Podrzemując

nabrawszy się leków bez recepty

(Mefedron Cardio, Żubrówka Pro Liver)

przymykam się. oczy – na kruchą kłódeczkę.

 

zmierzam w nicość słodką i różową jak urodzinowy

torcik, lekką, niczym modlitwa o zachowanie

od złej przygody, jak radość płynąca z roztrzaskiwania

(nie chcesz wiedzieć, czego!).

 

zaczyna być ciasno, zaraz schodzę z piedestałku,

opuszcza mnie nieznośna podniosłość dwóch

pierwszych zwrotek. i nawijam lżej, bez napiny.

 

las, który nagle zwiduję, jest czarny, ostro

odcina się od spokojnej tafli nieba. szczerbate

korony drzew, podarte płachty, chylące się ku

upadkowi maszty na wpół zatopionego okrętu.

 

wesoła czacha łopocząca na żaglu,

dziura w burcie, kościozwłok trzymający się steru.

haki zamiast dłoni (bohater cyklu Piraci z Naiwów

nie doczekał premiery kolejnego filmidła

ze swoim udziałem).

 

wyciągam ręce. w sen. nie, zaraz - to czysta muzyka!

bór, nad którym przelatuję, okazuje się być

szpalerem gitar elektrycznych. tak - metal, stage diving!

 

nurkuję w rozspazmowany tłum. nie mam nadziei,

że ktokolwiek pochwyci, odepchnie,

że zostanę uniesiony przez żywą, ciemną falę.

 

...przychodzisz niespodziewanie, jak promyki zza szyb,

łagodny dźwięk budzika.

za wcześnie, za późno? chyba nie mnie oceniać.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania