Pod Wpływem Reklamy

Nasłuchałem się w radio i naoglądałem w telewizji reklam, chwalących jednego z wielu przewoźników kolejowych. Radio reklamowało jeszcze kilka dni temu, naprawę stu kilometrów toru. Ten odcinek szyn umieszczony jest w najbardziej obciążonej linii kolejowej w Polsce. Naprawa została sfinansowana w dużej części z środków pochodzących z dofinansowania z Unii Europejskiej. Byłem przekonany, że skoro reklamy się skończyły, to naprawa również dobiegła końca. Pewny sprawności i szybkości jazdy pociągu, o tym zapewniały mnie reklamy telewizyjne. Chciałem nabyć bilet na pociąg osobiście w kasie kolejowej, niestety w moim mieście powiatowym dworzec świeci pustkami. Jako potencjalni podróżni, my mieszkańcy i tak mamy wielkie szczęście, że nasza linia kolejowa nie została zlikwidowana jak setki innych w kraju. Pozostało mi tylko dokonanie zakupu przez Internet, na super pociąg jeżdżący po torach z szybkością samolotu. Zaplanowałem podróż dokładnie, wsiadam do pociągu należącego do naszego Urzędu marszałkowskiego i jadę do stolicy regionu. Przesiądę się na „Lux torpedę”, którą błyskawicznie dojadę do celu. Zapomniałem tylko o jednym, rozkłady jazdy pociągów kolei marszałkowskich zmieniają się znacznie szybciej niż pory roku. W wyjątkowych sytuacjach zmiany są szybsze od poszczególnych tygodni. Przywlokłem się z bagażami na dworzec kolejowy tylko po to, żeby przeczytać o zmianie rozkładu jazdy. Dowiedziałem się, że nie mam możliwości dojazdu do miasta wojewódzkiego w czasie, w jakim mi zależało. Szybko udałem się na przystanek autobusowy, tam wsiadłem do mocno wyeksploatowanego busa prywatnego przewoźnika. Dojechałem do stolicy regionu i udałem się na dworzec kolejowy. Wbiegłem obciążony bagażami na peron, zobaczyłem tylne światła szybkiego pociągu. Pozostało mi tylko udać się do informacji, musiałem się dowiedzieć czy i jak będę kontynuował dalszą podróż. Zaproponowano mi przejazd innym pociągiem, po wykupieniu nowego biletu, bo ten, co miałem już nie był ważny. Wyposażony w nowy bilecik wsiadłem do zwykłego pociągu i ruszyłem w Polskę. Przejazd odbywał się z prędkością turystyczną, podziwiałem piękne i mniej piękne widoki za oknem. Dojechałem do pewnego miejsca w polu, pociąg bardzo zwolnił słychać było zgrzyt i pisk szyn. Zaniepokojony otworzyłem okno, zobaczyłem pracownika naprawiającego tory. Stał on na poboczu i obserwował wolno przesuwający się pociąg.

- Przepraszam pana, dlaczego tak wolno jedziemy. Jesteśmy bezpieczni tak strasznie zgrzyta – zapytałem.

- Linia jest remontowana, dlatego jest ograniczenie prędkości – odpowiedział pracownik.

- Czy to nie jest przypadkiem rozsławiony reklamami, odcinek torów remontowany z funduszów unijnych – dopytałem.

- Tak to ten – odparł rozmówca.

- Myślałem, że już go wyremontowali to zaledwie sto kilometrów – doprecyzowałem.

- Brakło pieniędzy na dokończenie remontu i teraz kończymy z tego, co mamy – poinformował mnie robotnik.

- Jak to brakło, mogli nie emitować reklam, tylko wydać na naprawę – dorzuciłem swoje trzy grosze.

- Nie jest tak jeszcze tragicznie, brakło kasy tylko na kilometr. W ubiegłym roku, pamięta pan był to „Rok Czytelnictwa”, poszło wszystko na reklamy. Nie kupiono nawet jednej książki, a wydano grube miliony. W tym przypadku, jest całkiem dobrze – dodał mijany już pracownik od naprawy torów.

Dojechałem na miejsce, lecz wracałem już samolotem do mojego miasta wojewódzkiego. Przejazdy pociągiem na razie sobie jeszcze odpuszczę, pozostanę wierny swojemu samochodowi. Zdobyłem przynajmniej doświadczenie z reklamami, przestanę im wierzyć. Odstawię wszystkie te cudowne specyfiki, które działają na wszystko.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Takie realia. Z Trójmiasta do okolic Zakopanego jechałem 15 godzin z powrotem prawie 24. Niezłe

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania