Podkuwanie żab

Od pewnego czasu rynkowe rozumienie kultury zaczęło nam wychodzić bokiem, a przekonanie o egoistycznych potrzebach naszego ducha, stało się najważniejszym kryterium oceny talentu. O randze twórczości decyduje statystyczny smak: smak przeciętny, wypadkowy i niemający nic wspólnego z profesjonalizmem. Niestety: dominuje fachowość publiki zgromadzonej na widowni, kinowej, teatralnej, telewizyjnej, publiki rządzącej się zbiorowymi odczuciami, głosującej za nazywaniem kogoś artystą.

 

Od pewnego czasu jesteśmy świadkami głupawych werdyktów. Dowód? Czy uchodzi nazwać inteligentnym kogoś, kto w swoim ględzeniu nie liczy się z wiekiem adresata, kogoś, kto ma w głębokim poważaniu fakt, że jego słowotoku słuchają nie tylko dorośli? Jaki jest sens w wypowiadaniu się językiem niesubtelnym i swawolnym, skoro wiadomo, że człowiek na etacie arbitra, staje się WZOREM do naśladowania i tak, jak on wypowiada się w kalekiej polszczyźnie, tak też gaworzyć będzie gros jego naśladowców i fanów?

 

Ludzie z tak zwanej branży, figury uchodzące za autorytety w sprawach muzycznych, teatralnych, czy tanecznych, zasiadające w jury, raczące mówić i oceniać występy, powinny być ostrożniejsze w wyrażaniu swoich myśli.

 

Programy te nie mówią, jak patrzeć na siebie – z rezerwą. Jak na tle innych uczestników dostrzec swoje faktyczne, a nie urojone możliwości. Rozmaite tańce z gwiazdami nie wpajają im pokory, nie promują wytrwałości i ciężkiej pracy nad sobą, uczą natomiast, że starczy zostać luzakiem z nieuzasadnionym przerostem ambicji, że można nucić od tygodnia i zwyciężyć zawodowca koncertującego w Carnegie Hall.

 

Przeciwstawienie doskonałych umiejętności jednego kandydata na gwiazdę, nieporadnym zręcznościom reflektanta numer dwa, zastępuje nieraz zimny prysznic i budzi ochotę do wejścia pod miotłę. Ale budzi tylko w tym, kto po tej dotkliwej lekcji już wie, że ma głos do baletu i reumatyzm zamiast scenicznej ikry. Tego zaś, kto nie ma samokrytycyzmu, a mimo to sądzi, że jest cudowny, nagradza pychą i dożywotnią frustracją.

 

Pół biedy, jeśli ów nieszczęśnik natknie się na życzliwą duszę, która mu wyperswaduje mrzonki o talencie. Gorzej, gdy napatoczy się na kogoś w rodzaju medialnego eksperta od talentu i tenże znawca wmówi mu, że ma to CUŚ, CO JEST SUPER, MEGA i OCH. Przy czym nie powie mu, że to CUŚ jest mniejsze od bakterii. Oznajmi mu za to, że jest większe od słonia. I tym sposobem przedwczesny talenciarz wchodzi do finału walki o kasę i przeżywa swój murowany sukces. A tam, w finale, jury wynajęte do tego typu programów nie liczy się. Albowiem w trakcie ostatecznego wyboru zwycięzcy, znaczenie ma głosowanie przez SMS, czyli demokratycznie znormalizowany gust.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Marian 08.11.2021
    Bardzo mądry tekst.
    Niestety tak to u nas jest, że o gustach tłumu decyduje inny (głupszy) tłum.
  • Józef Kemilk 08.11.2021
    Gorsze wypiera lepsze. Tak to już jest. A że teraz mamy możliwości pokazania braku talentu wszystkim wokół, to więcej takich przypadków.
    Pozdr
  • Chwytliwy tytuł i dobry tekst. Rządzi popkultura, co nią jest, decydują kreatorzy, tłum chłonie trend.
  • dziadek grafoman 09.11.2021
    Piszesz pięknym słowem, mam jednak nadzieję że stopień egzaltacji jest tu tylko wyrafinowaną formą ozdobnika. Przejmowanie się poziomem kompetencji jurora telewizyjnego show, powiedziałbym nawet, że nie przystoi inteligentnemu człowiekowi. Merytoryka treści tych audycji jest w nich drugo czy nawet trzeciorzędną sprawą. Te audycje mają wyłącznie jeden cel a mianowicie przyciągnąć przed ekran telewizora jak najwięcej widzów. I tylko tyle. Nie ma w nich żadnej innej wartości. To co mówią tam jurorzy czy prowadzący również wyłącznie temu służy. Nie ważne co tam powiedzą, ważne żeby mieli rozpoznawalną buźkę bo to i lepiej dla show i dla nich samych, bo dobrze wtedy kasują. Cel jest prosty i oczywisty, maksymalna oglądalność przed po i w przerwach. Liczy się tylko zysk z wyemitowanych reklam. To co dzieje się pomiędzy edycją reklam jest tam bez znaczenia byle by widzowie chcieli to oglądać. No przynajmniej ja to tak postrzegam od zarania swojego świadomego żywota. Tak że nie przejmuj się specjalnie kto tam wygra i czy zasłużenie :) Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania