To nie jest prowokacja. To odpowiedź na prowokację.
Dla kogoś, kto czeka, wyczekuje na mój komentarz, żeby później uderzyć w to, co uznałam za błąd w sztuce.
Raczej śmieszny tekst. Taki nieporadny.
'Naga, łatwa do rozgniecenia, jak ten lść" postać oświadcza, że przywali komuś między oczy z taka siłą, że ten ktoś aż straci wzrok?
Uderz! Przyłóż tak, żebym
nie wstała. Słowa mają moc,
więc bij najmocniej, najtrafniej,
bo inaczej ci oddam.
- mówi kruchutki suchy liść. I dodaje:
Dokładnie w czułe miejsce,
czyli precyzyjnie między oczy,
a później drwi:
Widzisz? Nie widzisz???
Jeśli tak zinterpretowałam, to znaczy, że taka interpretacja jest możliwa.
Dlatego "podskakująca", prowokująca postać z tego wiersza raczej się nie skojarzy z "łatwą do rozgniecenia/ jak ten liść" oraz z osobą ze skłonnością do "złamania zmarzniętych gałązek".
Kolejny rok drzewa tracą liście
i ja naga, łatwa do rozgniecenia
jak ten liść, i do złamania zmarzniętych gałązek.
1.
Kolejny rok tracenia czegoś oznacza tracenie ciągłe, trwające.
Z drzewami jest inaczej.
One nie maja liści danych raz na zawsze. Jesienią je gubią, ale wiosną cieszą się nowymi.
U Ciebie wygląda tak, jakby np. drzewa zamiast liści miały włosy, a te włosy wypadały kolejny rok z rzędu, powodując nieodwracalna łysinę.
2.
" i ja naga, łatwa do rozgniecenia
jak ten liść, i do złamania zmarzniętych gałązek"
Rybkę na galaretę gotujemy jak rosołek /oczywiście krócej/ - dużo warzyw i na malutkim ogniu, karpia zaś przed gotowaniem dobrze jest obłożyć cebulą i pozostawić na całą noc, skrapiamy też sokiem z cytryny, mamy wtedy pewność, że nie będzie mułem trącił. Aby galareta była klarowna, wystarczy dodać soku z cytryny do gotowego wywaru albo ubitych białek podczas gotowania rybki, a potem łyżką cedzakową zebrać, aczkolwiek gdy się gotuje na małym ogniu, to wywar nie powinien być mętny. Ładny kolor uzyskamy, dodając maggi albo sosu worcestershire, to zamiast podsmażania cebuli dla brązu. No i żelatyna do gorących potraw albo agar i gotowe.
I cała tajemnica karpika w galarecie, u mnie aspików nie jedzą, dla siebie czasem przygotowuję galaretę z drobiu. Na wigilijny stół zaserwuję krewetki w sosie czosnkowym, homara z masłem ziołowym, sushi z wędzonego halibuta i sałatkę jarzynową, do popicia barszczyk czysty z kiszonych buraków, a co, raz w roku można się szarpnąć, dobrze, że kredytu na święta nie trzeba zaciągać. W pierwszy dzień świąt będzie królik w sosie koniakowym, a w drugi stek z amerykańskiej wołowiny, ich wołowina jest mięciutka jak nasza świnina, no niebo w gębusi. No i ciasta, i owoce na deser, wystarczy, obżarstwo jest niezdrowe ?
Bardzo mi się podoba u Ciebie 3/4 i u Wrotycz, kiedy z czystej grafomanii wyciągacie cuda - wianki, tworzycie takie interpretacje, że można skonać ze śmiechu, bo to jeszcze podparte klasyką.
Tymczasem, kiedy kogoś nie lubicie, to odwrotna sytuacja, też z cudami, ale w drugą stronę... kiedyś myślałam że to przez mylne czytanie metafor, ale teraz wiem, że to czysta złośliwość... tylko nie wiem czy warto aż tak się ośmieszać?
"z czystej grafomanii wyciągacie cuda - wianki, tworzycie takie interpretacje, że można skonać ze śmiechu".
Jeśli miałabyś w ręku książkę 'Ćwiartka Szymborskiej", mogłabyś przeczytać we wstępie takie słowa:
"Książki nieudane, śmieszne, głupawe niekoniecznie są stratą czasu, bo pomimo swojej miałkości potrafią doprowadzić obytego czytelnika czy błyskotliwą czytelniczkę do nader głębokich przemyśleń".
W wierszach dobrych i słabszych mozna czegoś szukać. A kto szuka - znajduje.
MartynaM, dzieki. Dzisiaj Ty mnie natchnęłaś, choćby tym stwierdzeniem:
Kolejny rok drzewa tracą liście.
Miło było snuć wyobrażenia, jakby to wyglądało w realu, to tracenie liści latami.
Wyszło jak wyszło, prawda?
Zamiast się złościć, napisz coś nowego, dopracuj, a dopiero później opublikuj.
I miej na uwadze: poezja "okołoportalowa" zwykle kończy w śmietniku.
MartynaM, Żyjęa le co to za życie, niemniej wg nom medycznych, to jednak fakt.
Boginie - Ty zdałaś kurs, czy tam awansowałaś np przez kolor oczu? Nie jestem na bieżąco, nie bede pisał, bo podpadnę wszystkim, jak ich aż tyle, myślałem że wiedźmy, coś tak mi się wydawało, że się tu większość przedstawia właśnie jako.
Wyspałaś się? Czy *Sny nocy letniej* nie dają Ci spać?
W sumie, to chyba wszystko przez Szekspira, pisał sobie, pisał i niektóre jak te Julie od rana już na balkonach... a jak jeszcze ciemno, to łatwo o pomyłkę... ?
Cieszę się, że nie zawodzisz. Grunt to być zwartym i gotowym... o każdej porze dnia.
Komentarze (38)
Dla kogoś, kto czeka, wyczekuje na mój komentarz, żeby później uderzyć w to, co uznałam za błąd w sztuce.
Ten fragment poniżej szczególnie: lubię jak wersami strzela się jak pociskami.
Bij mnie!
Wetrzyj w podłogę złą krew
i patrz jak tracę oddech.
Agonia tak pięknie wygląda.
Widzisz? Nie widzisz???
Pozdrawiam
Pozdrawiam?
'Naga, łatwa do rozgniecenia, jak ten lść" postać oświadcza, że przywali komuś między oczy z taka siłą, że ten ktoś aż straci wzrok?
Uderz! Przyłóż tak, żebym
nie wstała. Słowa mają moc,
więc bij najmocniej, najtrafniej,
bo inaczej ci oddam.
- mówi kruchutki suchy liść. I dodaje:
Dokładnie w czułe miejsce,
czyli precyzyjnie między oczy,
a później drwi:
Widzisz? Nie widzisz???
Jeśli tak zinterpretowałam, to znaczy, że taka interpretacja jest możliwa.
Dlatego "podskakująca", prowokująca postać z tego wiersza raczej się nie skojarzy z "łatwą do rozgniecenia/ jak ten liść" oraz z osobą ze skłonnością do "złamania zmarzniętych gałązek".
Jakieś to dziwne. Słabe.
No niby prosto napisałam. Tak prosto, że bardziej się już chyba nie da, a Ty tworzysz nowe Dziady...
Twoja peelka - suchy liść, zmarznieta gałązka - grozi odwetem w postaci ciosu miedzy oczy, a później drwi, że zaatakowana osoba nic nie widzi.
Można tak zinterpretować? Można.
mnie się całość wydaje słaba i nieudana jako tekst literacki. A Ty podobno tak dużo od siebie na ej płaszczyźnie wymagasz...
Długo pracowałaś nad tym utworem?
Między oczy, to nie w oczy...
Kolejny rok drzewa tracą liście
i ja naga, łatwa do rozgniecenia
jak ten liść, i do złamania zmarzniętych gałązek.
1.
Kolejny rok tracenia czegoś oznacza tracenie ciągłe, trwające.
Z drzewami jest inaczej.
One nie maja liści danych raz na zawsze. Jesienią je gubią, ale wiosną cieszą się nowymi.
U Ciebie wygląda tak, jakby np. drzewa zamiast liści miały włosy, a te włosy wypadały kolejny rok z rzędu, powodując nieodwracalna łysinę.
2.
" i ja naga, łatwa do rozgniecenia
jak ten liść, i do złamania zmarzniętych gałązek"
- szyk do poprawy. Wyszło bardzo niezgrabnie.
A ja się nie odzywam w imię zasady - jej racja, mój spokój ?
Picu, picu, panie dziedzicu, a potem z piąchy i ? ?
Łojtam, łojtam, przeżywasz jak Krupska Natasza rewolucję. Święta za pasem, czas się radować, a nie bejsbolem okładać. No! ?
Rybkę na galaretę gotujemy jak rosołek /oczywiście krócej/ - dużo warzyw i na malutkim ogniu, karpia zaś przed gotowaniem dobrze jest obłożyć cebulą i pozostawić na całą noc, skrapiamy też sokiem z cytryny, mamy wtedy pewność, że nie będzie mułem trącił. Aby galareta była klarowna, wystarczy dodać soku z cytryny do gotowego wywaru albo ubitych białek podczas gotowania rybki, a potem łyżką cedzakową zebrać, aczkolwiek gdy się gotuje na małym ogniu, to wywar nie powinien być mętny. Ładny kolor uzyskamy, dodając maggi albo sosu worcestershire, to zamiast podsmażania cebuli dla brązu. No i żelatyna do gorących potraw albo agar i gotowe.
I cała tajemnica karpika w galarecie, u mnie aspików nie jedzą, dla siebie czasem przygotowuję galaretę z drobiu. Na wigilijny stół zaserwuję krewetki w sosie czosnkowym, homara z masłem ziołowym, sushi z wędzonego halibuta i sałatkę jarzynową, do popicia barszczyk czysty z kiszonych buraków, a co, raz w roku można się szarpnąć, dobrze, że kredytu na święta nie trzeba zaciągać. W pierwszy dzień świąt będzie królik w sosie koniakowym, a w drugi stek z amerykańskiej wołowiny, ich wołowina jest mięciutka jak nasza świnina, no niebo w gębusi. No i ciasta, i owoce na deser, wystarczy, obżarstwo jest niezdrowe ?
?
Tymczasem, kiedy kogoś nie lubicie, to odwrotna sytuacja, też z cudami, ale w drugą stronę... kiedyś myślałam że to przez mylne czytanie metafor, ale teraz wiem, że to czysta złośliwość... tylko nie wiem czy warto aż tak się ośmieszać?
Ale może warto...???
Jeśli miałabyś w ręku książkę 'Ćwiartka Szymborskiej", mogłabyś przeczytać we wstępie takie słowa:
"Książki nieudane, śmieszne, głupawe niekoniecznie są stratą czasu, bo pomimo swojej miałkości potrafią doprowadzić obytego czytelnika czy błyskotliwą czytelniczkę do nader głębokich przemyśleń".
W wierszach dobrych i słabszych mozna czegoś szukać. A kto szuka - znajduje.
Kolejny rok drzewa tracą liście.
Miło było snuć wyobrażenia, jakby to wyglądało w realu, to tracenie liści latami.
Wyszło jak wyszło, prawda?
Zamiast się złościć, napisz coś nowego, dopracuj, a dopiero później opublikuj.
I miej na uwadze: poezja "okołoportalowa" zwykle kończy w śmietniku.
Są jeszcze jakieś Boginie na portalu? Mam wrażenie, że Bogowie stąd odeszli.
Boginie - Ty zdałaś kurs, czy tam awansowałaś np przez kolor oczu? Nie jestem na bieżąco, nie bede pisał, bo podpadnę wszystkim, jak ich aż tyle, myślałem że wiedźmy, coś tak mi się wydawało, że się tu większość przedstawia właśnie jako.
Wyspałaś się? Czy *Sny nocy letniej* nie dają Ci spać?
W sumie, to chyba wszystko przez Szekspira, pisał sobie, pisał i niektóre jak te Julie od rana już na balkonach... a jak jeszcze ciemno, to łatwo o pomyłkę... ?
Cieszę się, że nie zawodzisz. Grunt to być zwartym i gotowym... o każdej porze dnia.
Trzymaj się cieplutko ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania