Po pysku

Dzisiaj znowu dostałem od żony po pysku. Tym razem za masło, które zapomniałem wyciągnąć z lodówki wczoraj wieczorem i teraz jest twarde, i żona musi się wkurwiać przy smarowaniu. Nie żebym miał coś przeciwko biciu mnie po pysku przez kobietę. Lubię to nawet. Ale nie przez TĘ kobietę. Moja żona nie goli nóg i chodzi we FLANELOWEJ koszuli. ZAWSZE. Nienawidzę kobiet we flanelowych koszulach. Żona tak wystrojona jest dla mnie całkowicie aseksualna, więc bicie mnie przez nią po pysku nie sprawia mi żadnej przyjemności. Przypomina mi tylko o tym, jakim jestem popychadłem. A przecież już we wczesnej młodości przekonałem się, jak przyjemne mogą być razy zadane przez płeć piękną. Miałem trzynaście lat i na obozie harcerskim rozbiłem niechcący namiot na mrowisku. Druhna Sabina zbiła mnie za to po pysku. Miała długie warkocze, buzię jak brzoskwinkę i duże rozpychające mundur piersi. Mundur kusząco rozpięty o jeden guzik za dużo sprawiał, że mogłem dostrzec PRZEDZIAŁ rozdzielający te magiczne półkule. Druhna biła mnie raz po raz z liścia po pysku i obrzucała stekiem wyzwisk, a ja czułem gorąco rozlewające się po moim szczenięcym ciele.

Jakże odległe były tamte doznania od tych, które zapewniała mi moja niechlujna żona. Dzisiejszy dzień przepełnił czarę goryczy. Lanie, które od niej dostałem, odnowiło bolesno-słodkie wspomnienie i sprawiło, że wreszcie zdecydowałem się na ten krok. Postanowiłem odwiedzić prostytutkę-dominę i zaznać rozkoszy przypominającej tę, jakiej doznałem od druhny Sabiny.

Odpaliłem komputer i wszedłem na stronę z ogłoszeniami erotycznymi. Przeglądałem powoli kolejne oferty. „Lady Dominika — BDSM tanio” — na tym ogłoszeniu się zatrzymałem. Nie miałem za wiele forsy. Żona zabierała mi prawie całą wypłatę. Udało mi się trochę przyoszczędzić przez ostatnie miesiące na papierosach, które ograniczyłem do minimum, ale nadal nie była do duża kwota.

Założyłem kurtkę i pojechałem autobusem pod wskazany w ogłoszeniu adres. Nie miałem biletu i oczywiście musiałem napatoczyć się na kanara. Na szczęście udało mi się wyskoczyć w ostatniej chwili z autobusu, kanar został w środku, ale dalszą część drogi, trzy przystanki, musiałem pokonać na piechotę.

Szedłem i wyobrażałem sobie Lady Dominikę z pejczem, w lateksowym kostiumie, w czarnych lakierowanych szpilkach, z ostrym makijażem i wyeksponowanymi przez obcisły strój półkulami piersi. Chciałem pod gradem jeżących włosy inwektyw przerywanych świstem pejcza zapomnieć o filcującym się pluszu i mechacącym filcu na kanapie w dużym pokoju, o za twardym maśle, które trzeba skrobać, o flanelowej koszuli mojej żony i o jej owłosionych, nigdy niegolonych nogach. Chciałem pogrążenia w świecie, w którym nic już nie będzie ode mnie zależało. W którym liczyła się będzie tylko wola mojej pani, mojej dominy. Pragnąłem bólu i poniżenia, zalewu endorfin. Chciałem utopić w endorfinach prawdziwy ból egzystencji. Skoro szara rzeczywistość szczerzyła na mnie swą straszną, wykrzywioną jadem mordę, aby doznać chociaż chwilowej ulgi, musiałem uciec w inny świat.

Przybytek rozkoszy Lady Dominiki mieścił się w piwnicy zaniedbanej kamienicy czynszowej. Nacisnąłem dzwonek. Był zepsuty. Zapukałem. Cisza. Zapukałem drugi raz mocniej. Dalej nic. Kiedy już miałem wracać i mełłem w ustach przekleństwa, otworzyła mi jakaś kobieta ubrana we flanelową (!) koszulę i spodnie od dresu. Na bosych stopach miała stare kapcie z powygryzanymi, chyba przez psa, dziurami. Widać było jej duże paluchy z żałobą za krogulczymi paznokciami.

— Proszę wejść — powiedziała i zaszurała kapciami. Odgarnęła z czoła przetłuszczone włosy.

— Tutaj przyjmuje Lady Dominika? — zapytałem.

— Tak — odparła. Była nawet całkiem młoda i nawet niebrzydka, dopóki się nie uśmiechnęła. Brakowało jej dwóch górnych, przednich zębów! Dwóch jedynek! Groteskowa szpara ziała czernią, w której majaczył lśniący koniec języka.

— I wizyta kosztuje siedemdziesiąt złotych za godzinę? — zapytałem.

— Tak, jak jest napisane w ogłoszeniu.

— W takim razie proszę zawołać Lady Dominikę.

— Ja jestem Lady Dominiką.

Rozejrzałem się po izbie. Meblościanka na wysoki połysk, odłażąca politura, fotel ze ZMECHACONĄ tapicerką, brudny stół, wszędzie pełno kurzu, goła żarówka zwisająca na drucie, obok na nitce prastary lep na muchy z poprzyklejanymi truchłami owadów. Wokół lepu krążyło kilka żywych much. Siadały na nim, łaziły, pielęgnowały odnóża i skrzydełka. Lep był już całkiem suchy i nie mógł wyrządzić im żadnej krzywdy.

— Czego pan sobie życzy? — zapytała dziewczyna i uśmiechnęła się upiornie.

— Chciałbym zostać wychłostany i poniżony. Zwyzywany. Ale…

— Ale co?

— Ale nie tak! — zasapałem. — Pani ma flanelową koszulę i dres! I te kapcie! A powinna mieć lateks i buty na wysokim obcasie.

— Mogę się przebrać za dopłatą — powiedziała — podstawowa usługa nie obejmuje lateksu i wysokich butów.

— No i te brakujące zęby!

— Mietek mi wybił, z zazdrości. Kocha mnie. Na swój sposób. Ale za dopłatą mogę założyć protezę.

— I te tłuste włosy. Nie mogła pani chociaż umyć włosów?

— Nie mogłam. Ale mogę je spiąć i założyć wojskową czapkę. Niemiecką. Taką jakie mieli gestapowcy.

Zamilkłem i zamyśliłem się przygnębiony. Nie przewidziałem takiego obrotu sprawy. Dobrze, że wziąłem ze sobą całą forsę, jaką miałem. Skoro już tu byłem, to chyba warto dopłacić za lateks, protezę i czapkę. Po długich negocjacjach ustaliliśmy kwotę dopłaty. Lady Dominika targowała się zawzięcie, nie chciała odpuścić i zejść z ceny. W końcu stanęło na dopłacie dwustu złotych za cały pakiet — lateks, buty, proteza i czapka. Dziewczyna wyszła do sąsiedniej izby przebrać się. Zaskrzypiały smętnie nieoliwione od lat drzwi. Więcej kasy już nie miałem. Wycyckała mnie do ostatniego grosza. W sumie na dwieście siedemdziesiąt złotych, co nie było już taką atrakcyjną ceną za godzinną sesję sado-maso.

Lady Dominika pojawiła się w progu w połyskującym, czarnym, obcisłym stroju dominy i wysokich szpilkach. W czapce z daszkiem i trupią czaszką… Wyglądała obłędnie. Poczułem napływające pożądanie, powoli dostawałem wzwodu, krew pulsowała i przelewała się gorącymi strumieniami w moim ciele…

…dopóki nie zobaczyłem, co trzyma moja domina w ręce zamiast pejcza. Całe pożądanie zgasło jak zdmuchnięta świeca.

— Co to jest? — zapytałem.

— Packa — odparła Lady Dominika.

— Co?

— Na muchy.

Przyjrzałem się bliżej dziwnemu przedmiotowi. Faktycznie trzymała w dłoni zwykłą packę na muchy! Z odrazą zwróciłem uwagę na przyklejone do packi świeże trupy much. Były tam trzy lub cztery rozgniecione trupy z flakami na wierzchu rozmazanymi na plastikowej kratce.

— O nie! — zawołałem. — Nie myśli chyba pani chłostać mnie packą na muchy? Umawialiśmy się na pejcz!

— Nie umawialiśmy się na pejcz — powiedziała — w ogłoszeniu nie było słowa o pejczu. Ale jeśli pan chce, to za dopłatą osiemdziesięciu złotych mogę pana wychłostać pejczem.

— Ale ja już nie mam pieniędzy!

— Trudno. W takim razie musi się pan zgodzić na packę.

— I jeszcze te muchy! Są ohydne. Nie mogę!

Zapadło długie i ciężkie milczenie.

— To może zrezygnuje pan z czapki i protezy — zaproponowała. — Wtedy będzie pana stać na pejcz.

Byłem wstrząśnięty i zażenowany tymi poniżającymi negocjacjami. Nie tak sobie wyobrażałem wizytę u dominy. Muchy zakreślały nad lepem skomplikowane elipsy i brzęczały nerwowo. Miałem przez chwilę niesamowite wrażenie, że odrapany fotel ze zmechaconą tapicerką patrzy na mnie i uśmiecha się szyderczo. W końcu zrezygnowałem z czapki i protezy na rzecz pejcza. Dziewczyna miała włosy spięte w kok i nie widać było aż tak bardzo, że są tłuste. Poprosiłem ją tylko, żeby się nie uśmiechała, kiedy zacznie mnie biczować i obrzucać plugawymi inwektywami. Zdjąłem kurtkę i koszulę, aby przyjmować razy na gołą skórę. Padłem przed moją dominą na kolana.

— Możemy zaczynać — powiedziałem.

Usłyszałem świst pejcza i poczułem piekący ból. Następny świst i smagnięcie. Razy sypały się na mnie, ale nadal czegoś mi brakowało.

— A inwektywy?

— Nie umawialiśmy się na inwektywy.

Znowu musiałem negocjować. Zrezygnowałem ze szpilek, żeby mieć na opłacenie wyzwisk. Dziewczyna bez szpilek, szczerbata, nie wyglądała już tak ponętnie jak wcześniej. Bez butów na obcasie straciła smukłą kobiecość i straszyła niedomytymi nogami. Ale za to zgodziła się na inwektywy.

— Proszę zaczynać — powiedziałem.

Poczułem znajome już kolejne smagnięcie pejczem.

— Psia kość! Ty smyku! — krzyknęła na mnie strasznym głosem Lady Dominika. — Ty drapichruście! Ty łapserdaku! Ty huncwocie! Ty ancymonie!

Wstałem gwałtownie z kolan. Byłem wściekły.

— Mam dosyć! — krzyknąłem. — To mają być inwektywy? To jakieś żarty! To poniżające!

Dziewczyna roześmiała się od ucha do ucha, ukazując w całej okazałości dziurę w uzębieniu.

— No ale przecież o to właśnie chodziło! — zarechotała. — Po tu przyszedłeś.

Byłem tak wyczerpany uwłaczającymi mojej godności targami, że straciłem zupełnie ochotę na jakąkolwiek seksualną interakcję. Założyłem koszulę, kurtkę i wybiegłem z tego przybytku sado-maso bez pożegnania.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (31)

  • Narrator 27.04.2021
    Tekst doskonale zabawny, ale argumentacja z sufitu, czysta fantazja autora. Pomarzyć dobra rzecz :) Pisać również, dlatego daję 5.

    Powtórzyłeś bardzo często popełnianą nadmierność (oczywistość): „te dwie magiczne półkule”. A czy widziałeś kiedyś trzy półkule?
    Powinno być: „te magiczne półkule” lub „te dwie magiczne części”.
  • skandal 27.04.2021
    poprawiłem te półkule. chociaż... gdybym tak, powiedzmy, wziął trzy ziarenka maku, i każde przepiłowałbym na pół (musiałbym mieć taką malutką piłkę do maku) i wyrzucił każdą odpiłowaną połowę. to zostały by trzy..

    "argumentacja z sufitu" - tego nie kumam, czyja argumentacja?

    dzięki za wizytę i słowa otuchy :)
  • Narrator 27.04.2021
    skandal Trzy gigantyczne cycuchy? Oj, figlarz z ciebie. Czekaj, faktycznie widziałem taką... Zmutowana mieszkanka Marsa z filmu 'Total Recall' ze Schwarzeneggerem.

    A co do argumentacji z sufitu — miałem na myśli, że opowiadanie nie trzyma się realiów, ale tym lepiej się czytało :)
  • skandal 27.04.2021
    Narrator no właśnie! film z Arnoldem! przypomniał mi się! piękna scena rozwodowa jest w tym filmie.

    no teraz rozumiem - masz rację. wszystko zmyśliłem - nie byłem, póki co, w tanim burdelu sado-maso. w ekskluzywnym zresztą też. zdravia :)
  • Szpilka 27.04.2021
    Hahhaahhahaah, ale jajcarskie, przypomniał mi się program, w którym relacjonowano działanie sekstelefonu - napalony facet jęczy w słuchawkę, a kobitka /ta od pikantnych tekstów/ SE ziemniaki obiera na obiad ?

    Piątak ?
  • skandal 27.04.2021
    dzięki za wizytę i słowa otuchy :)
  • laura123 27.04.2021
    Uśmiałam się. Dobre, naprawdę dobre. 5
  • skandal 27.04.2021
    dzięki za odwiedziny i słowa otuchy :)
  • pansowa 27.04.2021
    Skandal!!!
    Fajnie przeczytać tak porąbany tekst :)
  • skandal 27.04.2021
    danke!
  • JamCi 27.04.2021
    Uwielbiam to. Jest tak obrzydliwe, że aż fajne i swietnie napisane, ale tego akurat sie po Tobie spodziewam zawsze :-)
  • skandal 27.04.2021
    dzięki za wizytę i słowa otuchy :) pamiętam, że muchy na pacce Cię zbrzydziły... ale takie życie... a właściwie śmierć (musza)
  • JamCi 27.04.2021
    skandal o widzisz ja nie pamiętałam, ale zostało mi ogólne wrażenie czegoś obrzydliwego :-) i muchy i Pani nieapetyczna... No cóż.
  • Pasja 27.04.2021
    Napisane z lekkim pazurem i dozą radosnej uszczypliwości w kierunku kobiet. A tak szczerze, to z niego dupa nie chłop. Płacić za coś, co w domu miał za darmo. Mnie też denerwuje twarde masełko, ale po pysku nie biję. Lady Dominika oryginalna i dobrze kalkulowała... chyba po kursie ekonomii. Myślę, że jej wygląd i aparycja stanowiła specjalny dodatek do pakietu usług.
    Nie rozumiem awersji do flaneli. Flanelowe koszule mogą być całkiem eleganckie. Flanela bawełniana to niezwykła tkanina, miękka, lekka i delikatna, a przy doskonale zapewnia i utrzymuje ciepło. Bluzy, spodnie, kamizelki, czapki, szaliki, rękawiczki, to już znane i sprawdzone wytwory flaneli. Flanela znalazła także zastosowanie w szyciu artykułów pościelowych, piżam. Są przyjemne w kontakcie ze skórą, zapewniają komfort podczas snu.

    Pozdrawiam
  • skandal 27.04.2021
    hej :) ja tu widzę bardziej uszczypliwość w stosunku do mężczyzn.

    flanela - chodziło mi o flanelową koszulę, taką "robociarską", jaką nosili (noszą?) robotnicy w fabrykach. takich koszul nienawidzę szczerze, a szczególnie kobiet w nie ubranych

    dzięki za odwiedziny
  • Grain 27.04.2021
    A mi się przypomniał kawał jak poszedł gość do burdelu i wybrał sobie p[o hiszpańsku.
    Panienka mu dała - było normalnie.
    Zatem wnosi reklamację że miało być po hiszpańsku.
    Wtedy ona mówi - zapomniałam.
    Ole.
  • skandal 28.04.2021
    czytałem pięc razy. nie zrozumiałem kawału. przyznaję się. doceń moją odwagę. albo jestem za głupi, żeby zrozumieć, albo nie mam poczucias humoru, albo kawał jest do bani nieśmieszny w ogóle i ten kto go wystawił jest... sam widzisz co bym nie napisał będzie słabo..
  • pansowa 28.04.2021
    skandal Poczytaj wiersze autora to zrozumiesz głębię dowcipu :)
    Clou jest tu słowo ole.
    Dołożyła po hiszpańsku, ale dowcip faktycznie zajebisty :)
  • skandal 28.04.2021
    pansowa teraz zrozumiałem. a wiersze autora czytam. powoli się wdrażam. dowcip jest zajebisty jak już się go ogarnie, surrealistyczny. no i poza tym krótki. najgorsze są długie i nieśmieszne kawały
  • piliery 27.04.2021
    A ja to już czytałem - dużo wcześniej. :)
  • JamCi 28.04.2021
    A ja też :-)
  • Enchanteuse 27.04.2021
    Bardzo fajne, podoba mi się. Jedyne, do czego się przyczepię, to brak wyraźnej puenty. Może jestem wymagająca, ale brakuje mi w tym tekście jakiegoś końcowego, niespodziewanego zwrotu akcji. 4,5, czyli 5, bo zaokrągla się zawsze w górę ;)
  • skandal 28.04.2021
    dziękuje za odwiedziny i słowa otuchy :)
  • Opalony Ernest 28.04.2021
    Kradnę "drapichrusta".
    Się od tej pory będę tak zwracać do huncwota łamane przez ancymona do łotra zbierającego spod sklepu opakkowania tekturowe.
    Które potrzebne mi do rozpałki.
    A dodam, że psa, rozkradnikowi dokarmiam.
  • skandal 28.04.2021
    dobrze, że dokarmiasz. ten ancymon pewnie tekturą pieska żywi.
  • klose99 29.04.2021
    Dawno się tak nie uśmiałem. Genialne!
  • skandal 30.04.2021
    dzięki za przybycie i słowa otuchy. zdravia!
  • Trzy Cztery 30.04.2021
    Przeczytałam już dawno, ale dopiero dzisiaj przybyłam, żeby dodać słowa otuchy: wspaniała zabawa czytelnicza! Czyta się na szerokim uśmiechu!
  • skandal 30.04.2021
    dziękuję za przybycie i cieszę z uśmiechu :)
  • Baba Szora 09.06.2021
    Popłakałam się ze śmiechu przy czytaniu! :-D
    BARDZO DOBRY TEKST SATYRYCZNY - jak dla mnie 6! :-D
  • skandal 12.06.2021
    dziękuję pięknie za cały nalot i za słowa otuchy :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania