Pod płaszczem uśmiechu
Uśmiechem dzień witałem, co w sercach ludzi ogień budzi.
Nieprzejęty życia pechem, pełny dobrych uniesień.
Z przyjaciółmi śmiałem się w głos, prowadząc rozmowy bez smutku i trosk.
Nastał Pożegnania czas i pobudki gwiazd, emocjonalny zjazd.
W mym sercu nastała jesień, jak pirania zjada emocje schowane w kieszeń.
Policzki zdobił płacz, gdy zrzucam uśmiechu płaszcz.
Gnijąc wśród szarych ścian, oddechu brak.
Smród starych spraw umyka, gdy w orzechu mnie zamyka.
Pijąc żal, niegodzien tych mian,
pytam się sam: „rano znów założyć mam płaszcz?”.

Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania