Pociągi

Pociąg odjeżdża — w mgłę, w niepowroty,

Za szybą płyną ślady, jak rozmowy,

Co nie zdążyły zamknąć się w pieszczoty,

I w słowie — zostać, choćby połowicznie.

 

Tu siedzę sam — gdzie miejsce wciąż pamięta

Czyjś oddech, dotyk, szmer papieru w dłoni,

I myśl, że każda chwila jest przeklęta,

Gdy nie ma kogo z niej uchronić.

 

Za oknem świat się w światło rozpuszcza,

Jakby chciał jeszcze coś powiedzieć szeptem,

A ja — w odbiciu — widzę tylko z bliska

Twarz, co się dawno stała powietrzem.

 

A kiedy stacja rozleje się ciszej,

Zostanę — z biletem, co nic nie znaczy,

I z brakiem, który jak echo wciąż słyszę,

Choć wiem, że nikt już nie odwróci twarzy.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pulinaaa 2 miesiące temu
    Wszystko się jeszcze może wydarzy,
    Bardzo ładnie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania