pocieranie słońca
o tej porze nie trzeba wydawać słów
Bałtyk skubie każdy wymiar
zahaczają się rwąc pierwsze skalpy
z oczu chłopców
swoje ostatnie żagle za horyzontem
wygrzebana z piasku jak bursztyn
na pamiątkę uczepiona szyi
zaczynała się ćmić
na podzielnej zapałce dzierzby
Komentarze (18)
W każdej strofie (oprócz tych z numerami 4 i 8) jest inna liczba zgłosek, co samo w sobie już jest pewnym osobliwym osiągnięciem.
Wyjątek jakim jest, zapewne nieświadome, zrymowanie „słów” do „chłopców” (inne umiejscowienie akcentów jest aż nazbyt słyszalne), razem w połączeniu z nieistniejącą metryką, idealnie obrazuje to, iż tekstu nie da się jakkolwiek głośno przeczytać.
Po drugie: Treść tego tworu jest....
„zahaczają się wyrywając z oczu chłopców / ostatnie skalpy z żagli za horyzontem” 1. Zahaczają się o co? 2. Co się zahacza, bo nie zostało to sprecyzowane? 3. Skalpy żagli? Skalpy?
„jak bursztyn zaczynała się ćmić”
Bursztyn nie może „się ćmić” (słabo świecić), a co najwyżej odbijać, bądź przepuszczać światło.
„na podzielnej zapałce dzierzby”
Przepraszam ale jeżeli dzierzba to ptak, to nie mam pojęcia czym jest jej podzielna zapałka.
A dodatkowo cała druga zwrotka jest złożona z samych opisów przedmiotu, który sam się nawet ani w niej, ani nigdzie indziej nie pojawia. Nie jest też on nigdzie odpowiednio zasugerowany.
Dlaczego różna liczba zgłosek jest "osobliwym osiągnięciem"? Do tego czytam o "strofach" – domyślam się, że chodzi o wersy, bo strofoidy widzę dwie.
Chętnie przeczytam co autor komentu miał na myśli.
Dalej jednak nie wiem o co chodzi z wersami od 3 do 5.Jest to opis znikających za horyzontem łódek, ale co mają oznaczać poszczególne słowa i co tu jest podmiotem, tego po prostu nie wiem. A pisanie o obiekcie/zjawisku, samymi tylko metaforycznymi opisami, pozbawionych jakiegokolwiek określającego go wprost rzeczownika, jest dla mnie zabiegiem iście trudnym do strawienia.
Nurtowały mnie w Twoim komencie te zgłoski najbardziej.
Śmiała opinia. ;)
Dzięki za wyjaśnienie!
90 procent wierszy na opowi, to właśnie takie twory.
A to, iż nadal uważam, iż prezentacja wierszy systemowych jest jedyną zdolną do chłonięcia jej z pełnym zachwytem, stanowi oczywiście w pełni subiektywną opinię.
Poza tym nie czytam swoich tekstów na głos, nie jest mi to potrzebne.
Poza tym to stary tekst wysoko oceniony przez niesłodzące osoby z dorobkiem literackim.
Ode mnie 5
"zahaczają się rwąc z oczu chłopców",
który przy takiej wersyfikacji i przy braku interpunkcji po prostu wygląda na przekombinowany.
Puenta z dzierzbą robi drastyczne wrażenie – ale w pozytywnym sensie.
Chłopcy mogli puszczać na wodę papierowe łódki. Skalpy niczym trofea, wypuszczonych chwil. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania