Poduk.
Dziś po raz pierwszy,
gdzieś od środka zakwitły ściany.
Porosły bluszczem tak gęstym
jak to, czego boję się bardziej.
Przytul.
Przytrzymaj włosy.
Podaj cykutę, a potem patrz.
Ja będę pierwszym.
Ty zgaś światło za nami, niech nikt,
nigdy już tu nie mieszka,
nie kwapi się, nie szroni na oknach.
Zwłaszcza tych od południa, gdzie najcieplej.
Gdzie temperatura na zawsze pozostanie
tylko słowem, bo przy nas nie znaczy nic.
Że to jakby mówić o chorobach,
nie wychodząc z bańki,
niepęknięte szklanki na schodach z marmuru
i piach na progu.
Drzwi niedomknięte, a furtka?
Rozpieprzona w drzazgi,
że nie wiesz w którą stronę zmierzamy,
ale za to wiesz, że zawsze będziesz za mną.
Więc gaś światło, zabieraj gęsi i nitkę,
rozwiń ją na wszelkie prawdopodobieństwa
i nie zgub.
Komentarze (8)
nigdy już tu nie mieszka,
nie kwapi się, nie szroni na oknach.
Zwłaszcza tych od południa, gdzie najcieplej.
Gdzie temperatura na zawsze pozostanie
tylko słowem, bo przy nas nie znaczy nic.'
Dla takich wierszy nie żal tu być... zabieram ten fragment, jest cudny
Powodzenia
Pozdrawiam serdecznie
Miłego dnia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania