po ulicy w Krakowie

wyciskam z życia chwile najmilsze

idę ulicą oddycham swobodnie

tydzień zajęty idę napięty

obcisłe spodnie mijam dziewczyny

radosne ich miny po egzaminie

 

w pubie koledzy

degustacja do rana

świeże niepasteryzowane lane

zostałbym jeszcze przy korycie

 

w kieszeni pomięty banknot

starczy na taryfę

wychodzę z siebie nie poznaję ulicy

neony przygasły

przyciemniony blask latarni

 

sterczą na rogu nie dziewice

coś do mnie szepczą

nie ma siły odpowiedzieć

wsiadam do tramwaju

czerwony jak cegła

jak legitymacja z Leninem

 

kanar podchodzi ja skasowany

wysiadam na przystanku bez dna

dalej ulica mnie pcha w objęcia żony

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania