Podgniły
Wstrętna czerń,
cuchnący jeszcze krwią,
wyryty na wargach uśmiech.
Tu jest tak upiornie, że chcesz wołać o pomoc.
Lecz twe rozcięte usta nie są w stanie
wykrzesać z siebie
ni jednego wyrazu,
ni jednej głoski,
ni jednego dźwięku.
Rozpaczliwie szukasz światła
lecz ono dla twych oczu już zgasło.
Ty widzisz tylko kruczy, smolisty odcień,
nawet słońce grzeje zimnem.
Kolce róż dźgają całą twoją prezencję nielitościwie.
Nagle tracisz kontrolę,
wściekłość targa całym twym ciałem.
Wrogowie,
wy wszyscy to wrogowie!
Strach,
czujesz się zagrożony.
Jak ciepło momentalnie stało się lodowate?
Gdzie podziała się wiara w człowieka?
Znikła przez jedną myśl?
Budzisz się,
na nowo rozpalasz płomień,
Zgaśnie przy małym podmuchu.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania