Po drugiej stronie ulicy...

Drogi Przyjacielu,

Dawno nie pisałem, a pragnę z Tobą porozmawiać. Chcę pokazać Ci czego się nauczyłem...[...]

Łkający chłopiec na ulicy trzymający się za brzuch. Być może umiera. Nie wiem tego na pewno tak samo jak i ty. Czy można mu pomóc? Cóż poszukaj odpowiedzi. Pomogę Ci w tym liście, ale wnioski musisz wyciągnąć sam...

 

Siedzę naprzeciwko niego po drugiej stronie ulicy. Przyglądałem się to jemu, to ludziom przechodzącym obok. Spoglądali na niego. Jedni odwracali wzrok, drudzy patrzyli cały czas przechodząc, jeszcze inni wyśmiewali jego cierpienie. Teraz patrzy na mnie swoim błagalnym wzrokiem o pomoc. Jednak wie, że w głębi serca tak naprawdę pewnie nie zareaguje. To takie typowe ludzkie zachowania, nie sądzisz? Błaga o grosze na jedzenie, ale ludzkie myślenie jest zazwyczaj jedno.

"Czemu ja akurat mam pomóc? Przecież sam nie mam pieniędzy żeby je rozdawać. Nie jestem fundacją charytatywną. Niech inni mu pomogą".

 

Wiesz masz rację. Nie jesteś fundacją charytatywną. Nie ma przy sobie nawet grosza, prawda? Wolisz się odwrócić, mój drogi, nie widzieć, nie wierzyć. Wiesz, nie zamierzam Ci mówić tego typu rzeczy co inni: "Postaw się na niego miejscu" albo "Pomyśl jak to jest głodować". NIE! Powiem coś innego. Przeczytaj następną część mego listu i zamknij oczy.

 

Opowiem ci historię autentyczną. Chłopak, który wychował się w domu dziecka trafił na ulicę. Jedno matka wolała alkohol i dragi, ojciec nie był lepszy, wszystko przepił. Siedział w tym samym miejscu co ten chłopiec teraz. Osiemnastoletnie dziecko trafiło wtedy na ulicę i umierało z głodu i zimna. Któregoś zimnego wieczoru skierował swe kroki do przyjaciela. Prosił go o nocleg, jednak on mu tylko odpowiedział: "Sorry Łukasz, ale ty chyba sobie żartujesz. Co powiedzą starzy na kogoś takiego? Więc nie mimo, że jesteś mym kolegą". Odszedł tylko. Usiadł przy tej ulicy. Tamtej nocy zamarzł na oczach kilkuset ludzi, który mu nie pomogli.

 

Odpowiedz mi teraz na głos: Czy chcesz, aby ten chłopiec przede mną umarł?

Wiem, że nie odpowiedz na głos, bo to tylko mój niby list, ale ja naprawdę chcę usłyszeć twój głos.

 

Ludzie wtedy usprawiedliwiają się: "Chwila inni też mogli pomóc. Ty też mogłeś, ale tego nie zrobiłeś".

To prawda, przyjacielu, nie zrobiłem nic i szczerze się przyznałem do tego, że to również ja stoję za śmiercią chłopca. Mogłem zareagować, lecz minąłem go jak setki innych. Zastanawiam się co nami kieruje. Mamy za gorszych tych co klęczą i błagają. Tych chory psychicznie czy mających depresję...

Szczerze chcę pomóc chłopcu, ale sam nie wiem jak się za to zabrać. Myślę, że tak moja złotówka nie wystarczy. Może oddam mu kurtkę...Może...

 

Szatan czy Anioł?

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania