Poprzednie częściPodróż w czasie #1

Podróż w czasie #5

- Yuki, obudź się. - Czuję delikatne szturchanie w ramię.

- Zen? - A tak, dzisiaj przecież wyjeżdżamy do Roscon.

- Wstawaj, musimy się już zbierać.

- Dobrze, już wstaję. - Siadam na brzegu łóżka i na chwilę zastygam w miejscu.

- Yuki? Wszystko dobrze?

- Ym... Tak, tylko się zamyśliłam. To od czego zaczynamy?

- Wszystko jest już gotowe, tylko wsiadamy do powozu konnego i jedziemy. - chłopak staje przede mną i wyciąga do mnie rękę, którą chwytam i również wstaję. - Idziemy?

- Tak. - Delikatnie się uśmiecham, ale równocześnie czuję lekki strach.

- Będzie dobrze. - mówi Zen tak jakby czytał mi w myślach. Wychodzimy przed zamek i kierujemy się w stronę trzech powozów. Wsiadamy do jednego z nich siadając naprzeciwko siebie. Jesteśmy tam tylko we dwójkę, więc czuję się trochę pewniej. Po chwili odjeżdżamy. Na początku żadne z nas nic nie mówi i panuje cisza, ale Zen ją przerywa.

- Jesteś zmęczona Yuki?

- Trochę.

- Bal jest dopiero wieczorem, może się trochę prześpisz?

- Nie wiem... - Zen siada koło mnie i delikatnie przeciąga mnie w swoją stronę.

- Jak teraz się nie wyśpisz to później nie będziesz miała na to czasu. - On zawsze potrafi mnie przekonać, zawsze wie co powiedzieć pomimo tego, że znamy się zaledwie kilka dni.

- Dobrze. - Opieram swoją głowę na jego ramieniu, a on przekłada swoją rękę za moją głową i delikatnie głaszcze mnie po włosach.

 

Czuję silne szarpnięcie do przodu i otwieram oczy. Obok mnie siedzi Zen i czas czas mnie trzyma żebym nie poleciała do przodu. Wygląda na to, że jesteśmy już na miejscu.

- Witaj księżniczko, właśnie miałem cię budzić. - Uśmiecha się, czyli naprawdę już dojechaliśmy. - Chodź, idziemy do środka.

- Dobrze. - Wychodzimy z powozu i kierujemy się w stronę zamku przed którym czeka już król z królową i chyba księciem, który prawdopodobnie jest w naszym wieku. Po kilku sekundach dołączają do nas król i starszy brat Zena z narzeczoną.

- Witamy w królestwie Roscon. - Witają nas król z królową.

- Bardzo się cieszymy, że po raz kolejny możemy odwiedzić to cudowne miejsce. - Odpowiada im król. Dorośli wchodzą do zamku prowadząc zawziętą rozmowę, a mu zostajemy z bratem Zena, jego narzeczoną i chłopakiem, którego nie znam.

- Witajcie. - Posyła nam delikatny uśmiech.

- Cześć. - Odpowiadają równocześnie Zen z bratem, a ja z dziewczyną stoimy i zastanawiamy się czy coś powiedzieć.

- Wasze narzeczone?

- Tak. - Odpowiada brat Zena.

- Nie. - Mówi równocześnie Zen, a na twarzy chłopaka widać dezorientację.

- Więc? - Chyba nie zrozumiał, nie dziwię mu się.

- To jest Yuki. - Zen chwyta mnie za rękę i delikatnie pociąga w swoja stronę, a ja staje obok niego. - Dużo się wydarzyło i teraz zajmuję się nią, ale nic takiego nas nie łączy. - Teraz chyba zrozumiał.

- Dzień dobry. - Witam się i delikatnie uśmiecham.

- A to jest moja narzeczona Kiki. - Brat Zena przedstawia swoją towarzyszkę.

- Więc ja jestem Ichiru, miło mi was poznać Yuki, Kiki. Chodźcie pokażę wam wasze pokoje i oprowadzę po zamku. Ostatnio zmieniło się kilka rzeczy. - Zen łapie mnie za rękę i wszyscy wchodzimy do środka zamku. Jest ogromny, a wystrój kompletnie różni się od zamku Zena. Więcej kolorów jest ciemnych z złotymi odcieniami. Jest ładnie lecz mrocznie. - Dla wszystkich zostały przygotowane osobne pokoje, ale jak chcecie to możecie spać w dwójkach. Wybór należy do was. - Wchodzimy w korytarz z kilkoma drzwiami.

- My z Kiki bierzemy wspólny.

- Dobrze, więc ten pokój będzie wasz. - Wskazuje na drzwi prowadzące do jednego z pokoi. - Zen i Yuki chcecie razem czy osobno?

- To zależy od tego jak chce Yuki. - Co ja mam wybrać?

- Ja... Nie wiem. - Wszystkie pary oczu skierowane są na moją osobę.

- Dobrze, więc weźmiemy osobno.

- Dobrze. - Uśmiecham się delikatnie.

- Tu będzie pokój Zena, a naprzeciwko będzie pokój Yuki. Jakby coś mój jest tam. - Pokazuje na ostatnie drzwi. Przez długi czas zwiedzamy zamek, aż zachodzi słońce.

 

Kierujemy się do swoich pokoi i szykujemy na bal. Kończę zakładać sukienkę, którą dostałam dzisiaj rano. Jest długa do samej ziemi, koloru różowego. Jest bez ramiączek, a górę ma na kształt serca. Z tyłu w pasie ma dużą kokardę w odcieniu ciemniejszego różu, a na dole "porozsypywane" są małe kokardki. Jest naprawdę śliczna. Nagle słyszę pukanie do drzwi.

- Panienko Yuki, przeszłam zająć się panienki włosami. Mogę wejść?

- Tak, proszę. - Rękami prostuje materiał sukienki, a do pomieszczenia wchodź dziewczyna kilka lat starsza ode mnie. Ma długie blond włosy i błękitne oczy. W ręce trzyma niewielkich rozmiarów torbę.

- Proszę usiąść, uczesze panience włosy.

- Dobrze. - Odpowiadam z przyjaznym uśmiechem. Kobieta delikatnie rozczesuje moje włosy i lekko podkręca końcówki. Bierze nie dużą warstwę włosów z góry i spina je ładną spinką w kształcie kokardy z cekinami.

- Skończyłam. - Wstaję i obracam się dookoła.

- I jak wyglądam?

- Ślicznie. - Dziewczyna po raz pierwszy się uśmiecha.

- Dziękuję ci bardzo. - Ktoś puka do drzwi, podchodzę i otwieram je. To Zen, kobieta sprawnie nas wymija i wychodzi z mojego pokoju. - Do zobaczenia. - Szybko wołam w jej kierunku gdy widzę, że jest coraz dalej.

- Pięknie wyglądasz. Wiedziałem, że będzie ci pasować.

- To ty ją wybrałeś?

- Tak, wtedy kiedy ty poszłaś na mierżenie.

- Dziękuję ci. - Uśmiecham się do chłopaka, a on odwzajemnia to. Z pokoju naprzeciw wychodzą brat Zena z Kiki. Swoją drogą tamta pani, którą spotkałam w ogrodzie powiedziała mi jak się nazywa jego brat, ale zapomniałam.

- O Wataru, już jesteście gotowi? - Właśnie Wataru!

- Tak, zaraz przyjdzie Ichiru i idziemy. - Dziewczyna podchodzi do mnie. Ma błękitną sukienkę na ramiączkach z kokardkami dookoła na samym dole.

- Ślicznie wyglądasz. - Mówi do mnie.

- Dziękuję, ty też. - Mój głos lekko drży co nie umyka uwadze Zena i Wataru chyba też.

- Już jesteście gotowi? - Podchodzi do nas Ichiru.

- Tak. - Odpowiada Zen.

- Więc idziemy. - Zen łapie mnie za rękę, a Wataru Kiki. Chłopak prowadzi nas prosto na salę gdzie właśnie zaczyna się bal. Orkiestra zaczyna grać pierwszą piosenkę, a ja orientuje się, że na ten bal przyjechało bardzo dużo osób z różnych królestw. Nagle podchodzi do nas jakiś szatyn.

- Zatańczy panienka ze mną. - Wyciąga rękę w moim kierunku lekko kłaniając się przy tym. Nie wiem co odpowiedzieć.

- Przykro mi, ale ona jest ze mną i nie będzie tańczyć z nikim innym. - Zen odpowiada za mnie widząc, że chłopak chyba od poczatku ignorował jego obecność. Ewidentnie zdenerwowany odchodzi bez słowa.

- Dziękuję Zen.

- Obiecałem, że się tobą zajmę i właśnie to robię. - Lekko się uśmiecha. - Chodź idziemy przywitać się z kilkoma osobami.

 

Witamy się chyba z polową osoba na sali, chodziarz ja tak naprawdę tylko trzymam Zena za rękę i mówię do wszystkich ,,Dobry wieczór" na tym kończy się moje witanie. Pomimo tego, że witamy się z tak wielką ilością osób idzie nam to szybko. Po zakończeniu postanawiamy się czegoś napić.

- Zatańczymy? - Proponuje Zen.

- Ym... Dobrze. - Tańczymy trochę, później znowu Zen z kimś rozmawia, a na koniec jeszcze tańczymy. W ten sposób spędzamy cały bal. Zmęczeni idziemy do pokoi i kładziemy się spać. Od dłuższego czasu przewracam się z boku na bok i nie mogę zasnąć. Przypominają mi się czasy gdy byłam mała, a mojej mamy nie było już ze mną. Wtedy też w nocy nie mogłam spać, bałam się i patrzyłam w niebo. Zen już pewnie śpi, ale tak bardzo się boję. Chcę wtulić się w niego i zasnąć. Dobra, postanowione. Idę do Zena, powoli i najciszej jak się da otwieram drzwi, wychodzę odwracam się w stronę drzwi i powoli je zamykam. Szybko się odwracam, stawiam trzy kroki i wpadam na coś, a raczej kogoś. Nie udaje mi się utrzymać równowagi i lecę do tyłu. Kiedy już mam przywitać się z podłogą czuję czyjeś ręce na mojej tali.

- Mam cię. - Słyszę głos i uświadamiam sobie, że to Ichiru. Chłopak pomaga mi stanąć tak żebym nie upadła.

- Przepraszam. - Mówię drżącym głosem i spuszczam głowę w dół.

- Nic się nie stało. Jest ciemno i mnie nie zauważyłaś, zresztą ja ciebie też.

- Ym... Tak.

- A gdzie idziesz tak późno? - Milczę przez chwilę, aż biorę głęboki wdech i odpowiadam.

- Do Zena.

- Boisz się spać sama? - Kiwam głową na potwierdzenie. - Czyli zawsze śpisz z Zenem? - Znowu tylko kiwam głową.

- Musze już iść.

- A tak, przepraszam, że cię zatrzymałem.

- Nic się nie stało. Dobranoc.

- Dobranoc. - Wymijam chłopaka i bez pukania wchodzę cichutko do pokoju Zena. Kątem oka widzę, że chłopak odchodzi dopiero jak zamykam drzwi. Podchodzę do łóżka, w którym śpi Zen i delikatnie kładę się koło niego.

- Ym... Yuki? To ty? - Chyba go obudziłam.

- Tak. - Odpowiadam cichutko, a chłopak przyciąga mnie do siebie i przytula.

- Nie możesz zasnąć?

- Tak, nie mogę. - Już nic nie mówi tylko zasypia ponownie. Ja też po chwili śpię wtulona w niego.

 

Przepraszam za przypadkowe, niemające sensu słowa pojawiające się w tekście, ale wszystko piszę i publikuję z telefonu, a autokorekta nie ułatwia mi zadania. Pomimo, że sprawdzam tekst przynajmniej raz, zdarza mi się pominąć takie błędy. Mam nadzieję, że się podobało. Ocena i komentarz mile widziane.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania