Podążając za szczęściem, podążam za Tobą
Rozdział 3
CAROLINE
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym jak wyglądałoby wasze
życie, gdybyście nie spotkali tej "wyjątkowej" osoby? Osobiście nigdy się
nad tym nie zastanawiałam. Po prostu od najmłodszych lat byłam
przekonana, że coś takiego jak miłość nie istnieje. Wiele razy
obserwowałam sceny, w których rodzice zachowywali się wobec siebie
jak para nieznanych sobie osób. Jak do diabła miałam wierzyć w
jakiekolwiek uczucia, skoro mój ojciec ...mój ojciec stosował przemoc
psychiczną. Zapytacie pewnie co to takiego?Ja nie padłam jego ofiarą
tylko mama. Ojciec bez powodu potrafił krzyczeć na nią godzinami,
obrzucając podłymi i bezwzględnymi wyzwiskami, miałam ochotę zacząć
krzyczeć głośno, aby przerwać jego tyradę. Nie zrobiłam nic z bardzo
prostego powodu-byłam zbyt przerażona. Do tej pory pamiętam twarz
ojca, któremu satysfakcje sprawiało upodlenie mamy i zrobienie z niej
kłębka nerwów. Pamiętam jaka była piękna. Długie bujne czarne włosy,
jasna cera i twarz. Jej piękno zostało przyćmione przez spuchnięte od
płaczu i zapadnięte od nieprzespanych nocy oczy. Nocą, kiedy on spał,
płakała modląc się o to abym nigdy nie spotkała takiej osoby jak on. Nie
od razu mój ojciec zmienił się w takiego potwora, stało się to w
momencie kiedy żona znudziła mu się już i jedyne co go przy niej trzymało
to to, że nie chciał wywołać plotek odchodząc od niej. Moja mama
podjęła dla siebie słuszną decyzję odeszła, choć kochała go zawsze. Kiedy
znalazłam ją w łazience z podciętymi żyłami miałam 18 lat. Straciłam
mamę, moją kochaną przyjaciół?ę, która była od zawsze moją inspiracją,
autorytetem kimś kto pomimo upokorzenia ze strony ojca potrafił
uśmiechnąć się. Ona myślała, że nie rozumiem, ale ja jak na swój wiek
byłam bardzo mądrym człowiekiem, które mało mówiło ale za to było
dobrym obserwatorem. Wiele razy to ja byłam tą dorosłą, która
pocieszała mamę po kolejnym ataku ze strony ojca. Ona tylko przytuliła
mnie i powiedziała, że poradzę sobie z wszystkim, wtedy jeszcze nie
wiedziałam, że nie będę więcej miała okazji aby powiedzieć jej jak bardzo
ją kocham.
No i proszę teraz mam 23 lata i twardo stąpam po ziemi. Od pogrzebu
mamy nie widziałam ojca, zniknął. Jedyne co po nim pozostało to długi,
które prawie spłaciłam. Jestem cichą i zamkniętą w sobie osobą, która
naprawdę boi się do kogoś zbliżyć. Moi znajomi nigdy nie potrafili
zrozumieć dlaczego nie mogą mnie odwiedzić. Może gdyby poznali
prawdę, mojego ojca wszystko ułożyłoby się inaczej. Być może ktoś
przemówił by do mamy, aby odeszła od niego, zaczęła wszystko od nowa.
Przecież nie zostałaby sama miałaby mnie swoją mądrą córkę jak o mnie
zawsze mówiła. Uśmiecham się w tym momencie bo przypominam sobie
rzadko u niej spotykany uśmiech, którym obdarzała nielicznych. Kiedy się
uśmiechała moje serce pękało, nikt oprócz mnie nie wiedział jaką ta
kobieta toczyła walkę każdego dnia. O mnie mówiła ta mądra a sama
nigdy nie zachowała się mądrze, nie podjęła walki poddała się władzy
ojca. Moje przekonania zdały się na nic. Kiedyś w gniewie ojciec
powiedział, że prędzej wolałby żeby umarła, nie musiałby na nią patrzeć.
Jego zdanie się wykonało, już na nią nie spojrzał ani razu. Jej zapach był
wszędzie, na ubraniach, w pomieszczeniach w których przebywała a
przedmioty według mnie do wyrzucenia a dla niej skarby sprawiały, że
zaczynałam płakać. Samotna, opuszczona nie wiedziałam co ze sobą
zrobić i jak dalej żyć. Ona od zawsze pragnęła dla mnie lepszego życia,
chciała żebym znalazła kogoś kto pokocha mnie nie za zalety, lecz za
wady. Obiecałam jej, że zawsze będę twardo stąpać po ziemi, że jeżeli się
w życiu potknę znajdę jakoś siłę aby dać radę ruszyć dalej do przodu.
Obietnice obietnicami czasami składamy je pochopnie, bez zastanowienia
w drodze nagromadzonych emocji a później nie potrafimy się z nich
wywiązać. Jednak ja od zawsze kierowałam się zasadami, i dzięki nim
żyję. To co sobie założyłam musiało być zrealizowane bo wiem, że gdyby
mama żyła zawiodła by się na mnie. Zawiodła się na mężczyźnie, któremu
przyrzekała miłość i wierność-ona swojej umowy dotrzymała. Brakuje mi
jej każdego dnia, każdego dnia budzę się i spoglądam na jej zdjęcie. Jest
na nim wesoła, radosna pełna życia, przytula mnie jak najcenniejszą
rzecz, której nie chce stracić. To moja motywacja, moja mama nią jest.
Mieszkam sama w tym pięknym domu, nie narzekam już na swój los.
Podniosłam się i staram żyć najlepiej jak potrafię, popełniając błędy uczę
się na nich. Studiuje ekonomie, bo chce w przyszłości założyć własną
firmę, nie mam jak na razie konkretnych planów co do niej to jedynie
pomysł a czy go w ogóle zorganizuje to tylko będzie zależało ode mnie.
Pracuję w księgarni, tak wiem to nudna praca, ale dla osób które cenią
ciszę to praca marzeń. Uwierzcie mi na słowo, po latach wychowywania
się w domu gdzie słyszało się awantury wywoływane przez pijanego ojca
mam wielkie szczęście, że pracuje właśnie tam. Kocham książki i to, że
swoją wiedzą mogę podzielić się z innymi. Jak widać prowadzę nudne
życie, nudne jednak jak bardzo szczęśliwe. No może nie do końca, do
prawdziwego szczęścia brakuje mi faceta, który nie okaże się drugim
ojcem. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, kto się zainteresuje dziewczyną,
która jedyne co ma do zaoferowania to książki. Czy jestem ładna? Nie
potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ mój tato wiedział jak
obniżyć moją wartość siebie do zera, czyniąc mnie tym samym nic nie
znaczącą osobą w swoich oczach. Nie nazwie się ładną, bo za taką się
nigdy nie uważałam, moi koledzy co prawda mówili, że wyglądam jak
kopia mamy, ale nie wierzyłam im, ona była wyjątkowa pod każdym
względem. Rzadko wspominali o niej bo wiedzieli jak głębokie relacje
mnie z nią łączyły i że każde słowo więcej powodowało ból. Teraz jest
dobrze, już się z tym pogodziłam. Pomijając kwestię mojego wyglądu,
mogę jeszcze dodać, że nie wstydzę się tego, że jestem inteligentna to
nigdy nie był powód do wstydu lecz powód do dumy. Uczyłam się sporo
bo wiedziałam, że w przyszłości przyniesie mi to efekt. To śmieszne, ale
będąc nastolatką nie interesowały mnie imprezy lecz nauka. Jestem
dziwna prawda? Która normalna dziewczyna nie wyszłaby z domu w
weekend, aby zabawić się. No właśnie ja jestem taką nienormalną
dziewczyną. Kiedy oni czyli znajomi wychodzili ja też wychodziłam, ale na
nocną zmianę do baru aby zarobić na siebie i na długi po ojcu. Jak widać
nie każdy ma życie jak z książki kochani, niekiedy trzeba być zdanym na
siebie i nie można powiedzieć nie, trzeba pracować. Tak wygląda
praktycznie moje od śmierci mamy do chwili obecnej. Pracuje, studiuje,
pracuje , zajmuje się domem i tak w kółko. To mój grafik a na imprezy nie
chodzę, bo to nie mój klimat a po drugie jestem zbyt zmęczona aby to
robić. W kuchni gotuje obiad i w międzyczasie uczę się do egzaminów, w
pracy powtarzam notatki, takie prowadzę fajne życie. Samotna,
zapracowana, nie wierząca w siebie, nudna osoba bez chłopaka oto ja.
Pewnie powiedzie dlaczego nie przełamiesz się i sama nie wyjdziesz do
ludzi, być może spotkasz kogoś w najmniej niespodziewanym momencie?
Naprawdę mam w to ślepo wierzyć, że za rogiem czeka ten jedyny?
Chłopak moich marzeń i tak dalej ? Proszę was to nie jest romans, to
życie, cholernie ciężkie życie, które nie napawa mnie optymizmem ale
brnę przez nie bo muszę. Przez to rozmyślanie mam ochotę odetchnąć.
Biorę książkę, która de facto jest romansem i wychodzę z domu. Piątkowy
wieczór a ja z książką idę do pobliskiego parku, chcę na chwilę zagłuszyć
bolesne myśli i zapomnieć. Jak mówiłam jestem stuknięta. Kiedy
przychodzę do parku nie ma nikogo, wiadomo piątkowy wieczór, zero
przystojniaków na horyzoncie tylko samotne jak ja drzewa, które
wieczorną porą odstraszają wyglądem. Nie boje się, no dobra kłamię
trochę się boję, ale lubię tu przychodzić i czytać. Jeszcze jeden punkt
świadczący o tym, że coś ze mną nie tak. Siadam na ławce, ale kiedy to
robię jeszcze raz rozglądam się czy jestem sama. Nikogo nie widzę, więc
zaczynam czytać, treść jest tak ciekawa, że przy niektórych momentach
aż cieszę się, że nikt nie widzi moich zarumienionych policzków i
przyspieszonego oddechu. Jeżeli ja będąc jeszcze dziewicą, miałabym
przeżyć taką historię i poznać takiego faceta jak w tej książce to chyba
dwa razy zastanowiłabym się nad wybraniem książki. Ona jest po prostu
dla mnie lekkim szokiem, nie miałam pojęcia, że uprawiać seks można aż
na tyle sposobów. Wiatr, który zawiał sprawił, że moje włosy zasłoniły
twarz a książka wypadła z rąk i spadła wprost pod ławkę. Kiedy sięgam po
nią przeklinając włosy, ktoś podchodzi i nachyla się, aby pomóc mi
podnieść książkę. Spoglądam na niego i zamieram przerażona, ten
chłopak ma tak niebezpieczne spojrzenie, że mam ochotę uciec z
krzykiem. Patrzy na mnie jak na swoją kolejną zdobycz.
- Proszę zostaw mnie. -Mówię przestraszonym głosem i rozglądam się
aby kogoś poprosić o pomoc.
-Przecież nic nie chciałem Ci zrobić.
-Nie? To dlaczego obserwowałeś mnie jak szalony morderca, ostrzegam
umiem się bronić. -Staję z nim twarzą w twarz, kiedy trzeba potrafię być
odważna. Nie dam się zastraszyć. Uśmiecham się w duchu za to, że
książka którą zabrałam jest na tyle gruba, aby nauczyć tego ...kogoś, że
nie może ze mną zadzierać.
-Nie jestem mordercą, ale fakt spodobałaś mi się. Gdybyśmy się znali
mógłbym nawet pokusić się oto, żeby cię pocałować.- Ale sobie wymyślił,
co on sobie wyobraża, że skoro jest przystojny to co, zabierze mnie do
łóżka i co dalej. Oj, już ty wiesz co. Odzywa się głos w mojej głowie, a oczy
obserwują nieznajomego, który muszę przyznać jest przystojny. Ciekawe
ile ma lat? Wygląda na studenta, ale o czym ja myślę przecież właśnie
rozmawiam z potencjalnym mordercą lub gwałcicielem. Moment, no
przecież gdyby nim był już dawno zrobiłby mi krzywdę, przy jego wzroście
nie pisnęłabym nawet słowa, nikt by nie usłyszał. Muszę uciec od niego
jak najszybciej.
-Ale na moje szczęście nie znamy się, także żegnam...-Idę szybkim
krokiem do domu, nie oglądam się po prostu idę. Nagle chłopak znów
podbiega do mnie i chwyta za ramię.-Teraz na serio jestem przerażona, a
co jeżeli faktycznie chce mi coś zrobić? Nieznajomy obejmuje mnie tak, że
nie mogę się wydostać. Z bliska widzę jego oczy, które śmieją się, zaraz
nie będzie ci do śmiechu.
-Mówiłam, że masz się nie zbliżać. Umiem się bronić.
-A ja całować, więc się uzupełniamy. - Patrzy na mnie, na moje usta po
czym całuje mnie, nie wiem jak zareagować, więc odsuwam się policzkuje
go na tyle mocno na ile potrafię i uderzam mocno tego pewnego siebie
dupka książką.
Chyba nie powiecie mi teraz, że ten pewny siebie dupek jest moim
jedynym, takim na całe życie ?
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania