Podążając za szczęściem, podążam za Tobą
Rozdział 4
CAROLINE
Nieznajomy chłopak nic nie robi sobie z tego, że właśnie w tym momencie mam ochotę uderzyć go ponownie książką. Stoi, przyglądając mi się z jawnym zaciekawieniem, jaka część mnie wierzy, że nie zrobiłby
mi nic złego. Jego pewny siebie uśmiech działa mi na nerwy, w ogóle on sam denerwuje mnie tą dumą i pewnością, wydaje mu się że wystarczy że się do mnie uśmiechnie a ja padnę na kolana. No dobra to zabrzmiało
trochę dwuznacznie. Ale wystarczy na niego spojrzeć, żeby pomyśleć o tym, że pewnie nie jedna dziewczyna dała nabrać się na tę minkę przystojniaka. Swoją drogą to dziwne, że taki chłopak o tej porze
uśmiecha się właśnie do mnie, zwykłej dziewczyny od której oberwał książką. Mimowolnie uśmiecham się, bo jego zaskoczona mina świadczyła o tym, że pierwszy raz został potraktowany w ten sposób. Spoglądam na
niego on na mnie, czekam aż pierwszy spuści wzrok niestety robię to pierwsza, moja pewność siebie zawiodła mnie a właściwie udawana pewność siebie. Nie wiem jak się zachować co zrobić, ponieważ pierwszy
raz spotykam się z sytuacją, że to nie ja obserwuje kogoś a ktoś inny to
robi. To miłe uczucie, ale jestem realistką on widzi tylko wygląd nie zna mnie, nie wie jaka jestem. Nie zdaje sobie sprawy, że ma do czynienia z nędznym przypadkiem osoby, która nie wierzy w siebie a w dodatku
niesie na plecach ciężki bagaż doświadczeń. Jak mówiłam jestem realistką. Może po prostu odejdę, może to dobry pomysł. Ruszam do przodu, już wystarczy mi powietrza dotleniłam się zupełnie dzisiejszego wieczoru.
-Zaczekaj być może widzimy się pierwszy i ostatni raz mógłbym chociaż wiedzieć jak Ci na imię, dziewczyno z parku? -Zatrzymuję się na chwilę i odwracam się, targają mną wątpliwości czy powinnam z nim rozmawiać,
albo po prostu się boję? Strach zwycięża, bez słowa kieruje się w stronę domu. On jednak jest nie poddaje się, dogania mnie i zmusza bym się zatrzymała. Przy świetle ulicznej lampy dostrzegam jak wysoki jest.
Dostrzegam też markowe ubrania, widzicie mówiłam przystojny laluś nie mój typ. Jestem już pewna że nie mielibyśmy o czym z sobą rozmawiać z grzeczności jednak spokojnie obserwuję go i czekam co też ciekawego mi powie.
-Dlaczego odchodzisz, przepraszam za tą sytuację ale za pocałunek Cię nie przeproszę bo był wart oberwania książką. A tak przy okazji o czym jest bo cudownie się rumieniłaś, może erotyk ? -Co mam mu szybko
odpowiedzieć, jeżeli powiem że tak to uzna mnie za jakąś nienasyconą dziewczynę.
-Oczywiście, że nie jest to erotyk za kogo mnie masz a tak przy okazji to
chcę pójść do domu, przepraszam. -Jestem zdenerwowana chce jak najszybciej wreszcie dotrzeć do domu.
-Hmm...czyli miałem rację, wiesz jesteś zbyt słodka żeby czytać coś takiego a może chcesz poprawić swoje życie seksualne. Twój chłopak to prawdziwy szczęściarz.
-Jakie życie? Nie mam chłopaka. -Jezu, dlaczego się przed nim tłumaczę.
-Widzisz dziewczyno z parku już coś o tobie wiem. Jesteś ładna, nie masz chłopaka i lubisz czytać zdradzisz mi swoje imię?
-Numer telefonu, adres też mam podać? Oszalałeś nie znam cię i nie chce z tobą rozmawiać, zostaw mnie w spokoju. -Na poważnie zaczynam martwić się o swoje życie. To strasznie podejrzane, że przyszedł akurat
dzisiaj, akurat do tego parku i akurat rozmawia właśnie ze mną. Życiowe doświadczenia nauczyły mnie żeby nie ufać ludziom tak jest i w tym przypadku. Nieważne że uśmiecha się do mnie ciepło, jest natrętny a takim osobom nigdy nie należy ufać.
-Wystarczy mi twoje imię. Nie musisz się mnie obawiać, jestem zainteresowany Tobą.
-Czy przypadkiem psychopaci nie wypowiadają się tak samo o swoich ofiarach? Zaczyna się od niewinnego spotkania w parku, potem ja ci mówię swoje imię ty oczywiście nie podajesz swojego. Próbujesz tak mną
manipulować, abym powiedziała ci o sobie jak najwięcej, ja głupia niczego nie świadoma daje się na to nabrać, ulegam presji przystojnego chłopaka i ...resztę sobie dopowiedz. -Kończę wypowiedź i obrzucam go spojrzeniem typu :musisz przyznać mi rację. On ponownie zaczyna się śmiać, nie rozumiem co takiego śmiesznego powiedziałam.
-Jesteś, jesteś niesamowita. Żeby ci udowodnić, że nim nie jestem proszę, witaj dziewczyno z parku jestem Nick i bardzo miło mi cię poznać. -Zaskoczył mnie, nie myślałam że po tym moim wybuchu będzie jeszcze chciał ze mną rozmawiać.
-Słuchaj być może jesteś miły, nie znam Cię. Miałam męczący dzień chciałam odpocząć, ale nawet tutaj nie mogę. Jeżeli powiem Ci, że mam na imię Caroline to dasz mi spokój.
-Witaj Caroline jestem Nick, miło Cię poznać. -Wyciąga dłoń na przywitanie.
-Przecież już mi się przedstawiłeś, po co robisz to ponownie?
-Robię to ponownie ponieważ wiem już jakie ładne imię posiadasz dziewczyno z parku. Robię to również dlatego, żeby przedłużyć naszą rozmowę. Jesteś interesującą osobą, nie chcę tak łatwo się poddać. To co
Caroline porozmawiamy chwilę obiecuję, że drugi raz Cię nie pocałuję ale ty obiecaj mi, że już mnie nie będziesz bić tą grubą księgą. -Rozśmieszył mnie a rzadko się śmieję. Porozmawiałabym z nim, ale boję się siebie i
moich reakcji no i jego trochę też. Oceniam wzrokiem jego wygląd.
-Masz uroczy śmiech Caroline, to co dasz namówić się na chwilę rozmowy, wiem że jestem nachalny.
-Nachalny, natrętny, pewny siebie...-Zaczynam wymieniać określenia tego typa, ale on śmiejąc się przerywa mi.
-Dobrze już dobrze, nadal gniewasz się o ten pocałunek? Przyznaj podobało Ci się. -Tak podobało, było by dziwne gdyby mi się nie podobało.
-Tak, gniewam się, który normalny chłopak całuje nieznajomą dziewczynę i nie nie podobało mi się. Musisz popracować nad pewnością siebie.
-Ja muszę ? przecież to ty siedzisz sama w parku w piątkowy wieczór a moglibyśmy na przykład wybrać się do tego baru , tam moglibyśmy porozmawiać.
-Nie i jeszcze raz nie, nie zamierzam iść z tobą do żadnego baru, pewnie upiłbyś mnie a potem wykorzystał. Tak to sobie zaplanowałeś co, nie doczekanie twoje. -Z wściekła miną spoglądam w jego oczy, chyba go rozgniewałam. Uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Dlaczego jesteś tak nie ufna, ktoś Cię skrzywdził prawda? -Trafił w czuły punkt, tak ktoś skrzywdził mnie, ale on nie dowie się kto to był poza tym to nie jego sprawa.
-To nie powinno Cię interesować, nie wiem czy było miło Cię spotkać Nick. Nie powiem do zobaczenia, bo i tak się nie spotkamy.
-Przepraszam Caroline nie powinienem o to pytać, dlaczego uciekasz, dlaczego chcesz mnie zbyć. Tak bardzo chciałbym się z Tobą spotkać.
-Nie powinniśmy się w ogóle spotkać. Mówię smutnym głosem.
-Dlaczego nie, proszę Cię nie odchodź porozmawiajmy .
-Dobranoc Nick. -Kieruje się w stronę domu, jestem dziwnie przygnębiona. Chłopak podchodzi do mnie i odwraca mnie w swoją stronę. Patrzy na mnie również smutnym wzrokiem.
-Pamiętaj Caroline jeżeli dwie osoby mają się spotkać to i tak prędzej czy później do tego dojdzie. Cieszę się, że dziś tu przyszedłem, nawet nie wiesz jak bardzo. -Przybliża się i całuje w policzek, odwraca się i bez słowa
odchodzi. Ja robię to samo, udając się w odwrotnym kierunku.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania