pod łóżkiem było miasto
a pod łóżkiem było miasto
włosów kurzów sznurków
i zgubionych guzików
(z kieszeni taty kiedy jeszcze żył)
szłam tamtędy
na czworaka
mama krzyczała z kuchni
że ziemniaki kipią
a ja
szukałam palcem
– tego co nieistotne
miasto szeptało po cichu
szeleszczeniem reklamówki
i echo tramwaju z pamięci
tam był kot
nie mój
ale bywał
czaił się w rozdarciu podłogi
gdzie czas przechodzi w inny czas
– popołudnie
w nie-mieście
i nagle zgasło światło
i zostałam tylko ja
i te wszystkie guziki
co nie trzymały już niczego
(może tylko mnie
na miejscu)
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania