Podróż do innego wymiaru
Marcin był ciekawy, jak to jest doświadczyć psychodelicznej podróży. Przeczytał wiele artykułów i relacji o grzybach halucynogennych i postanowił spróbować. Kupił od znajomego kilka suszonych łysiczek i zaplanował weekend w domku na wsi, gdzie miał spokój i ciszę. Zabrał ze sobą tylko telefon, muzykę i kilka książek.
W sobotę rano zjadł trzy grzyby i czekał na efekty. Po około pół godzinie zaczął odczuwać lekkie mrowienie w ciele, podniesienie nastroju i zwiększenie ostrości zmysłów. Kolory stały się bardziej żywe, dźwięki bardziej wyraźne, zapachy bardziej intensywne. Marcin poczuł się jakby odkrywał świat na nowo.
Postanowił wyjść na zewnątrz i podziwiać przyrodę. Spacerował po łące, dotykał kwiatów, słuchał śpiewu ptaków, wdychał świeże powietrze. Wszystko wydawało mu się piękne i harmonijne. Czuł się szczęśliwy i spokojny.
Po jakimś czasie zauważył, że nie jest sam. Obok niego stała postać kobiety w białej sukni, która uśmiechała się do niego życzliwie. Marcin poczuł się zaskoczony, ale nie przestraszony. Pomyślał, że to pewnie jakaś halucynacja wywołana przez psylocybinę.
- Cześć - powiedział do kobiety.
- Cześć - odpowiedziała ona.
- Kim jesteś? - zapytał Marcin.
- Jestem duchem - powiedziała kobieta.
- Duchem? - powtórzył Marcin.
- Tak, duchem. Nie widzisz?
Marcin przyjrzał się jej uważniej. Zauważył, że jej twarz była blada i przeźroczysta, a włosy falowały na wietrze jak mgła. Nie miała cienia ani odbicia w kałuży.
- Wow - powiedział Marcin. - To niesamowite.
- Nie bój się - powiedziała kobieta. - Nie chcę ci zrobić krzywdy.
- Nie boję się - zapewnił Marcin. - Jestem ciekawy.
- To dobrze - powiedziała kobieta. - Chcesz porozmawiać?
- Jasne - odpowiedział Marcin. - O czym chcesz rozmawiać?
- O wszystkim - powiedziała kobieta. - O życiu, o śmierci, o miłości, o sensie...
I tak zaczęli rozmawiać. Kobieta opowiadała mu o swoim życiu, które skończyło się tragicznie w wypadku samochodowym. Opowiadała mu o swoich marzeniach, które nie spełniły się. Opowiadała mu o swojej rodzinie, która zapomniała o niej. Opowiadała mu o swojej samotności, która trwała wieki.
Marcin słuchał jej uważnie i ze współczuciem. Opowiadał jej o swoim życiu, które było nudne i monotonne. Opowiadał jej o swoich problemach, które go przytłaczały. Opowiadał jej o swoich znajomych, którzy go nie rozumieli. Opowiadał jej o swoim poszukiwaniu sensu, które go frustrowało.
Kobieta słuchała go uważnie i ze zrozumieniem. Znajdowali wiele wspólnych punktów i czuli do siebie sympatię. Znajdowali też wiele różnic i czuli do siebie ciekawość. Znajdowali w sobie coś, czego nie znaleźli w nikim innym.
Rozmawiali tak przez kilka godzin, nie zwracając uwagi na upływ czasu. Czuli się jakby znali się od zawsze i jakby byli dla siebie stworzeni. Czuli się jakby byli w innym świecie, gdzie nie ma bólu, smutku ani strachu. Czuli się jakby byli szczęśliwi.
W pewnym momencie kobieta powiedziała:
- Muszę iść.
- Dlaczego? - zapytał Marcin.
- Bo to koniec - powiedziała kobieta. - Twoja podróż się kończy.
- Co masz na myśli? - zapytał Marcin.
- Psylocybina przestaje działać - powiedziała kobieta. - Zaraz wrócisz do swojej rzeczywistości.
- Nie chcę wracać - powiedział Marcin. - Chcę zostać z tobą.
- Nie możesz - powiedziała kobieta. - Nie należysz do mojego świata.
- A ty do mojego? - zapytał Marcin.
- Nie wiem - powiedziała kobieta. - Może tak, może nie.
- To spróbujmy - zaproponował Marcin. - Spróbujmy być razem.
- Nie wiem, czy to możliwe - powiedziała kobieta. - Nie wiem, czy to dobre.
- Nie ważne - powiedział Marcin. - Ważne, że się kochamy.
- Kochamy? - powtórzyła kobieta.
- Tak, kochamy - powiedział Marcin. - Przynajmniej ja cię kocham.
- Ja też cię kocham - powiedziała kobieta.
I pocałowali się. Był to najpiękniejszy i najsmutniejszy pocałunek w ich życiu. Czuli, że łączy ich coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Czuli, że tracą coś cennego i nieodwracalnego.
Po chwili oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy. Widzieli w nich miłość i ból. Widzieli w nich nadzieję i rozpacz. Widzieli w nich życie i śmierć.
- Kocham cię - powiedział Marcin.
- Kocham cię - powiedziała kobieta.
I zniknęła.
Marcin został sam na łące. Patrzył na miejsce, gdzie stała kobieta, ale nie widział niczego. Poczuł, że coś się zmieniło w nim i wokół niego. Poczuł, że psylocybina przestała działać i że wrócił do swojej rzeczywistości.
Poczuł też coś innego. Poczuł pustkę i żal. Poczuł tęsknotę i smutek. Poczuł miłość i stratę.
Poczuł, że właśnie przeżył coś, czego nigdy nie zapomni.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania