PO CZTERDZIESTYM PIĄTYM
Po czterdziestym piątym to jakoś się żylo
Choć zima, choć wojna lecz wesolo bylo
Potem przyszło panie miast odgruzowanie I oblewanie.
Gdy szedleś do pracy ćwiartka wystarczała
Salceson , kaszanka i kajzerka mala
z kumplami na bani czekaleś fajranta
Lub milicjanta.
Kiedyś po robocie do domu wracałem
Byłem pod humorem i Marinę śpiewalem
Wtem coś mnie walnęło jak piorun w stodołe
I po tym zasnąłem
O czwartej nad ranem władza mnie zbudziła
Mundury rozpiete jak na imieninach
Sprawdzili kieszenie może coś zostało
Bo im zawsze mało
Pałami mnie tłukli, wodą polewali
Zegarek ukradli w kapelusz nasrali
Zęby po matuli co jak ulał byly
W kiblu utopili
Rośnie wladza w siłę z kacapów pomocą
A wolni Polacy ze strachu się pocą.
Bogumil Bujak z z czasow Ochaba lub Kani
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania