Świetny tekst o Ameryce, przypomina mi się Pawlak i Kargul.Antek był pewnie zszokowany, kiedy zobaczył to Eldorado, marzenie wielu ludzi w tamtych latach. Ale czy ta Ameryka to taki sen o szczęściu? Czekam na c.d.n. Piątka i zdrówko
:))) No tak ... Pawlak i Kargul są nie do pokonania!!! Oni zawędrowali do Chicago, a Antek będzie eksplorował NY. To będzie długie opowiadanie o czasach na chwilę przed upadkiem PRL-u. Pisane z nadzieją na przybliżenie tamtych pokręconych czasów... Życzę wytrwałości, bo epilog jak zwykle będzie zawierał niespodziewane rozstrzygnięcia... (cdn każdy dzień )
Mieszkaniec
Nie wiem czy znasz rockową piosenkę rosyjską GoodBye America, i pod tym samym tytułem oglądalam dokument jak starszy mężczyzna z Rosji jedyny że wsi poleciał za ocean. My kiedyś oni dzisiaj. Pzdr.
pasja Nie znam, ale poszukam w internetach, bo brzmi ciekawie :) Dzięki za cynk! Od czasu przemian ustrojowych rozpoczętych w 1989 r. i po wejściu do UE, Polacy mają już inne nastawienie do USA. Wielu naszych ziomków chcących emigrować woli kraje europejskie z wielu powodów, na przykład w długie weekendy bez większego problemu mogą przyjechać do rodziny. Przyjazdy z USA to wielka i kosztowna eskapada. Niedawno spotkałem się z kolegą, który dopiero po 15 latach od wyjazdu za ocean mógł przyjechać do Polski w odwiedziny. A Rosja? No cóż, mówią, że to stan umysłu. Dziwi mnie trochę ta nostalgia Rosjan, przecież oni mają raj na ziemi i krainę miodem płynącą a USA to przecież wróg Rodiny...
Ależ różnice :) Mogę sobie to tylko wyobrazić, bo w stanach nigdy nie byłam, ale obserwowałam różnice pomiędzy innymi krajami a Polską, nawet stosunek do ludzi jest zupełnie inny jak u nas, 5 :)
Mam nadzieję, że te opisy pozwolą na dokładniejsze wyobrażenie sobie tych różnic :)))) Opowiadanie właśnie w wielu miejscach będzie się na nich koncentrować!!! Dzięki za komentarz i piękną notę!
Wreszcie zdecydowałeś się wsadzić coś naprawdę dłuższego. Zgrabne opisy tamtejszych realiów w odniesienu do ówczesnych krajowych i takich porównań będzie jak przypuszczam znacznie więcej. Chyba tzw. Little Poland... Na te dwa miesiące, to właściwie język angielski nie jest konieczny, tam prawdopodobnie można sprawniej porozumieć się po naszemu. :)
Widzę, że lubisz bawić się skrótami literowymi (PLwNY); wiodące firmy stawiają sobie za punkt ambicji aby ich "logo" kryło dodatkowy przekaz np. Carrefour albo Amazon, a są jeszcze przekazy podprogowe w filmach i reklamach. Pzdr ;)
Tak mnie jakoś natknęło na 'neverending story' :) Dotychczas wstawiałem jedynie kompaktowe teksty, czyż nie? Twoje przypuszczenia są trafne - zapraszam do czytania dalszych opisów. W NY nie spotkałem się z określeniem Little Poland, po prostu każdy wie, że Greenpoint i częściowo Williamsburg, zlokalizowane nad brzegiem East River w najbliższym sąsiedztwie Manhattanu, to taka Polandia - i nazwa 'Greenpoint' funkcjonuje całkiem powszechnie do określenia polskiej dzielnicy. Są tam oczywiście dzielnice innych nacji, które mają swoje urocze nazwy: Little Italy, Chinatown ... Polska jeszcze nie 'zasłużyła' na podobne wyróżnienie (żeby mieć swoją nazwę własną). Ostatnio dowiedziałem się, że to miejsce robi się bardzo drogie, bo przeniosła się tam nowojorska bohema i yuppies. To tylko jeden przystanek metrem od Manhattanu - stolicy świata, gdzie jest już naprawdę bardzo drogo.
To prawda, że na Greenpoincie można przeżyć bez znajomości angielskiego. No ale, jak już ktoś dostał się za ocean, to chciałby skorzystać i przynajmniej podszlifować znajomość języka Shakespeare'a i zarobić na bilet powrotny ;) Tak! PLwNY to chwyt marketingowy, wszystko, co o tym piszesz to prawda!!! Lubię czytać Twe komentarze, oprócz wspomnianej kiedyś erudycji masz również wnikliwe oko, rozległą wiedzę i przejawiasz szczere zainteresowanie pracami innych. Szacunek! Aha, i jeszcze jedno, lubię także Twe wysublimowane poczucie humoru!!! Pozdrawiam!
Muszę przyznać, że świetnie się to czyta. Potrafisz zainteresować swoją opowieścią, piszesz barwnie, czytając czuje się ten upał, głuchnie od ulicznego hałasu, ginie w tłumie obrazów i wrażeń. Rzeczywiście "Kochaj albo rzuć" to fenomen polskiego kina, ale dla mnie najlepszy film o amerykańskiej polonii to "Szczęśliwego Nowego Jorku" Zaorskiego, obraz odarty z wszelkiej mitologii i propagandowego bałwochwalstwa. Z ciekawością czekam na kolejne części PL... Wielka piątka ode mnie :)
Bardzo dziękuję za ten budujący komentarz i spostrzeżenia, które sprawiają radość! Zależało mi na tym, aby oddać ten odległy świat w taki sposób, w jaki tego raczej nikt nie robi. Skupiłem się na szarej codzienności i obserwacjach dorastającego bohatera, który widzi otoczenie takie, jakim jest i w szczery, choć niekiedy naiwny sposób, je analizuje.
To co stwierdzasz o polskich filmach dotyczących amerykańskiej polonii to prawda. Chociaż 'Szczęśliwego Nowego Jorku' w moim odczuciu ma pewne braki warsztatowe i sprawia wrażenie, że był kręcony na siłę, aby ekipa miała pretekst do wyjazdu, zgarnięcia kasy za film i przy okazji jeszcze poznać tę 'ziemię obiecaną'. Z własnych prywatnych ekipa raczej nie miałaby możliwości zobaczenia NY, Florydy itp, a tutaj wszystko dostali w pakiecie... Ale już się czepiam ;)
Oczywiście mam jeszcze kilka ciekawostek w zanadrzu, więc jeżeli Cię interesują te klimaty, to zapraszam na kolejne części! :)
Dzięki wielkie! Będę się starał utrzymać poziom! Opowiadanie jednak jest dość długie, opisuje dwa miesiące z życia nastolatka, więc jest o czym pisać :oD Mam tylko nadzieję, że nie zanudzę :)
Komentarze (16)
Nie wiem czy znasz rockową piosenkę rosyjską GoodBye America, i pod tym samym tytułem oglądalam dokument jak starszy mężczyzna z Rosji jedyny że wsi poleciał za ocean. My kiedyś oni dzisiaj. Pzdr.
Oczywiście i w tym dokumencie jest o tym mowa. Rosyjskiego Iwana nikt nie nastraszy. Pzdr.
Widzę, że lubisz bawić się skrótami literowymi (PLwNY); wiodące firmy stawiają sobie za punkt ambicji aby ich "logo" kryło dodatkowy przekaz np. Carrefour albo Amazon, a są jeszcze przekazy podprogowe w filmach i reklamach. Pzdr ;)
To prawda, że na Greenpoincie można przeżyć bez znajomości angielskiego. No ale, jak już ktoś dostał się za ocean, to chciałby skorzystać i przynajmniej podszlifować znajomość języka Shakespeare'a i zarobić na bilet powrotny ;) Tak! PLwNY to chwyt marketingowy, wszystko, co o tym piszesz to prawda!!! Lubię czytać Twe komentarze, oprócz wspomnianej kiedyś erudycji masz również wnikliwe oko, rozległą wiedzę i przejawiasz szczere zainteresowanie pracami innych. Szacunek! Aha, i jeszcze jedno, lubię także Twe wysublimowane poczucie humoru!!! Pozdrawiam!
To co stwierdzasz o polskich filmach dotyczących amerykańskiej polonii to prawda. Chociaż 'Szczęśliwego Nowego Jorku' w moim odczuciu ma pewne braki warsztatowe i sprawia wrażenie, że był kręcony na siłę, aby ekipa miała pretekst do wyjazdu, zgarnięcia kasy za film i przy okazji jeszcze poznać tę 'ziemię obiecaną'. Z własnych prywatnych ekipa raczej nie miałaby możliwości zobaczenia NY, Florydy itp, a tutaj wszystko dostali w pakiecie... Ale już się czepiam ;)
Oczywiście mam jeszcze kilka ciekawostek w zanadrzu, więc jeżeli Cię interesują te klimaty, to zapraszam na kolejne części! :)
Pozdrawiam i dzięki za życzliwą ocenę!
Dla mnie zasłużona 5 ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania