po macoszemu

kołysze jak kiedyś gdy stałam między tym co za mną

a kolejnym otwarciem ramion

mały manekin rozlokowany z bagażem w poczekalni

naznaczony bezsennością

 

wtedy grzecznie zamykałam oczy

tylko tak mogłam wyjść

do domu gdzie poukładane w pokoju lalki

czekały na bajki

wracałam z kieszeniami pełnymi kamieni

małe i wielkie równo ciągnęły w dół

 

w ten sposób otwierały się przepaści

z zapotrzebowaniem na misternie zaplecione warkocze

dlatego bujało w przód i w tył albo na boki

do zaśnięcia

Średnia ocena: 2.6  Głosów: 18

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Wiersz zrobił na mnie pokaźne wrażenie. Zasługuje na pięć, moim skromnym zdaniem.
  • o nim pseud 4 miesiące temu
    Moim skromnym zdaniem, szanowna Pani słodzi w złym miejscu.
  • piliery 4 miesiące temu
    Zmory duszą i dają znać o sobie. Są trudne do pozbycia ale można o nich napisać wiersz. Wtedy lepiej. A "na papierze" zostaje interesujący, poetycki zapis, który każe postawić 6.
  • Grafomanka 4 miesiące temu
    Dziękuję piliery za przeczytanie i komentarz
  • _KresKa_22_ 4 miesiące temu
    Taki sobie. Nie zrobił wrażenia. Żadnego.
  • Grafomanka 4 miesiące temu
    Pewnie nawet nie wiesz o czym...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania