jak gąbkę

i śmiech, który przypomina szczek psa

przywiązanego do drzewa w deszczu.

nie chcę waszych kościołów,

waszych sloganów motywacyjnych,

nie chcę nawet Boga,

bo jeśli istnieje

to śmieje się razem z wami.

dajcie mi spokój.

dajcie mi jeszcze jedną noc,

jedną flaszkę,

i jedną kulkę do spluwy.

resztę załatwię sam.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • o nim pseud pół roku temu
    *Nie lubię...*
    Władimir Wysocki
    Nie lubię gdy ,mi mówią po imieniu
    Gdy w zdaniu jest
    co drugie słowo - brat
    Nie lubię gdy mnie klepią po ramieniu
    Z uśmiechem wykrzykując - kopę lat!
    Nie lubię gdy czytają moje listy
    Przez ramię odczytując treść ich kart
    Nie lubię tych co myślą, że na wszystko
    najlepszy jest cios w pochylony kark

    Nie znoszę gdy do czegoś ktoś mnie zmusza
    Nie znoszę gdy
    na litość brać mnie chce
    Nie znoszę gdy z butami lezą w duszę
    Tym bardziej gdy mi napluć
    w nią starają się
    Nie znoszę much co żywią się krwią świeżą
    Nie znoszę psów
    co szarpią mięsa strzęp
    Nie znoszę tych co tępo w siebie wierzą
    Gdy nawet już ich dławi własny pęd!

    Nie cierpię poczucia bezradności
    Z jakim zaszczute zwierzę patrzy w lufy strzelb
    Nie cierpię zbiegów złych okoliczności
    Co pojawiają się gdy ktoś osiąga cel
    Nie cierpię więc nie wyjaśnionych przyczyn
    Nie cierpię niepowetowanych strat
    Nie cierpię liczyć nie spełnionych życzeń
    Nim mi ostatnie uprzejmy spełni kat

    Ja nienawidzę gdy przerwie mi rozmowę
    w słuchawce suchy metaliczny szczęk
    Ja nienawidzę strzałów w tył głowy
    Do salw w powietrze czuję tylko wstręt
    Ja nienawidzę siebie kiedy tchórzę
    Gdy wytłumaczeń dla łajdactw szukam swych
    Kiedy uśmiecham się do tych którym służę
    Choć z całej duszy nienawidzę ich!
  • Janka pół roku temu
    Przeczytałam i... o rety! Strzela, i to celnie. Emocje, styl, przekaz — wszystko to ma ogromną moc. Czuć w tym autentyczną siłę pisania. Wybacz, ale; boli mnie trochę, jak bardzo to jest nieprzemyślane. Masz ogromny potencjał, tylko brakuje tu pewnej kontroli, wyczyszczenia, złapania rytmu. To jak dziki ogień — piękny, ale jeszcze nieokiełznany. To naprawdę bardzo dobre. Oj, naprawdę bardzo. Ale gdyby trochę to uporządkować, mogłoby być genialne.
  • piliery 5 miesięcy temu
    Mocne ale dobre. Dobre.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania