Podpłomyk
Więc teraz, kotwicą jest obłok,
klucz dzikich chmur rozpadających się w linię brzegową,
którą przekraczam stopą.
Mącę, choć przecież od dawna już nie mokniesz mi w ustach.
Mimo to, coś wślizga się we mnie jak półiskierka,
krótka migawka podskórza,
jakby powietrze na moment zapomniało kim jest
i zabrzmiało.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania